Do rozniesienia jest blisko 12 tys. listów, bo tyle w skali roku wysyła starostwo do mieszkańców. Większość z nich to przesyłki za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.
Poczta Polska życzy sobie za taką usługę 5,65 zł. Urzędnicy mają robić to taniej, za kwotę 3,50 zł od przesyłki.
- Na razie program roznoszenia listów ruszył pilotażowo - mówi Maciej Sonik, starosta krapkowicki. - Zgłosiło się kilku chętnych urzędników. Liczymy, że uda się w ten sposób zaoszczędzić ok. 20 tys. złotych rocznie.
Pierwsze listy trafiły już do mieszkańców osiedla XXX-lecia w Krapkowicach. Pracownicy urzędu mogą je roznosić tylko po godzinach pracy. Robią to w oparciu o umowę-zlecenie podpisywaną dodatkowo z magistratem. Dla urzędu to oszczędności, a dla urzędników sposób na dodatkowy zarobek.
Pracownicy starostwa będą pukali do drzwi po godz. 16. W przypadku niezastania nikogo w domu zostawią kartkę z informacją o tym, którego dnia pojawią się ponownie. Jeżeli ktoś zechce szybciej odebrać list, będzie mógł to zrobić osobiście w starostwie.
- Będą trzy próby doręczenia listu - tłumaczy Witold Rożałowski, dyrektor gabinetu starosty. - Taki sposób dostarczania przesyłek jest zgodny z Kodeksem Postępowania Administracyjnego.
Starostwo nie chciało od razu rozsyłać przez swoich pracowników wszystkich listów, bo musi najpierw przygotować do tego Biuro Obsługi Klienta.
Chodzi o odpowiednie sortowanie przesyłek, tak by urzędnicy nie musieli z nimi biegać po całym mieście, lecz by dostali konkretny zestaw ulic do "obsłużenia". Docelowo starostwo chce, by w roznoszenie przesyłek zaangażowała się większość pracowników.
- Nasi urzędnicy mieszkają w różnych częściach powiatu - dodaje Rożałowski. - W ten sposób uda się nam dotrzeć co najmniej do 90 proc. mieszkańców.
Powiatowy urząd nie będzie mógł za to roznosić listów, które nie wymagają potwierdzenia odbioru. Zgodnie z wciąż obowiązującymi przepisami samorządy mają obowiązek korzystać w takich przypadkach ze wskazanego operatora.
Wyznaczona do tego jest Poczta Polska.