O przywróceniu miastu statusu uzdrowiska w Głuchołazach mówi się od kilku lat. Zabiegało o to Towarzystwo Przyjaciół Głuchołaz, a potem władze samorządowe, które upatrywały w nim szansy na zmniejszenie bezrobocia i rozkwit gminy. Poprzedni burmistrz Jan Szawdylas powołał specjalny zespół do opracowania statusu uzdrowiska, pod kierownictwem profesora Andrzeja Madeyskiego, byłego prezesa Izby Gospodarczej "Uzdrowiska Polskie". Pracę zakończono w ubiegłym roku, a rada miejska zatwierdziła statut uzdrowiska 8.10.2002 r.
Wywołało to niepokój w dwóch największych zakładach przemysłowych branży papierniczej w mieście. Zatrudniające blisko 500 osób firmy sprzeciwiły się reaktywacji kurortu, obawiając się zbyt wygórowanych norm ochrony środowiska. Protest lobby przemysłowego zbiegł się z wyborami samorządowymi. Starający się o reelekcję burmistrz Jan Szawdylas przestał zabiegać o uzdrowisko. Dziś, po przegranych wyborach, znowu zmienił zdanie:
- Uzdrowisko gwarantuje rozwój turystyki, służby zdrowia i usług - twierdzi. - Lobby przemysłowe patrzy wyłącznie na swój interes. Władze miejskie zachłysnęły się rozwojem papierni. Utrzymywanie miejsc pracy w Głuchołaskich Zakładach Papierniczych i Prisma Dekor kosztem stagnacji pozostałych sektorów gospodarki nie jest dobrym pomysłem. Zakłady w centrum miasta na dłuższą metę nie mają racji bytu. Gmina nie może liczyć na innych inwestorów przemysłowych, bo ci wybiorą miejsca z dobrym dostępem do infrastruktury. Służba zdrowia zmierza w kierunku tworzenia szpitali w dużych miastach, a wtedy nasze zostaną zlikwidowane. Jesteśmy w stanie uzyskać status uzdrowiska w ciągu dwóch lat, a w tym czasie poprawić infrastrukturę.
Wojciech Pilarski, prezes Lokalnego Funduszu Rozwoju Gór Opawskich, jest zdenerwowany biernością władz lokalnych. - Gmina nie ma żadnej strategii rozwoju - uważa. - Jest zawieszona w próżni, a bezrobocie nie maleje. Głuchołazy nigdy nie będą miastem przemysłowym. Powinny więc wykorzystać swoje walory klimatyczne i przyrodnicze. Według profesora Madeyskiego Głuchołazy mogą być uzdrowiskiem bez narażenia przemysłu na straty.
Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz, nie jest przekonany do stanowiska profesora Madeyskiego.
- Nie mamy naturalnych surowców o właściwościach leczniczych, co wytknęło nam Ministerstwo Zdrowia - mówi. - Nie sądzę, by samo uzdrowisko zagwarantowało rozwój gminie. Powinniśmy raczej postawić na turystykę i usługi rehabilitacyjne, ale o tym zadecyduje grupa fachowców, która opracuje strategię gminy. Nie mamy odpowiedniej infrastruktury, a jedynie dziurę po basenie. Nie stać nas na wielomilionowe inwestycje jak: kanalizacja, likwidacja kotłowni, budowa deptaków, etc. Pan Pilarski, który prowadzi ośrodek wypoczynkowy, dba jedynie o swój interes. Uzdrowiska borykają się teraz z ogromnymi problemami finansowymi, mają niskie kontrakty, a przeciętnego Polaka nie stać na prywatne leczenie sanatoryjne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?