Jeszcze w kwietniu była tu normalna nawierzchnia. To, co po niej zostało, jest tak nierówne, że jadąc samochodem, trzeba bardzo uważać, aby nie wpaść w jedną z licznych dziur. Są to pozostałości po prowadzonych wiosną pracach przy budowie wodociągu. Jak mówią mieszkańcy ulicy, władze Namysłowa obiecały im, że do końca sierpnia wybudują nową drogę.
- Zrobili nas w balona - denerwują się mieszkańcy. - Koniec miesiąca za pasem i nic nie jest zrobione. Ciekawe, w jaki sposób urzędnicy zamierzają dotrzymać swoich obietnic?
Kurz wydobywający się spod kół samochodów i osiadający w mieszkaniach to dla mieszkańców Staromiejskiej już codzienność. Ostatnie deszczowe dni były dla nich również utrapieniem. - Powstało tu jedno wielkie bajoro - mówi Elżbieta Pleban.
W jednej z dziur Jerzy Piłyp uszkodził miskę olejową w swoim samochodzie.
W sprawie drogi mieszkańcy postanowili interweniować w urzędzie miejskim. Tydzień temu złożyli w nim petycję, w której domagają się szybkiego odbudowania jezdni.
- Nas, mieszkających na obrzeżach miasta, urzędnicy mają po prostu gdzieś - oburzają się nasi rozmówcy.
Ich żale dotarły już do Michała Ilnickiego, wiceburmistrza Namysłowa. Uspokaja on, że jeszcze przed zimą w miejsce zniszczonej nawierzchni o długości ponad 800 metrów za około 600 tys. zł, gmina położy nawierzchnię z kostki brukowej.
- Do przetargu na wykonanie tej drogi zgłosiła się tylko jedna firma - Ilnicki wyjaśnia powody niedotrzymania obietnic składanych mieszkańcom. - Powtórzymy przetarg i natychmiast po wybraniu wykonawcy przystąpimy do prac. Dlatego apeluję do mieszkańców o jeszcze trochę cierpliwości. Będą mieli ładną drogę.
Słowa wiceburmistrza nie przekonują jednak mieszkańców. Część z nich ma jeszcze nieuregulowane należności za wykonanie kanalizacji. Za podłączenie ich mieszkań do magistrali każdy miał obowiązek zapłacić po tysiąc złotych.
- Zrobią nam drogę, to zapłacimy. Umawialiśmy się, że położenie kanalizacji będzie równoznaczne z naprawieniem drogi. Dlaczego to my jako pierwsi mamy się wywiązywać z obietnic, skoro nasza lokalna władza ma nas w nosie? - pytają mieszkańcy. Uregulowanie należności - jak twierdzą nasi rozmówcy - próbuje się na nich wymusić groźbami.
- Jedna z pracownic gminnej spółki "Ekowod" straszy nas, że jak nie zapłacimy, to będziemy mieli duże nieprzyjemności z komornikami - twierdzi Jan Jamróz ze Staromiejskiej.
- Nieprawda - zaprzecza Halina Idziak z "Ekowodu". - Nasza firma grzecznościowo wykonała kilka telefonów do mieszkańców i przypominała im o złożonych przez nich zobowiązaniach do zapłaty za kanalizację. To nie były żadne groźby. Kwota tysiąca złotych została im rozłożone na 10 rat, a niektórzy nie uregulowali jeszcze żadnej z nich. Dlatego wysłaliśmy im teraz pisemne ponaglenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?