Urząd miasta w Opolu dłużnikiem ZUS

Artur  Janowski
Artur Janowski
Zaniedbania urzędników ratusza będą kosztowały podatników 140 tysięcy złotych. Takie odsetki naliczył Zakład Ubezpieczeń Społecznych
Zaniedbania urzędników ratusza będą kosztowały podatników 140 tysięcy złotych. Takie odsetki naliczył Zakład Ubezpieczeń Społecznych
140 tysięcy złotych trzeba będzie zapłacić za opieszałość urzędników ratusza.

Ta kwota to odsetki od sumy 113 tysięcy złotych jaką urząd miasta od 2001 jest winny Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Sprawa wyszła na jaw podczas ostatniej sesji, kiedy prezydent przedłożył uchwałę o konieczności spłaty długu. Na sali obrad zawrzało. Sporo wątpliwości mieli nawet przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, popierającej prezydenta.

- Jak można było dopuścić, to takiego zaniedbania? Przecież ten dług ma już siedem lat - dziwił się Arkadiusz Wiśniewski, wiceprzewodniczący rady (PO).

Jego historia związana jest z Zespołem Opieki Zdrowotnej przy ulicy Budowlanych, który w 2001 roku zlikwidowały poprzednie władze miasta. To po nim zostały zobowiązania wobec ZUS, których przejęcie zadeklarował urząd miasta. Obecne władze - na czele z prezydentem Ryszardem Zembaczyńskim - twierdzą, że o długu dowiedziały się w listopadzie 2007 roku.

- Wcześniej zawsze otrzymywaliśmy informację o tym, że nie zalegamy ze składkami wobec ZUS - przekonuje Janusz Kwiatkowski, wiceprezydent Opola. - Od 2001 roku minęło już sporo czasu i nie udało nam się ustalić, czemu ówczesny zarząd miasta nie zapłacił tej sumy. Staraliśmy się o jej umorzenie, ale nic z tego nie wyszło.
Dlatego na sesji prezydent zaproponował uchwałę o jednorazowej spłacie długu i odsetek.
- Nie mamy wyjścia, praktyka pokazuje, że w sądzie z ZUS nic nie wskóramy - przekonywał wiceprezydent Kwiatkowski.

Większości radnych to jednak nie przekonało, nie dali wiary także argumentom, że spór z ZUS może zablokować pozyskiwanie unijnych dotacji. Dlatego wiceprezydent sam projekt uchwały wycofał. Ma go przedstawić ponownie na sesji pod koniec sierpnia.

- To była dobra decyzja, bo trzeba tę sprawę wyjaśnić zanim zdecydujmy się płacić - komentuje Halina Żyła, radna Lewicy, która była kiedyś wiceprezydentem odpowiedzialnym za zdrowie w mieście. - Pamiętam prywatyzację tego ZOZ-u, ale sprawy nie zapłacenia składek już nie. Trudno mi jednak uwierzyć, że obecne władze nic nie wiedziały o problemie. Jestem dyrektorem pogotowia i wiem, że ZUS potrafi upomnieć się nawet o złotówkę.

Zapytaliśmy o to opolski oddział ZUS. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że w urząd miasta wiedział o długu od 2001 roku, a w latach 2003 - 2005 otrzymał szereg monitów.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo, sprawdzę to - zadeklarował nam dzisiaj (6 sierpnia) Kwiatkowski. - Nadal uważam jednak, że winę za narastające zadłużenie ponoszą poprzednie władze miasta.

- Trudno dziś stwierdzić jednoznacznie po czyjej stronie jest wina, ale chodzi o pieniądze publiczne i należy tę sprawę szybko wyjaśnić - ocenia Alojzy Drewniak, radny Razem dla Opola. - Te 140 tysięcy odsetek można by wydać na inne cele, a tak najpewniej będziemy musieli oddać je ZUS. Ktoś powinien za to odpowiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska