Urząd każe usunąć wysypisko w Błotnicy Strzeleckiej

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Tak wyglądają gumowe odpady, które zalegają pod Błotnicą Strzelecką. Zostały tutaj zwiezione nielegalnie, a teraz muszą być uprzątnięte. Śmieci jest około 1000 ton.
Tak wyglądają gumowe odpady, które zalegają pod Błotnicą Strzelecką. Zostały tutaj zwiezione nielegalnie, a teraz muszą być uprzątnięte. Śmieci jest około 1000 ton.
Uprzątnięciem terenu na razie powinien zająć się właściciel - mówią urzędnicy.

Chodzi o nielegalne składowisko przemysłowych śmieci, które powstało pod lasem w okolicy Błotnicy Strzeleckiej. Przypomnijmy. Grupa pseudoprzedsiębiorców z woj. Śląskiego udawała inwestorów, którzy chcieli w tym miejscu utworzyć nowoczesny zakład zajmujący się przetwarzaniem gumy. W tym celu wynajęli działkę, na którą przywieźli około tysiąca ton odpadów pochodzących z kopalni - m.in. gumowych węży, uszczelek, fragmentów taśmociągów zabrudzonych smarami i olejami. Zakład nigdy nie powstał, a "przedsiębiorcy" ulotnili się, porzucając odpady.

Leon Wasiak, właściciel terenu z Błotnicy Strzeleckiej, który został wynajęty przez pseudobiznesmenów, ma teraz problemy. Gmina domaga się od niego uprzątnięcia porzuconych odpadów.

- Niestety zgodnie z przepisami to właściciel terenu odpowiada za to, co jest tam składowane - tłumaczy Józef Kampa, wiceburmistrz Strzelec Opolskich. - Gmina nigdy nie wydała zgody na to, by powstało tam takie wysypisko. Te śmieci nie powinny były tam trafić.

Leon Wasiak w prywatnym śledztwie ustalił nazwę firmy, która zleciła przewiezienie śmieci w to miejsce oraz nazwiska przedsiębiorców, którzy zajmowali się transportem. Jego zdaniem to do nich gmina powinna adresować pismo z żądaniem usunięcia odpadów.

- Dostarczyłem gminie wszelkie dowody na ten temat - tłumaczy Wasiak. - Sprawę zgłosiłem także do prokuratury.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi wydział kryminalny strzeleckiej policji. To co mogłoby pomóc Leonowi Wasiakowi, to szybkie śledztwo, rozprawa sądowa i wyroki dla osób, które porzuciły odpady. Ale sprawa jest na tyle wielowątkowa, że może się ciągnąć miesiącami, a nawet latami.

Wasiak nie jest jedyną poszkodowaną osobą. Wśród nich jest także właściciel firmy budowlanej, który na zlecenie pseudobiznesmenów prowadził prace ziemne w Błotnicy Strzeleckiej.

- Wykonałem pracę za ponad 100 tys. złotych. Wystawiłem faktury i do dzisiaj nie dostałem za to pieniędzy - przyznaje przedsiębiorca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska