Upadek

fot. Archiwum
fot. Archiwum
Leszek Miller złożył legitymację SLD, po czym ją wziął i schował do kieszeni na pamiątkę.

Może liczy, że kiedyś jeszcze się przyda. Miller kilkakrotnie przeżył już wzloty i upadki, ale nigdy jako sierota pozbawiony politycznego zaplecza. Teraz jest inaczej.
Odejście Millera to także kres szorstkiej przyjaźni z Aleksandrem Kwaśniewskim, Miller bardziej się na niej poranił.

Były prezydent udowodnił, że w polityce nie ma sentymentów, zwłaszcza gdy idzie o interes partii. A interes LiD jest dziś taki, by nie kojarzono go z twarzami eseldowskich dinozaurów.

Prawdziwego mężczyznę poznajemy po tym, jak kończy - zwykł mawiać "żelazny kanclerz". Jako premier kończył z 4-procentowym poparciem. Jako niezależny kandydat do Senatu ma szansę ten wynik znacznie poprawić. Jeśli dinusie mają przyszłość, to już nie w stadzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska