Pani Grażyna z ul. Batalionu Zośka 3 w Opolu do końca życia, nim wsiądzie do windy, sprawdzi, czy jest w niej podłoga. W poniedziałek, 1 października, tego nie zrobiła. Otworzyła drzwi i... wpadła do szybu.
- W naszej windzie często nie ma światła, bo żarówka się przepala, a ja jestem odrzutowiec i nawet się nie zatrzymałam - przyznaje.
- Dobrze, że to był parter, a nie siódme piętro, gdzie mieszkam. Obiłam się tylko. Gdybym spadła z siódmego, nie byłoby co zbierać...
Pani Grażyna padła ofiarą "dowcipnisia", który odblokował drzwi szybu tak, że otwierały się, mimo że windy nie było. Zablokowała się dwa piętra wyżej.
- Byłam przerażona, że zacznie zjeżdżać, więc wrzeszczałam ile sił w płucach - opowiada kobieta.
Na Batalionu Zośka 3, tak jak w większości bloków na Opolszczyźnie, winda liczy sobie już ponad 30 lat.
- Psuć się niby nie psuje, ale wygląda, jakby się na kilku małych śrubkach trzymała - mówi Piotrek.
- Wszystko się w niej trzęsie i trzeszczy.
- No i światła nie ma prawie w każdy weekend - dodaje Grażyna Łomny.
- Jak z psem wychodzę, zawsze najpierw nogę wstawiam do środka, żeby sprawdzić, czy kabina jest, bo nic nie widać.
- W starej windzie, która ma tylko jedne drzwi, dla kogoś, kto wie, jak to zrobić, wystarczy chwila i zwykły klucz - przyznaje Marian Kierepa z firmy Dźwig-Bud, która serwisuje opolskie windy. Dlatego konserwatorzy są przekonani, że tę na Batalionu Zośka ktoś uszkodził specjalnie. Przypominają, że w ubiegłym roku podobny przypadek był na ul. Fieldorfa. Tam też do pustego szybu wpadła kobieta.
Policja z II komisariatu na Chabrach zajmuje się sprawą z Batalionu Zośka i innymi uszkodzeniami szybów, które miały miejsce w ostatnich tygodniach na ul. Szarych Szeregów i Dąbrowszczaków (byłe osiedle ZWM). Na szczęście nikomu nic się nie stało.
- Przesłuchujemy mieszkańców bloków i konserwatorów - mówi Małgorzata Madej, naczelnik sekcji dochodzeniowo-śledczej.
- Sprawdzaliśmy też, jak można takie drzwi otworzyć.
Mieszkańcy osiedla wątpią jednak, że sprawców uda się złapać.
- To szukanie igły w stogu siana - uważają.
- Dlatego prosimy, by zgodnie z ostrzeżeniem wiszącym na drzwiach każdej windy sprawdzać, czy ona jest za tymi drzwiami - apeluje Jan Polaczek z administracji Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej.
Tadeusz Górski, też administrator z b. osiedla ZWM mówi, że w zarządzanych przez niego budynkach takich niebezpiecznych sytuacji dotąd nie było.
- Ale kilka lat temu zdarzały się kradzieże elementów wind z metali kolorowych, takich, które można sprzedać w skupie - wspomina.
- Wymieniliśmy je na wykonane z innych materiałów.
Pracownicy spółdzielni zapewniają, że choć większość wind rzeczywiście jest stara, mechanizmy mają sprawne.
- Każdą raz w miesiącu sprawdzają nasi konserwatorzy, a raz w roku przegląd robi Urząd Dozoru Technicznego - mówi Ryszard Klusa, wiceprezes Spółdzielni Przyszłość w Opolu.
- Stopniowo wymieniamy stare urządzenia. Ze 135 wind w naszych budynkach nowych jest ok. 40 procent.
- Zainstalowanie nowej windy to spory koszt, około 150 tysięcy złotych - dodaje Janusz Kmieciak ze spółdzielni "Chemik" w Kędzierzynie-Koźlu.
- W ostatnich latach wymieniliśmy ich kilkanaście.
Ekspert
Ewa Dorobińska, rzecznik Urzędu Dozoru Technicznego:
- Windy, tak jak samochody, obligatoryjnie muszą przechodzić przeglądy techniczne. Dlatego co najmniej raz w roku każdą windę kontroluje inspektor Urzędu Dozoru Technicznego. Sprawdza wszystkie elementy zabezpieczeń i bada, czy mechanizm dźwigu jest sprawny.
Jeśli wykryje jakiekolwiek uchybienia, nakazuje ich usunięcie, a w przypadku poważniejszych zagrożeń wyłącza urządzenie z eksploatacji do czasu, aż winda zostanie wymieniona lub gruntownie naprawiona. Na około 1200 działających na Opolszczyźnie wind w tym roku wymieniono 10, a w ubiegłym - 18.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?