SONDA
SONDA
Czy Stobrawa jest przez gminę pomijana przy planowaniu inwestycji?
Józef Mazurek:
- Oczywiście, że czujemy się pomijani. Większość pieniędzy trafia do Popielowa, Siołkowic i Karłowic. Wiadomo, tam są wyborcy pana wójta. My się nie liczymy. W naszej miejscowości jest dużo do zrobienia. Wiele ulic nie zostało utwardzonych, wszystko trzeba sobie wychodzić. To chyba tak nie powinno być. Dzięki temu, że byliśmy uparci, mamy małą salę do spotkań.
Maria:
- Mnie nie interesuje, co się dzieje w innych miejscowościach. U nas na pewno mogłoby się dziać więcej. Od lat domagamy się utwardzenia drogi prowadzącej na cmentarz. Ludzie, którzy idą zapalić znicze na grobach bliskich, po większych opadach deszczu grzęzną w błocie. Ale nie wiem, czy nasze prośby na coś się zdadzą, jeśli w gminie nie ma pieniędzy. Na zebrania wiejskie nie chodzę, bo nam swoje kłopoty, więc o pracy wójta trudno jest mi się wypowiadać.
Bernarda Sierakowska:
- Kiedy patrzę na to, jak rozwijają się inne miejscowości, to jest mi przykro, że o Stobrawę nasz wójt dba tak słabo. Proszę tylko spojrzeć na naszą szkołę. Dzieci z zajęć wychowania fizycznego muszą wychodzić na podwórze, bo pomiędzy salą gimnastyczną a budynkiem szkoły nie ma łącznika. Ostatni raz na spotkaniu wiejskim byłam jesienią. Trochę zastanowiła mnie postawa wójta, który przyszedł nieprzygotowany i tłumaczył, że dokumentów zapomniał w urzędzie. Odebrałam to jako lekceważenie. Od tej pory na zebrania nie chodzę.
Zdaniem Chromika w miejscowości mogłoby się dziać więcej, gdyby gmina ustaliła dla każdej wsi konkretny budżet i pozwoliła radzie sołeckiej na dysponowanie pieniędzmi.
- Na każdy nawet najmniejszy remont musimy się o pieniądze dopraszać - żali się sołtys. - Najpierw trzeba napisać pismo, podać nawet, ile kosztuje zbicie tynku i czekać, czy komisja z gminy je przyzna czy też nie.
Mieszkańcy wsi ustami sołtysa kierują pod adresem wójta Popielowa kilka zastrzeżeń. Największe pretensje mają o to, że w miejscowej podstawówce brakuje łącznika pomiędzy szkołą a salą gimnastyczną. Uczniowie muszą po zajęciach wychowania fizycznego wychodzić na zewnątrz, aby dojść do budynku szkoły.
Dionizy Duszyński, wójt Popielowa, do sprawy podchodzi ze spokojem.
- To nie konflikt, to niezrozumienie - komentuje zarzuty sołtysa.
Jego zdaniem mieszkańcy Stobrawy wiedzą o tym, że szkoła w ich miejscowości może za kilka lat przestać istnieć, bo dzieci we wsi jest coraz mniej. Jeśli budynek chciałby ktoś wykorzystać, np. urządzić centrum konferencyjne, wówczas mogłoby się okazać, że łącznik nie jest potrzebny. Zostałby rozebrany, a pieniądze zmarnowane.
Jan Chromik ma jeszcze kilka mniejszych uwag do wójta gminy. Chodzi m.in. o imprezy organizowane przez mieszkańców wsi. Na przygotowanie festynu integracyjnego dla mieszkańców gmin Popielów i Lubsza wieś Stobrawa otrzymała zaledwie 400 zł. Na działalność LZS-ów gmina przeznaczyła 150 tys. zł, a na dożynki gminne 10 tys. zł.
- W naszej gminie foruje się Popielów, Siołkowice i Karłowice - twierdzi sołtys. - Pozostałe miejscowości pozostawione są same sobie. Wszystko trzeba sobie wywalczyć, wychodzić. Czy tak powinno być? Przecież szkoda tracić czas na dreptanie do urzędników.
- Pieniądze trafiają do tych wsi, które przedstawią ciekawe pomysły na ich wykorzystanie - mówi wójt. - Nie ja je przyznaję, ale specjalnie powołana komisja. Są w niej przedstawiciele nie tylko tych miejscowości, które wymienia pan sołtys. Rada sołecka ze Stobrawy chciała pieniędzy na ciasto na spotkanie wiejskie. Na takie rzeczy środków nie dajemy.
Zdaniem sołtysa scysja pomiędzy stobrawską radą sołecką a urzędem gminy może się skończyć wtedy, gdy samorząd zmieni sposób finansowania sołectw i każdemu - według liczby ludności i wielkości - da odpowiednią kwotę pieniędzy.
Taką decyzję musi podjąć rada gminy - podkreśla wójt. - Muszą się na nią zgodzić inni sołtysi. Do tej pory, poza Stobrawą, żaden się nie skarżył.
Dionizy Duszyński będzie z sołtysem Stobrawy jeszcze rozmawiał, żeby sprawę wyjaśnić i dojść do porozumienia.