Upiększanie mieszkania oryginalnymi przedmiotami to ich hobby

fot. Witold Chojnacki
Żeby odnowić starą szafę, trzeba było zedrzeć do gołego drewna uszkodzoną politurę, znaleźć i naprawić stare okucia.
Żeby odnowić starą szafę, trzeba było zedrzeć do gołego drewna uszkodzoną politurę, znaleźć i naprawić stare okucia. fot. Witold Chojnacki
Aby urządzić pokoje tak, jak państwo Skrzesińscy, trzeba mieć żyłkę poszukiwacza, dużą wyobraźnię i zamiłowanie do przywracania dawnej urody starociom.

Wchodząc do klatki schodowej dziesięciopiętrowego bloku na byłym ZWM-ie, gość spodziewa się standardowego blokowego mieszkania. Za drzwiami tego M czeka go wielkie zaskoczenie, bo wszystko w nim jest niezwykłe.

Z korytarza nie wchodzi się do przedpokoju, bo państwo Skrzesińscy swoje 75 metrów gruntownie przebudowali. Kiedy żyli tu z trojgiem dzieci, podziały na pokoje stwarzały każdemu z domowników możliwość posiadania własnego kącika.

Gdy dzieci wyfrunęły z gniazda, właściciele postanowili na tej samej powierzchni uzyskać większą przestrzeń. Teraz ich M to właściwie jeden wielki pokój z aneksem kuchennym, sypialnią z balkonem, łazienką i garderobą. Tylko dwa ostatnie pomieszczenia zamknięte są drzwiami.

Połączenie pokoi i likwidacja drzwi przyniosły oczekiwane rezultaty, ale nie tylko ten zabieg optycznie dodał metrów. Przyczyniła się do tego konsekwencja kolorystyczna. Wszystkie pomieszczenia, łącznie z sufitami, zostały pomalowane na jasny, pistacjowy kolor.

Odrobinę ciemniejsze są tylko ościeżnice i płyciny drzwi, a także listwy przypodłogowe. Dbałość o szczegóły widać na każdym kroku. Przestrzeni nie zabierają też ani firanki, ani zasłony. Ozdobą okien są umieszczone nad nimi stare, metalowe płaskorzeźby pieczołowicie odrestaurowane przez panią domu i efektowne "wystawki" ulubionych przedmiotów dekoracyjnych na parapetach.

W umeblowaniu właściciele tego urokliwego M połączyli umiejętnie stare z nowym. Zielone meble w pokoju pochodzą z importu i kupione zostały jeszcze w latach 70. Lite drewno doskonale się spisuje, toteż nikt ich nie zamierza wymieniać. Podobnie jest z kuchennymi szafkami.

Żeby odnowić starą szafę, trzeba było zedrzeć do gołego drewna uszkodzoną politurę, znaleźć i naprawić stare okucia.
Żeby odnowić starą szafę, trzeba było zedrzeć do gołego drewna uszkodzoną politurę, znaleźć i naprawić stare okucia. fot. Witold Chojnacki

Od lewej: łazienka wygląda tak, jakby ją żywcem przeniesiono z XIX wieku. Na pierwszy rzut oka. Gdy się człowiek przyjrzy jej bliżej, dostrzeże najnowocześniejszy design urządzeń - umywalki, baterii, sedesu. Stelaż maszyny do szycia nie musi być meblem użytkowym. Jest efektowny i ozdobi każde pomieszczenie.
(fot. fot. Witold Chojnacki)

Różne odcienie zieleni w pomieszczeniach zgodnie ze sobą koegzystują, a kontrapunktem dla całości są czerwone współczesne, skórzane kanapy. W całym mieszkaniu stare zgodnie sąsiaduje z nowym, współczesność miesza się ze starociami, ale łączy je jeden wspólny mianownik: wszystkie przedmioty są piękne. Tylko takie otrzymują paszport do tego mieszkania.

Pasją pani domu jest odnawianie starych mebli i bibelotów. Jej rękę widać niemal na każdym kroku. Drobne, ledwo widoczne gołym okiem rysy na kuchennej lampie witrażowej świadczą o tym, że przedmiot był mocno zniszczony. Potem został pieczołowicie wyczyszczony i sklejony, a teraz jest prawdziwą ozdobą kuchni.

Szafa w sypialni jest wiekowa. I ona miała na sobie widoczne ślady braku troski i lat, a dziś to przedmiot wielkiej urody. Sąsiaduje z nią współczesne łóżko i dwie komody, ale te zostały umiejętnie postarzone, dzięki czemu tworzą zgraną całość.

Ostatnim nabytkiem państwa Skrzesińskich jest stara szafka na patefon. Pozbawiona swej najistotniejszej części dziś służy do przechowywania dokumentów. Niektóre z nich stanowią cenną pamiątkę: legitymacja Związku Literatów Polskich, należąca do ojca pani Joanny, podpisana przez Leopolda Staffa, kenkarty rodziców, list wuja z Katynia.

Niektóre przedmioty są zaledwie fragmentami innych. Przykładem jest rzeźba kobiety z psem, która była częścią gdańskiego mebla, metalowy fragment fontanny czy też stelaż maszyny do szycia.

Jednego anioła pani Joanna wzięła ze sterty przedmiotów przeznaczonych do wyrzucenia, innego dostała od dzieci. O każdym z przedmiotów dekoracyjnych gospodarze potrafią sporo powiedzieć - to ich rodowód.

Mimo że trudno w tym M byłoby zrobić inwentaryzację, bo tyle tu obrazków, ptaków, drewnianych, glinianych i tkaninowych, koników i różnych innych przedmiotów z duszą, nie zagracają one mieszkania. Pani Joanna potrafi powiedzieć, gdzie każda rzecz została kupiona i w jakich okolicznościach.

Żeby odnowić starą szafę, trzeba było zedrzeć do gołego drewna uszkodzoną politurę, znaleźć i naprawić stare okucia.
(fot. fot. Witold Chojnacki)

- Znamy chyba wszystkie giełdy staroci w kraju - ze śmiechem przyznaje pani Joanna. Nie polujemy na antyki. Po prostu lubimy stare meble i przedmioty, ale też nie chcemy, żeby nasze mieszkanie przypominało skansen. Jest wiek XXI i to musi być widoczne w naszym otoczeniu.

Jednocześnie fascynujemy się z mężem starym rzemiosłem, ja odkrywam kolejne techniki restauracji staroci, a kiedy coś swoimi dłońmi wypieszczę, lubię na to patrzeć, bo sprawia mi satysfakcję przywracanie starych przedmiotów do życia.

Naśladowanie takiego hobby nie jest łatwe. Wymaga żyłki poszukiwacza i wyobraźni, która podpowie, że kawałek starego kredensu będzie pięknie wyglądał jako samodzielna dekoracja, oraz chęci do tego, by szlifować, malować, kleić i łatać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska