Targi nto - nowe

Urzędnicy nie wiedzą co zrobić ze stadem dzikich świnek w Kędzierzynie-Koźlu

fot. Daniel Polak
Świnki nie boją się ludzi, dlatego stwarzają zagrożenie na drodze, bo wchodzą pod koła aut.
Świnki nie boją się ludzi, dlatego stwarzają zagrożenie na drodze, bo wchodzą pod koła aut. fot. Daniel Polak
Dzikie świnie z os. Sławięcice rozmnażają się i przyprawiają kierowców o coraz większy ból głowy. Urzędnicy już rok temu głowili się, co z nimi zrobić i... dalej tego nie wiedzą.

Maciej Budała z Kędzierzyna-Koźla codziennie jeździ ulicą Sławięcicką.

- Kiedyś rzadko je spotykałem. Teraz niemal codziennie wychodzą na drogę. Stadko chyba się powiększyło - zauważa panMaciej. - Kilka razy podrzuciłem im trochę jabłek. Porobiłem też zdjęcia komórką. One są takie sympatyczne.

Inaczej twierdzą jednak ci kierowcy, którzy o mało nie roztrzaskali samochodów z ich powodu.

- Wyskoczyła mi cała rodzinka tuż pod koła. Ledwo zahamowałem. To cud, że na śliskiej drodze nie wpadłem w poślizg - skarżył się jeden z kierowców, który zadzwonił w tej sprawie do naszej redakcji.

Zimą zwierzęta często pojawiają się przy drodze, bo szukają tam jedzenia. Niewykluczone, że przyzwyczaiły się do przysmaków, jakimi częstują ich kierowcy.
Po tym jak o "dzikim gangu" opowiedział kilka dni temu Teleexpress, na spotkanie ze zwierzakami jeżdżą też mieszkańcy innych osiedli.

- Chciałam dziecku pokazać, że dziki nie są takie złe, jak się to opowiada w bajkach - opowiada Urszula, mama 6-letniej Nikoli.

Mieszkańcy mają ubaw, ale urzędnicy spory problem. I co najgorsze, nie bardzo wiedzą, jak go rozwiązać. Dzikie świnie pojawiły się w Sławięciach ponad rok temu.

Najprawdopodobniej ktoś wyrzucił z domu kilka hodowlanych świnek wietnamskich. Te poszły do lasu, gdzie spotkały prawdziwe dziki. Azjatki "wpadły w oko" naszym drapieżcom, a efektem tego były warchlaki.

- Teraz to nie są ani dziki, ani świnki wietnamskie, tylko krzyżówki - tłumaczy Sabina Podcerkiewny z Wydziału Ochrony Środowiska i Infrastruktury urzędu miasta.

Urzędnicy już rok temu, kiedy stadko było mniejsze, obiecali się zająć sprawą.
- Dzwoniliśmy m.in. na Śląsk, gdzie znajdują się małe prywatne schroniska, z pytaniem, czy nie wzięliby tych świnek. Niestety, nikt nie chciał - tłumaczy Sabina Podcerkiewny. - Kontaktowaliśmy się także z ogrodem zoologicznym, ale i tam nie chcą naszej rodzinki.
Ze względu na to, że są to krzyżówki, nie można ich odstrzelić, bo taka możliwość istnieje tylko w przypadku zwierzyny łownej.

- Można je odłowić, ale to akurat na razie niemożliwe, bo nawet w schronisku dla zwierząt przy ul. Gliwickiej, nie ma dla nich miejsca - dodaje Sabina Podcerkiewny.
Czy to oznacza, że zwierzęta z os. Sławięcice będą się rozmnażać w nieskończoność?

- Zajmiemy się tą sprawą w tym tygodniu. Może uda się znaleźć jakieś wyjście
- obiecuje Jan Kwiczak, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska i Infrastruktury kozielskiego magistratu.

Leśnicy podkreślają, że problem trzeba rozwiązać jak najszybciej, bo takie krzyżówki są zagrożeniem dla czystości rasy dzików grasujących w naszych lasach.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska