Mecz lepiej zaczął się dla walczącej o awans Unii Krapkowice. Po podaniu z głębi pola dogodną sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował Jarosław Wośko. W I połowie przyjezdni odpowiedzieli rywalom kilkoma groźnymi akcjami, w których bardzo aktywny był Piotr Tokarczyk. Jednak kibice bramek się nie doczekali.
Po przerwie lepiej do gry nastawieni wyszli walczący o utrzymanie goście, którzy objęli prowadzenie po dośrodkowaniu piłki z rzutu wolnego. - Bramkarz krzyknął "moja“ - relacjonował strzelec pierwszej bramki Roman Orzechowski. - Obrońcy Unii zostawili piłkę, a ja uprzedziłem bramkarza i głową trafiłem do bramki. Od tego momentu mecz nabrał tempa i kolorytu. Gospodarze dążyli do wyrównania, jednak to Kałków podwyższył prowadzenie.
Bramkę po indywidualnej i najładniejszej akcji meczu zdobył Kajetan Wojtaczka. - Przyjąłem piłkę wyrzuconą z autu - opisywał zadowolony napastnik gości - Przerzuciłem futbolówkę nad obrońcą, oddałem strzał pod poprzeczkę w długi róg i mogłem już tylko cieszyć się z ładnego trafienia.
Swoje okazje mieli także piłkarze z Krapkowic. Szansę na złapanie "kontaktu“ zmarnował ponownie Wośko, a niecelnie strzelali Michał Gąsior i Łukasz Zienkiewicz. Przyjezdni przy bardziej ofensywnej grzeUnii, która nie miała już nic do stracenia, stworzyli sobie kolejne dogodne okazje podbramkowe. Jedną z nich ponownie Wojtaczka zamienił na bramkę, ustalając wynik spotkania.
- Niewykorzystane okazję się niestety na nas zemściły - mówił kapitan Unii Szymon Kocurski. - Mieliśmy szansę doskoczyć do ścisłej czołówki, która walczy o awans. Nie udało się, szukamy szans w kolejnych meczach. Przeciwnicy, którzy walczą o życie w pełni zasłużenie wygrali dzisiejsze spotkanie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?