Utonięcia na Opolszczyźnie. Głupota ciągnie na dno

Katarzyna Kownacka
Trwają wakacje. Na Opolszczyźnie utonęło już dziewięć osób. Statystyka uratowanych bogata jest zaś w niewiarygodne historie ludzkiej brawury i braku wyobraźni.

Czarne punkty nad wodą

Czarne punkty nad wodą

Listę dzikich kąpielisk, które pochłonęły w ostatniej dekadzie najwięcej ofiar, stworzyły w ubiegłym roku po fali utonięć służby wojewody. W miejscach tych stanęły specjalne tablice (w sumie 55 sztuk) ostrzegające i informujące o tym, ile osób utonęło w danym punkcie.
Na czarnej liście znalazły się:

staw przy ul. Chocimskiej w Brzegu,
zbiornik wodny przy cegielni w Grodkowie,
zbiornik wodny w Kobieli,
zbiornik wodny w Jaszkotle,
zbiornik wodny w Gnojnej, gmina Lewin Brzeski, > jaz na rzece Odra w Lipkach, gmina Lubsza,
zbiornik "Babiloch",
wyrobisko (kamieniołom) "Marysieńka Las" w Głubczycach,
wyrobisko (kamieniołom) "Bursztet" między wsiami Dobieszów i Radynia,
stawy rybne w Głubczycach-Sady,
wyrobisko "Staw Skalny" w Nowej Cerekwi,
zbiornik wodny "Dziergowice",
zbiornik wodny "Dębowa",
jezioro "Kuźniczki" w Kędzierzynie-Koźlu,
rzeka Kłodnica w Kędzierzynie-Koźlu, os. Lenartowice (okolice mostu),
zbiornik wodny-kopalnia piasku Kobylice,
zbiornik retencyjny w Biskupicach,
zbiornik retencyjny w Dobiercicach,
wyrobisko w Ligocie Górnej,
wyrobisko w Walcach,
kąpielisko w Krapkowicach-Otmęcie,
zbiornik Michalicki (pow. namysłowski),
Jezioro Nyskie,
Jezioro Otmuchowskie,
tama w Nysie przy ul. Wyspiańskiego,
zbiornik wodny w Myślinie,
zbiornik wodny w Wachowie,
zbiornik wodny w Gorzowie Śląskim,
zbiornik wodny w Radawiu,
wyrobisko Biestrzennik,
rzeka Mała Panew w Ozimku,
wyrobisko w Prószkowie,
wyrobisko w Kątach Opolskich,
wyrobisko w Kosorowicach,
wyrobisko w Krzanowicach,
wyrobisko "Buldog" w Chróścicach,
zbiornik wodny w Brzeziu,
zbiornik wodny "Młyny" w Młynach,
rzeka Prudniczanka w Prudniku.

W upalny dzień nic przecież lepszego zdarzyć się nie może, jak wypad nad jeziorko, piwko czy dwa, trochę wygłupów. Dwóch wędkarzy z Kłodzka - 36- i 43-letni - pierwsze dni lipca postanowili spędzić nad Jeziorem Nyskim. Po kilku głębszych wieczorem nabrali ochoty na łowy. Wypłynęli łódką daleko na jezioro.

- Tak zapalczywie usiłowali coś złapać, że w końcu wywrócili łódź - opowiada Bogdan Sadowski, szef nyskiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (WOPR).
Na dno poszła nie tylko łajba, ale też sprzęt wędkarski, portfele, dokumenty, kluczyki do auta. Wędkarzy z wody wyciągnęli ratownicy. Niedoszli topielcy byli pijani: jeden miał 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu, drugi półtora.

Uratowani, okaleczeni
21-latek, który 17 czerwca na kąpielisku miejskim w Nysie skoczył na główkę z betonowego wału, miał mniej szczęścia od tych na łódce. Uderzył o dno. - Ma złamany szósty krąg, leży w szpitalu w Piekarach Śląskich - mówi Bogdan Sadowski.

Jaki finał będzie miało tegoroczne lato dla 19-letniego mieszkańca woj. lubelskiego, który wybrał się nad "Balaton" w Dobrzeniu Wielkim - nie wiadomo. Od 8 lipca jest w śpiączce po tym, jak wypadł do wody z materaca. Oddalił się od brzegu, choć nie umiał pływać. - Nie wspomniał o tym koleżance, z którą się wybrał na wycieczkę - stwierdza Marcin Jokiel, ratownik. - Dowiedziała się, kiedy chłopak zaczął się topić. Szukało go pięciu ratowników, dwóch reanimowało. Odratowaliśmy go, ale nie wiadomo, w jakim stanie będzie po przebudzeniu. Był pod wodą minimum 3-4 minuty.

Jak często plażowicze sami stwarzają zagrożenie dla swojego życia? Nagminnie - kwituje WOPR-owiec z Dobrzenia Wielkiego. Po 11 latach pracy nad wodą zna wiele historii o ludzkiej nieodpowiedzialności i głupocie.

- Chyba najbardziej zapadła mi w pamięć ta z jeziora dużego w Turawie - wspomina. - Kobieta dla siebie i dwójki swoich dzieci wynajęła rowerek wodny. Wzięła kapoki, powiedziała, że umie pływać. Potem się okazało, że kapoki leżały obok, a ani matka, ani dzieci pływać nie umiały. Przyszła fala i cała trójka wylądowała w wodzie. Wyłowiliśmy trzy ciała.

Matkę, która na średnim zbiorniku w Turawie wypłynęła w ubiegłym roku z dzieckiem owiniętym w dmuchane kółko, udało się uratować. - Ale było groźnie - mówi Marcin Jokiel. - Nie umiała dobrze pływać, straciła grunt pod nogami, zaczęła się topić i w panice chwyciła za kółko. Zagrożona była i ona, i dziecko.

Olbrzymim zagrożeniem jest alkohol. W ubiegłym tygodniu ratownik z Dobrzenia na "Balatonie" wyciągał z wody nietrzeźwą panią.
- Miała koło 50-tki - opowiada. - Była tak pijana, że nie mogła chodzić.

Pilnuj dzieci!
Na opolskim Bolko na razie jest stosunkowo spokojnie: dwa niegroźne podtopienia kilkuletnich maluchów, które straciły w wodzie równowagę i jeden pijany 45-50-latek, któremu zachciało się skoków do wody. W dodatku w miejscu niestrzeżonym, w pobliżu kąpieliska.

10 przykazań plażowicza

10 przykazań plażowicza

Jak bezpiecznie korzystać z wody - rad udziela Agnieszka Wołczak, ratowniczka z kąpieliska na opolskiej Malinie.

1. Nie wchodź do wody po wypiciu alkoholu! Fantazja jest wtedy zbyt duża, a sprawność ciała i umysłu zbyt mała. Alkohol to jedna z najczęstszych przyczyn utonięć.
2. Nie kąp się w nieznanej wodzie. Nie wiadomo, na co w niej trafisz, jak układa się dno, czy nie ma nagłych uskoków. Najlepiej przyjąć założenie, że nieznana woda to taka, na której nie ma wyznaczonego kąpieliska.
3. Nie umiesz pływać - nie oddalaj się od brzegu. Nawet z materacem, kółkiem czy dmuchanymi rękawkami. Przedziurawić taką ochronę łatwo. Osoby, które nie umieją pływać, powinny trzymać się miejsca, które wyznaczają żółte bojki. Głębokość sięga tam do 1,2 m.
4. Wybieraj strzeżone przez ratowników kąpieliska. Po pierwsze - nawet w największym tłumie zawsze jest ktoś, kto nad tobą czuwa. Po drugie - woda jest znana.
5. Nie skacz do wody w miejscach, które nie są do tego wyznaczone. Nawet jeśli skaczą tam wszyscy, jest pomost czy skarpa. W takich miejscach woda bywa płytka.
6. Dzieci do lat 7 do wody mogą wchodzić tylko pod opieką rodziców! Nawet jeśli w pobliżu jest ratownik. A nawet na te trochę starsze warto mieć oko przez cały czas. W ciepłe dni nad wodą bywa jednocześnie po kilkadziesiąt ruchliwych maluchów. Upilnowanie ich wszystkich jest niemożliwe.
7. Z dziećmi, które nie umieją dobrze pływać, nie płyń nigdy na głęboką wodę. Dmuchane rękawki czy kółka mogą się przebić, dziecko może się z nich wysunąć. Nawet z rodzicem, który dobrze pływa, może być niebezpiecznie - dorosły może zasłabnąć, może złapać go skurcz.
8. Nie pływaj dalekich dystansów bez asekuracji. Nawet jeśli jesteś świetnym pływakiem. Najlepiej ruszać np. na drugi brzeg jeziora we dwójkę albo z tzw. pamelką, czyli plastikową pomarańczową deską rozsławioną w serialu "Słoneczny patrol". Asekuracja to ważna rzecz, gdy chwyta skurcz, słabniesz albo coś niedobrego dzieje się z organizmem.
9. W łódce, motorówce, kajaku czy wodnym rowerku zawsze pływaj w kapoku. Po leżący z boku nie zdążysz sięgnąć, gdy łódka będzie się przewracać. Przy przewrotce często zdarza się szok. Kapok może wtedy pomóc tym, którym w pierwszej chwili zabraknie zimnej krwi.
10. Jeśli twoja łódź się przewróciła i nie utonęła - zostań przy niej, nie płyń do brzegu. Póki nie nadejdzie pomoc, masz się na czym oprzeć i możesz czekać. Woda skraca dystans i może się nam wydawać, że przepłyniemy odległość, która dzieli nas od brzegu. Tymczasem organizm się wyczerpuje i tracimy siły w połowie drogi.

- Zauważył go jeden z turystów i poinformował ratownika - wspomina Andrzej Prokopowicz, WOPR-owiec z Bolko. - Znaleźliśmy delikwenta i powiedzieliśmy, że jeśli nie pójdzie do domu wytrzeźwieć i ochłonąć, to wezwiemy policję. Poszedł.

Andrzej Duda, szef ekipy ratowników z kąpieliska Malina w Opolu, opowiada z kolei o młodej mamie, która przyszła nad wodę z 3,5-letnią córeczką i... zapomniała o dziecku.

- Na szczęście dziewczynka, którą przyprowadziła do nas jakaś plażowiczka, była na tyle rezolutna, że wiedziała, jak się nazywa i gdzie mieszka - opowiada ratownik. - Mamę wezwaliśmy więc przez megafon. Kiedy do nas dotarła, próbowała obwiniać dziecko, że się oddaliło. Przywołaliśmy ją do porządku. Tak naprawdę powinniśmy wezwać policję i spisać mamę. Przepisy mówią, że dzieci do lat 7 w wodzie mogą przebywać tylko pod opieką osób pełnoletnich.

Ratownik na wagę złota
Stanisław Wolkiewicz, instruktor ratownictwa, od ponad 40 lat ratownik, prezes WOPR w Kędzierzynie-Koźlu nie ma wątpliwości. - Statystyki utonięć byłyby tragiczniejsze, gdyby w krytycznym momencie do tonących ręki nie wyciągnął ratownik.

Andrzej Duda z WOPR na opolskiej Malinie: - Gorzej, że w tym roku jakoś nie ma chętnych na kursy. W ubiegłych latach zainteresowanie zawsze było duże, w tym chyba upały zniechęcają. Na zaczynające się w ten weekend szkolenie mamy ledwie kilku chętnych.

Za tygodniowy kurs, po którym zdobywa się uprawnienia ratownika młodszego (może on pracować tylko z kimś starszym rangą), trzeba zapłacić 420 zł, za uprawnienia ratownika wodnego - 520 zł. - Pracy jest masa, ratowników potrzeba wszędzie, więc taką inwestycję - jak ktoś chce - może odrobić nawet w tydzień - zapewnia Andrzej Duda.

W tym roku do piątku utonęło na Opolszczyźnie 8 osób. Zarejestrowanych i potwierdzonych raportem przypadków osób uratowanych jest 6. - W ubiegłym roku sezon zakończyliśmy na 68 wyciągniętych z wody i ocalonych - wylicza Zbigniew Szorc, prezes Zarządu Wojewódzkiego WOPR w Opolu. - Wśród uratowanych było 14 kobiet, 39 mężczyzn i 15 dzieci. Rokrocznie te liczby mieszczą się w przedziale 50-70. O tyle osób więcej przeżywa wakacje dzięki interwencji ratowników.
A trzeba brać poprawkę na to, że do WOPR-owskich statystyk trafiają tylko poważniejsze przypadki. Podtopień, które w porę są wyłapywane i kończą się tylko na strachu, tam nie ma.
Bogdan Sadowski z WOPR w Nysie, ratownik od roku 1974: - Przez wszystkie lata pracy wyciągnąłem z wody 43 topielców. Każdą z tych sytuacji dobrze pamiętam. Ilu osobom pomogłem nie utonąć? Tego nie liczyłem.

Karty pływackie w niełasce
WOPR-owcy bez zastanowienia wymieniają przyczyny utonięć: brawura, brak wyobraźni, przecenianie swoich możliwości, brak umiejętności pływania, brak nadzoru nad dziećmi, skoki do chłodnej wody po dłuższej chwili plażowania, kiedy organizm jest rozgrzany i łatwo o szok termiczny, a nawet zawał, alkohol.

- Nieprzyjemni bywają też rodzice, gdy zwracamy uwagę na brak nadzoru nad dziećmi albo na to, że płyną z nimi na zbyt głęboką wodę - mówi Agnieszka Wołczak, ratowniczka z Maliny w Opolu. - Obrywa się nam, bo wtrącamy się w wychowanie...

Andrzej Duda z Opola: - Lepiej pouczyć, niż potem wyciągać z wody. Dlatego jak widzę pijących któreś piwo, to odprawiam do domu. A jak ktoś trafi na moment, kiedy usłyszę w mediach o kolejnej ofierze, to bywam zasadniczy. Ostatnio słyszałem, że w pierwszym tygodniu lipca 42 osoby w Polsce utonęły, a 32 zginęły w wypadkach samochodowych.

Szef nyskiego WOPR narzeka na przepisy, które zmieniły się w latach 90.
- Kiedyś, żeby wypożyczyć kajak czy rowerek, trzeba było mieć kartę pływacką - mówi Bogdan Sadowski. - Dziś musi ją mieć tylko niepełnoletni, który sam chce wziąć sprzęt. Jeśli robi to dorosły, wystarcza ustne oświadczenie, że umie pływać. A często rodzic bierze rower wodny dla dziecka, które nie ma karty i pozwala mu pływać bez nadzoru...

Gdy ktoś chciał kiedyś wypłynąć poza teren strzeżony, musiał mieć specjalną kartę pływacką, żółty czepek i zgłosić to. - Dziś nikt tego nie wymaga - ucina Sadowski.
Żeby wyrobić zwykłą kartę pływacką, trzeba przepłynąć 200 m stylem zmiennym i 5 m pod wodą. Koszt - 25 zł. Do karty specjalnej trzeba zaliczyć dystans 1500 m stylem dowolnym i 15 m pod wodą. Koszt - 40 zł. - Osób, które chcą mieć dokument, jest bardzo niewiele - stwierdza Bogdan Sadowski.

Zdrowy rozsądek przede wszystkim
Na szczęście dla wielu to właśnie obecność ratowników decyduje o tym, czy w danym miejscu wypoczywać. Zwłaszcza z dzieckiem.

- Liczy się plaża z piaskiem, łagodne i długie zejście do wody i to, czy na kąpielisku jest ratownik - mówi Jarosław Barglik z Opola, który ze swoją 7-letnią córką Amandą w minionym tygodniu wypoczywał na opolskiej Malinie. - Ale bez względu na to, ilu by ich nie było, trzeba zdać się przede wszystkim na siebie i pilnować dziecka. Inni rodzice też chyba wyznają podobną zasadę, bo koce czy ręczniki układają tak, by mieć oko na maluchy.

Stanisław Wolkiewicz z WOPR w Kędzierzynie-Koźlu: - Robimy sporo akcji edukacyjnych, pokazy ratownictwa dla szkół i obserwujemy, że najwięcej o bezpieczeństwie w wodzie wiedzą chyba najmłodsi. Im starsi, tym z tą wiedzą i mądrym podejściem do wypoczynku bywa gorzej. Tym, co o podstawowych zasadach zapominają, zadaję czasem pytanie, które stawiamy dzieciom: co prócz majtek, coli i kanapek zabrać nad wodę? Głowę!

- Bo najmądrzejsza z zasad bezpiecznej zabawy na kąpieliskach to ta, która mówi, że nic nie zastąpi zdrowego rozsądku - kwituje Zbigniew Szorc, szef opolskiego WOPR.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska