Targi nto - nowe

Urzędnicy unikają niepełnosprawnego

– Tych schodów nie pokonam – mówi Dawid.
– Tych schodów nie pokonam – mówi Dawid.
Dawid z Grodźca koło Niemodlina porusza się na wózku inwalidzkim. Walczy o montaż windy przy domu. Potrzebny jest podpis burmistrza.

Chłopak ma siedemnaście lat. Mieszka z rodzicami i dwójką rodzeństwa na poddaszu budynku, na parterze jest oddział przedszkolny. Do jego mieszkania wspinamy się po stromych wąskich i krętych schodach. Dawid jeszcze parę lat temu przykucnięty samodzielnie pokonywał stopień po stopniu, trzymając się poręczy. Ale jest chory na dystrofię mięśniową i choroba postępuje. Od pewnego czasu musi go nosić tato.

- Chłopak waży ponad 60 kilo. Noszę go do toalety. Po schodach też go znoszę i wnoszę. To jest robota dla siłacza, ale co począć. Gdy zachoruję, to Dawid jest skazany na cztery ściany i cierpliwe czekanie, aż wyzdrowieję - mówi tato, Andrzej Radziszewski, który trzy lata temu zrezygnował z pracy, aby być w domu z synem. - Boję się, że potknę się i obaj spadniemy z tych schodów.

Dawid siedzi w pokoju, przy biurku, na którym ma przygotowane podręczniki (realizuje indywidualny tok nauczania licealnego). - Lubię informatykę. Mam dwa marzenia: zostać komputerowcem i... mieć windę przy balkonie.
Chłopakowi drży głos, gdy wymienia, co by robił, gdyby miał windę: - Zjechałbym do ogrodu, patrzeć, jak siostra i brat się bawią. Spróbowałbym wyjechać do liceum.
Na przełomie lutego i marca rodzice Dawida zdecydowali się wybudować windę. Mama Teresa poszła w tej sprawie do ówczesnego burmistrza Niemodlina, Stanisława Chalimoniuka. - Otrzymałam wstępną zgodę - opowiada. - Jako inwestorzy musieliśmy załatwić dokumentację windy i szkic inwestycji.
Rodzice pobrali w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie wniosek o dofinansowanie inwestycji. Warunkiem pomocy jest zgoda na inwestycję wydana przez właściciela budynku, czyli Urząd Miasta i Gminy w Niemodlinie. Budynek i odsłonięte fundamenty obejrzeli geodeta oraz architekt. Wyrysowali najwłaściwsze usytuowanie windy, kiedy to i koszty są minimalne, i najbliżej jest do drogi oraz furtki (ok. 15 metrów).

- Podest i mechanizm windy miał się znajdować po lewej stronie balkonu. Na maszynownię należało przeznaczyć wykusz znajdujący się przy jednej z bawialni przedszkola, dzięki temu nie musielibyśmy ponosić kosztów stworzenia dobudówki. Burmistrz Chalimoniuk zachorował. Po jego śmierci odczekaliśmy do wyborów, a potem rozpoczęliśmy rozmowy z nowym burmistrzem, Mirosławem Stankiewiczem - mówi pan Andrzej.

No i zgody już nie było. Na początku tego tygodnia przyszło pismo: "Nie wyrażam zgody na wykorzystanie części sali dydaktycznej" pisze burmistrz Stankiewicz. Uzasadnia, że przez werandę pada światło do bawialni dzieci i rodzice nie wyrażą zgody na pogorszenie warunków świetlnych w sali (pisze nawet o "proteście lokalnego środowiska"). Urzędnicy wyrysowali inną propozycję usytuowania windy: droga od windy do furtki wydłużyłaby się trzykrotnie! Przebiegałaby przez... studnię oraz obok zjazdu do piwnicy. Koszty inwestycji o wiele wyższe.
Dawid po przeczytaniu pisma rozpłakał się i napisał e-maila do nto z prośbą o pomoc.
Obejrzeliśmy werandę (wielkości balkonu): jedno okno i tak jest zasłonięte przez szafę. Zimno. To nie część bawialni (jak twierdzi burmistrz), to po prostu składzik na pomoce dydaktyczne, książki, dzienniki. Od bawialni składzik jest oddzielony częściowo oszklonymi drzwiami. Pada przez nie światło, ale mało. Poza tym w bawialni znajdują się także okna w innej ścianie.
- Co to jest protest lokalnego środowiska? - pyta tymczasem Dawid, cytując pismo burmistrza Stankiewicza.

Barbara Szatkowska, dyrektorka oddziału przedszkolnego, unika odpowiedzi na pytanie, czy spotkała się z rodzicami dzieci z przedszkola i stąd ów argument o proteście. W końcu przyznaje: - Spotkania jeszcze nie było.
- Ja bym chciał być na takim spotkaniu. Tata mnie zniesie - mówi Dawid.

Burmistrz Niemodlina jest zdziwiony: - Sądziłem, że do konsultacji doszło! - mówi. Twierdzi, że osobiście był w budynku w Grodźcu, ale nie spotkał się z Dawidem, bo nie było nikogo w mieszkaniu.

Do chłopaka nie zajrzeli też urzędnicy, którzy byli w Grodźcu ponoć przeszło tydzień temu. - Byłem w domu! Gdzie i jak miałbym wyjść? - mówi Dawid. - Oni mnie omijają, bo sprawnym łatwo unikać niepełnosprawnego.

Burmistrz Stankiewicz: - Widzę, że jeszcze raz należy rozpatrzyć sprawę, powołam komisję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska