Uważaj, Wielki Brat czuwa

Agata Jop
Kamery monitorują centra miast...
Kamery monitorują centra miast...
Nawet nie wiemy w ilu miejscach śledzi nas uważne szklane spojrzenie. Kamery są małe, podobne do lampek, dyskretne, cichutkie. I wszędobylskie.

Minister Kaczmarek popełnił błąd. Gdyby umówił się z biznesmenem Krauze w Opolu, w hotelu "Mercure", żadne kamery by jego bytności nie odnotowały. Bo tu - w przeciwieństwie do warszawskiego "Marriotta" - kamer na razie nie ma.
Nad bezpieczeństwem gości czuwają ludzkie, a nie szklane oczy - precyzuje Zbigniew Seifert, kierownik pionu technicznego. - Można się u nas spokojnie spotykać i rozmawiać. Ale żyjemy teraz w takich czasach, kiedy każdy wchodząc do jakiejkolwiek instytucji powinien mieć świadomość, że może zostać sfilmowany.
Jako obywatel pan Zbigniew jest zwolennikiem Wielkiego Brata. Kamer powinno być jak najwięcej, szczególnie na ulicach miast. Żeby na przykład ludzie przestali rzucać pety na chodnik.

Czytałem, że w Anglii są już montowane kamery z głośnikami - opowiada pan Zbyszek. - Rzucasz peta i słyszysz głos. To Wielki Brat cię upomina, żebyś posprzątał.
W 2005 roku, kiedy brytyjski minister spraw wewnętrznych John Reid, poinformował opinię publiczną o planach montażu gadających urządzeń monitorujących, podniosły się głosy, że teraz to już robią z Anglików "społeczeństwo nadzorowane". Na Wyspach pracowało już wtedy ok. 4,2 mln kamer przemysłowych.
Wielki Brat czuwa wszędzie, także w Szen-Czen, aglomeracji miejskiej w południowo-wschodnich Chinach. Ma tam do dyspozycji 20 tysięcy kamer. Śledzi nimi poczynania około 11 milionów obywateli. Oficjalnie strzeże ich bezpieczeństwa. Ale świat wie swoje: prawa człowieka w Chinach nie są respektowane, kamery to narzędzia kontroli nad mieszkańcami aglomeracji wyrosłej w ciągu 20 lat w pobliżu granicy z Hong-Kongiem.
A Opole? Na ulicach bezgłośnie i niezauważalnie śledzi nas dziewięć szklanych oczu. Pojedynczych. Kamera jest jak cyklop.

Na ekranie... miłość
Centrum monitoringu w siedzibie Straży Miejskiej przy opolskim Małym Rynku. Na jednym ekranie widok ze wszystkich punktów - m.in. na Rynku, na ul. Krakowskiej, placu Wolności, przed dworcem, na placu Kopernika, na rogu ulic Ozimskiej i Reymonta - a w dużym telewizorze wybrane jedno z tych miejsc. Na dworze pada deszcz, więc ludzi na ekranach mało, chociaż to popołudnie. Przemykają się, nikt nie siada na ławeczkach. A kamery na tych ławeczkach niejedno już widziały: obywateli śpiących, obywateli opalających się, obywateli... kochających się.
To było na placu Wolności, przy pomniku, o czwartej nad ranem - śmieje się aplikantka Anna Barańska. - Taka bardzo życiowa sytuacja.

Życiowa, bo bardziej związana z pospolitym zakochaniem niż ze światową patologią w postaci doggingu. Zjawisko, które dotarło już do nas, polega na uprawianiu seksu z nieznajomymi w miejscach publicznych: parkach, na parkingach i na podwórkach. Uprawia się sex na oczach zaproszonych przez internet innych doggerów lub przypadkowych przechodniów. Najpierw bohaterowie takiej randki upewniają się, czy nie ma w pobliżu kamer...
U nas zwykłych zakochanych bez wolnego lokum nikt ścigać po nocach nie będzie, o ile nie sieją powszechnego zgorszenia. Monitoring służy wykrywaniu pospolitszych przestępstw niż obściskiwanie się. Kamery dopadają przede wszystkim złodziei i dewastatorów mienia.

I tych, co się biją - dodaje Krzysztof Maślak, wicekomendant opolskiej straży. - Zarejestrowaliśmy kiedyś bójkę. Dwóch zorientowało się, że stoją dokładnie pod kamerą i od razu się uspokoili. Rolą kamery jest także perewencja.
Prewencyjnie jedno oko zamontowano swego czasu na ul. Armii Krajowej, koło modnego wówczas klubu nocnego. Dziś jest tam spokojniej. Całe szczęście, bo coś się z tą kamerą porobiło. Obraz jedynie w czerni i bieli. Zamazany jakiś.

Tylko nie w okna
Tak naprawdę te urządzenia wcale nie przypominają ani oczu, ani nawet kamer. To z reguły maleństwa podobne do ulicznych lampek podwieszonych na wysokości pierwszego piętra. Wołczyn ma ich sześć. W zeszłym roku, podczas akcji "Serce dla Wołczyna" społeczeństwo zebrało na monitoring 30 tys. zł.
To oznacza zrozumienie i poparcie - uważa burmistrz Jan Leszek Wiącek. - Nasi sklepikarze czują się teraz bezpieczniej. Sprzeciwili się tylko właściciele kantoru. Ktoś też mi powiedział, że sobie nie życzy podglądania, kiedy i z kim wraca do domu. Ale to były pojedyncze głosy.

...i ulice.

Dla ludzi jest ważne, żeby szklane oko nie właziło z butami w ich prywatność. Sam burmistrz też byłby przeciwny, gdyby kamerowano jego przydomowy ogródek, na którym odpoczywa i grilluje. Ale Wielki Brat nie zagląda w Wołczynie do żadnych miejsc obywatelskiego wypoczynku. Nawet do ogródków piwnych.
Pięć nowych kamer niedługo zostanie zainstalowanych w Opolu, na dawnym osiedlu ZWM.
Żeby nam tylko w okna nimi nie zaglądali! - martwi się Krystyna Zawadzka ze starej części osiedla. - Kto mi to zagwarantuje? Mało to się słyszy o ochroniarzach - podglądaczach? Skąd mam wiedzieć, że strażnicy miejscy będą uczciwsi?

Zły wzrok, dobry wzrok
Trzy lata temu wybuchła afera z udziałem ochroniarzy w krakowskim hipermarkecie Real. W marcu tego roku wypłynęła podobna sprawa w gorzowskim Tesco. I tu, i tam filmowano klientki w przebieralniach. Niektóre goluśkie. Wszystkie nieświadome, że ochroniarze nadużywają instrumentów danych im przez kierownictwo w całkiem innych celach.

Teraz w sieci Real stosowane są dwa systemy zapisu obrazu z kamer: cyfrowy i analogowy. W tym roku we wszystkich marketach zostanie zastosowany zapis cyfrowy. Daje on możliwość dokładniejszego monitorowania naszych placówek - mówi Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzeczniczka Reala. - Jest to bez wątpienia skuteczny sposób zabezpieczenia sklepów przed stratami.
Chronione są nie tylko artykuły spożywcze w hipermarketach, ale też... w katowicka katedra. Siedem kamer zamontowano po serii kradzieży. Złodzieje zdzierali nawet ozdoby z wrót. Także eksponaty w Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu są już bezpieczne pod okiem Wielkiego Brata. Dzięki kamerom zwiedzający przestali nagminnie "macać" cenne przedmioty.

Niektórzy są zaskoczeni, kiedy widzą zestaw ekranów, a na nich szesnaście obrazów - mówi dyrektor Paweł Kozerski. - To dyscyplinuje młodzież, działa psychologicznie.
Muzealne kamery śledzą ludzi wewnątrz, ale też na zewnątrz. Ufa im pewien brzeżanin, właściciel luksusowego samochodu, który regularnie parkuje auto przy bramie wjazdowej do zamku.
Nagranie z kamery przydało się kiedyś policji w związku z włamaniem po sąsiedzku - przypomina sobie dyrektor muzeum. - Nasze urządzenia są tak dokładne, że widać nawet numery klatek schodowych w okolicznych budynkach.
Od września kamery nagrywać będą także amatorów kąpieli w opolskim "Akwarium". Pewnie ograniczą kradzieże w szatniach i zwiększą bezpieczeństwo na basenie. Nie przewiduje się kręcenia filmów w przebieralniach.

Prawo do prywatności
Piętnaście kamer śledzi poczynania uczniów Publicznego Gimnazjum nr 5 w Kluczborku. Są na korytarzach, ale też na zewnątrz budynku. Podglądają na przykład schody, na których młodzież spotyka się wieczorami.
Nasza młodzież wie, że nie są skierowane przeciwko niej, ale w ich obronie - twierdzi wicedyrektor Bogdan Paluch, prywatnie mieszkaniec ulicy Grunwaldzkiej, na której też pracują miejskie kamery.
Wiele szkół ma już monitoring, inne starają się o pieniądze na system z programu rządowego "Razem bezpieczniej".

Jeszcze tego by brakowało, żeby nas filmowali! - oburzają się Paweł i Tomek, opolscy gimnazjaliści. - A gdzie prawo do prywatności?
Chłopaki wolą nagrywać niż być nagrywanymi. Niejeden filmik się telefonem zrobiło. Tak dla śmiechu, jak to w ukrytej kamerze. Mogą kilka pokazać, żeby nikt nie myślał, że to coś "nie Teres", przemoc jakaś na przykład. Na filmie z początku wiosny dwie dziewczyny w szatni ubierają kurtki. Nuda właściwie.
- Ta mi się podoba - Tomek wskazuje na szatynkę. - Nie chciała ze mną chodzić. Szkoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska