Upadłości firm na Opolszczyźnie

Edyta Hanszke
Firma z Korfantowa straciła głównego odbiorcę, którym była IKEA.
Firma z Korfantowa straciła głównego odbiorcę, którym była IKEA. archiwum Wojtpol
O 23 procent wzrosła liczba upadłości w porówniu z rokiem ubiegłym. Na szczęście nasz region nie wygląda źle w tych statystykach.

Ratuje nas to, że dominują u nas małe i średnie przedsiębiorstwa Wojtpol z Korfantowa w sierpniu zwolnił grupowo 136 osób. Kilkanaście zostało do obsługi zakładu. - Firma straciła głównego odbiorcę, którym była IKEA - mówi Marek Rymarz z Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie, gdzie zarejestrowała się większość ze zwolnionych pracowników. - Firma produkowała meble drewniane i nie tak dawno oddawała do użytku nową halę produkcyjną.

Bezrobocie  w powiecie nyskim i tak wynosiło już 19 proc. (w regionie 13,1 proc.), a nigdy sytuacja bezrobotnych na tym terenie nie wyglądała kolorowo. Wojtpol  okazał się kolejną firmą, która prawdopodobnie zniknie z mapy województwa. Nie będzie jedyna.

W czerwcu Rekonsbud z Opola złożył wniosek o upadłość. To firma, która w ostatnich latach zbudowała w mieście 700 mieszkań. Informacja o upadłości była szokiem dla wielu budowlańców. W tym samym miesiącu upadło też Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Mostowych z Kędzierzyna-Koźla. Teraz zarządza nim syndyk.

Z oficjalnych danych wynika, że od stycznia do sierpnia br. upadłość ogłosiło 8 firm z regionu. Tyle samo co w tym samym okresie ub.r. W kraju nie jest już tak różowo. Tylko w sierpniu w sądach opublikowano ogłoszenia o upadłości 76 polskich przedsiębiorstw (w sierpniu ub.r. było ich 56).
W ciągu ośmiu miesięcy upadły 623 polskie firmy, wobec 507 w tym samym okresie 2011 r.

- Na szczęście w naszym regionie dominują małe i średnie firmy. One są bardziej elastyczne, lepiej radzą sobie na rynku niż giganty, dlatego skala upadłości nie jest tak duża jak w innych regionach kraju - komentuje Henryk Galwas, prezes Opolskiej Izby Gospodarczej. - Ale nie ma co się łudzić, że sytuacja na rynku jest dobra. Dlatego część naszych firm przygotowuje się do wejścia w nowe branże i zamierza działać dwutorowo, żeby przetrwać trudny czas.

Potwierdza to Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes, które przeanalizowało upadłości polskich firm. - Nadal województwa mniej uprzemysłowione, bardziej nastawione na rynek lokalny, jak właśnie opolskie, warmińsko-mazurskie czy podkarpackie, lepiej sobie radzą z dekoniunkturą - mówi.

Jednak jest też druga strona medalu. - W takich regionach powstaje stosunkowo mało nowych firm, nie inwestują duże przedsiębiorstwa, w związku z tym województwa „wyludniają się”, bo młodzi i wykształceni ludzie szukają swojej szansy za granicą albo w Warszawie lub we Wrocławiu - dodaje ekspert.  

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska