Upały dają się we znaki opolskim pracownikom [wideo]

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Przy takiej pracy w takim upale więcej niż pół godziny bez przerwy wytrzymać się nie da.
Przy takiej pracy w takim upale więcej niż pół godziny bez przerwy wytrzymać się nie da. Sławomir Kowalski
Gdy na dworze gorąc, wydajność nam spada o połowę, a stres rośnie, bo swoje zrobić trzeba. Pracodawca wody dostarczy pod dostatkiem, a gdy z niego ludzki pan, to i dniówkę skróci.

Sjesta na upał

Sjesta na upał

Drzemkę w czasie pracy wymyślili już 2,5 tys. lat temu Grecy. Eksperci rynku pracy twierdzą, że taki odpoczynek poprawia wydajność i efektywność pracowników. Wprowadzenie dłuższej przerwy w pracy (do 5 godzin) jest możliwe, ale wówczas pracodawca za każdą jej godzinę musiałby zapłacić każdemu pracownikowi dodatkowo połowę stawki osobistego zaszeregowania.

Słowo "sjesta" pochodzi od łacińskiego sexta (hora) i oznacza szóstą godzinę od wschodu słońca, czyli południe. W Grecji, Włoszech, Hiszpanii, gdy upał staje się nie do wytrzymania, sjesta rozpoczyna się między 12 a 13. Wszyscy przerywają pracę. Czasem jest to tylko krótka przerwa na posiłek, a czasem staje się autonomiczną częścią dnia. Sklepy są zamknięte, ulice pustoszeją, a miasto ożywa ponownie dopiero wieczorem.

- Mam dość! Nie rozumiem, co czytam, mylą mi się tabelki, petenci mnie drażnią - przyznaje pani Krysia, miejska urzędniczka. Wszystko się zgadza. Komfortowa dla pracownika temperatura nie przekracza 22 stopni Celsjusza. W upale wydajność spada o 44 procent, koncentracja o 20 procent. Rośnie za to agresja - bez ograniczeń.

Biuro pani Krysi nie ma klimatyzacji, pod ścianą wentylator, drzwi na korytarz otwarte, żeby dodatkowo zrobić przeciąg. Przeciąg robią wszyscy, więc drzwi co chwila trzaskają, potęgując powszechną irytację. Trzecia kawa do południa - "na skupienie i pobudzenie" - tylko zwiększa nerwowość. Po siedmiu grożą omamy słuchowe i wzrokowe. 89 kaw - jak obliczyli Amerykanie - mogłoby nas zabić. Trzeba pić wodę. Pan Marek (grube spodnie, ciężkie buciory, odblaskowa kamizelka i kask) - robotnik pracujący na ulicy w centrum Opola - już przed 10 rano wykańcza drugą półtoralitrową butelkę mineralnej. Do końca dniówki wypije jeszcze ze trzy.

Pracodawca w upale ma obowiązek poić pracownika bez limitów - zarówno tego etatowego, jak i pracującego na zlecenie. W opolskim MZK, mimo że liczba pracujących kierowców latem spada o 20-25 proc., zużycie przez nich wody wzrasta. Zwykle wypijają 4 tony, a w wakacje ponad 5 ton. W nieklimatyzowanej kabinie autobusu temperatura może sięgać nawet 50 st. C. Ponad trzy czwarte opolskich autobusów miejskich ma już jednak klimatyzację.
- W kabinach kierowców są małe lodóweczki. Woda dla nich jest też dostępna na pętli i na trasie, dostarczana indywidualnie przez specjalne służby - mówi Dagmara Pachla, kierownik Wydziału Obsługi Klienta, Promocji i Sprzedaży MZK w Opolu.

Wody - z własnego ujęcia - nie brakuje też pracownikom i pacjentom opolskiego WCM.

- Ale upał daje się mocno we znaki, bo klimatyzowane są tylko sale operacyjne i zabiegowe - mówi Zbigniew Skowroński, zastępca dyrektora ds. techniczno-eksploatacyjnych WCM. W Polsce tylko jeden szpital - górniczy - ma klimatyzowane również sale łóżkowe. Gdyby to zrobić w Opolu, koszty chłodzenia wzrosłyby czterokrotnie.

Upały nie zwalniają z pracy ani w biurze, ani na budowie. Pracodawca może jednak skrócić dzień pracy (bez zmniejszenia wynagrodzenia), może także zarządzić dodatkowe przerwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska