Spotkanie oglądała garstka widzów, wśród których wyróżniała się czwórka kibiców gości. Jeden z nich nie spoczął ani na chwilę przez całe spotkanie, stojąc przy linii bocznej boiska. Za cały doping wystarczały mu jedynie dwa okrzyki. Przez pierwszą część było to: "Walczymy Piaście, walczymy" i "Spokój Piaście, spokój".
Druga połowa toczyła się całkowicie pod dyktando miejscowych, stąd niezmordowany kibic Piasta zmienił repertuar na: "Co wy robicie?“ i "Obudźcie się“. Znacznie rzadziej odzywał się inny zwolennik gości, ale zawsze było to: "You can dance". Pozostała dwójka wybrała formę kontemplacji, w milczeniu obserwując zmagania piłkarzy.
Po słabej pierwszej połowie, po przerwie do zdecydowanego szturmu ruszyli gospodarze. Już w 49. min kontaktową bramkę uzyskał Krzysztof Kulig. - Nietypowo, jak na mnie, udało mi się zdobyć gola - podkreślał Kulig. - Pozwolił nam on być jeszcze w grze.
Przewaga Unii jeszcze wzrosła, gdy za uderzenie rywala murawę musiał opuścić stoper gości Robert Jędrzejak. - Zawodnik gospodarzy (Marcin Bogdoł - dop. red.) perfidnie, z premedytacją nadepnął mi na nogę - tłumaczył się Jędrzejak. - Odruchem bezwarunkowym odepchnąłem go. Wierzę, że koledzy dowiozą zwycięstwo do końca.
Byłoby o to jednak bardzo trudno, gdyby nie znakomita postawa Jarosława Wesołego w bramce Piasta. - Przycisnęli nas, a jeszcze grali z przewagą jednego zawodnika - podkreślał Wesoły. - Najtrudniej było mi obronić piłkę, po tym jak do własnej bramki skierował ją Kamil Surowiak. Już myślałem, że jej nie wyciągnę.
Na nieskuteczność i arbitrów narzekał zwolennik miejscowych Hubert Skornia. - Niewykorzystane sytuacje przez Unię zemściły się na wyniku - zaznaczał Skornia. - Natomiast zachowanie sędziego bocznego, który pokazywał tyłek kibicom jest nie fair.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?