Utonięcia - tragiczny bilans

fot. Daniel Polak
- Staramy się walczyć z ludzką głupotą nad wodą - mówi Stanisław Wolkiewicz (z lewej), szef kędzierzyńskich woprowców, który  ze swoimi ludźmi pilnuje kąpieliska w Dębowej.
- Staramy się walczyć z ludzką głupotą nad wodą - mówi Stanisław Wolkiewicz (z lewej), szef kędzierzyńskich woprowców, który ze swoimi ludźmi pilnuje kąpieliska w Dębowej. fot. Daniel Polak
Od czerwca na Opolszczyźnie utonęło już 10 osób. - To przez głupotę i brawurę - mówią ratownicy.

Wczoraj rano leżące na brzegu Odry ciało 14-latka zobaczyli turyści - kajakarze z Niemiec. Odnaleziono go kilometr od jazu w Lipkach, pod którym w niedzielę rzeczny wir przewrócił motorówkę z pięcioma osobami na pokładzie.

To czwarta odnaleziona ofiara tragedii. Wcześniej wyłowiono ciała mężczyzn w wieku 43, 47 i 52 lat. Nadal nie ma zwłok ostatniego z ekipy wędkarzy, 17-letniego chłopca. Policja już oficjalnie potwierdza, że na łodzi było 5, a nie - jak dotąd podawano - 4 osoby.

- Wcześniej opieraliśmy się na zeznaniach świadków, którzy feralnej niedzieli widzieli czterech wędkarzy w motorówce. Okazało się, że piąta osoba siedziała za sterami - wyjaśnia komisarz Jan Minosora, zastępca komendanta powiatowego policji w Brzegu.

Dzisiaj ratownicy będą szukać na dnie rzeki ostatniej ofiary niedzielnej tragedii. 47-latek wyłowiony w niedzielę był ojcem obu nastolatków.

- Głośno jest o tej tragedii w Polsce - mówi Johann, jeden z niemieckich kajakarzy. - Ale to trochę niepoważne, by płynąć motorówką bez kamizelek ratunkowych. Gdyby je mieli, może by przeżyli. My mamy kapoki na sobie, a płyniemy sobie po Odrze aż ze Szczecina - Johann pokazuje leżące na brzegu kamizelki ratunkowe.

Opolscy ratownicy przyznają, że powodem niemal wszystkich tragedii nad wodą jest brawura i bezmyślność. - Niedawno zwróciliśmy uwagę pijącym na brzegu młodym ludziom, by przestali się kąpąć pod wpływem alkoholu. Wtedy o mało co nie rzucili się na nas z pięściami - opowiada Stanisław Wolkiewicz, szef Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kędzierzynie-Koźlu.

"Idziesz nad wodę, weź z sobą głowę" - to hasło często powtarzają ratownicy. - Ale nie dociera ono do młodych, a często nawet dorosłych - mówi Wolkiewcz. - Obserwujemy, jak wielu z nich zasypia, pływając na materacu, i to jeszcze w niestrzeżonych miejscach. Wtedy tylko krok od tragedii.
Amatorów kąpieli przyciągają zalane wodą byłe żwirownie i kamionki, chociaż to właśnie z nich płetwonurkowie wyciągają najwięcej topielców. Tak jest m.in. na jeziorze w Dziergowicach w gminie Bierawa. - Zeszłego lata utopił się tam młody człowiek, bo nie wiedział, że dno jest bardzo nierówne. Zresztą od wielu lat jest tam zakaz kąpieli, ale w weekendy na plaży można spotkać całe rodziny - przyznaje Ryszard Gołębowski, wójt Bierawy.

- Na Opolszczyźnie co roku topi się od 8 do 12 osób i te statystyki utrzymywały się dotąd na stałym poziomie - mówi Zbigniew Szorc, prezes opolskiego WOPR-u. - Przez wypadek w Lipkach tegoroczny bilans może być bardziej tragiczny...
W województwie na 15 strzeżonych kąpieliskach i 42 basenach pracuje w sumie 139 ratowników.

- Do tego dochodzi około 50 wolontariuszy - tłumaczy Szorc. - To spora grupa ludzi, ale co z tego, skoro najwięcej ludzi topi się w miejscach niestrzeżonych.

Ważne

Ratownicy radzą, jak bezpiecznie wypoczywać nad wodą:

- Zanim wejdziemy do wody, powinniśmy zmoczyć okolicę serca, a najlepiej całą klatkę piersiową i szyję. Kobiety powinny także ochlapać okolice pachwiny. Inaczej może dojść do szoku termicznego.

- Po obfitym posiłku należy poczekać z kąpielą przez minimum 40 minut.

- Nigdy nie wchodzić do wody po wypiciu nawet niewielkiej ilości alkoholu.

- Podczas korzystania ze sprzętu pływającego koniecznie trzeba założyć kamizelki ratunkowe. Na łodziach nie wolno biegać i szarpać się z innymi członkami załogi. To wtedy one najczęściej się wywracają.

- Nigdy nie należy zasypiać na materacu, szczególnie wypływając poza teren strzeżony kąpieliska.

- Nigdy nie wolno ignorować wskazówek i poleceń ratowników.

- Nie kąpać się samemu.
Tak było
1 czerwca w Raszowej utonął 34-latek z Zawadzkiego i 21-letni nysanin, który kąpał się w Nysie Kłodzkiej. W ten sam dzień nad rzeką w Jasionie stracił życie 16-letni mieszkaniec Prudnika. 3 lipca w wodach Małej Panwi utonął 15-letni chłopak.
Kilka dni temu do przydomowego stawu w Strzelcach Namysłowskich wpadło 15-miesięczne dziecko. Życie uratował mu strażak, który reanimował je 15 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska