W bogatej gminie to ma się klawe życie

Redakcja
Bogumiła Judzińska z synem Mateuszem. Młode matki nigdzie nie mają tak dobrze jak w gminie Gogolin.
Bogumiła Judzińska z synem Mateuszem. Młode matki nigdzie nie mają tak dobrze jak w gminie Gogolin. Paweł Stauffer
Darmowy internet hula w całej gminie, a ciężarne mieszkanki Gogolina poradę położnika mogą uzyskać bez wychodzenia z domu. Mieszkańców Dobrzenia Wielkiego kusi tanie ciepło z elektrowni. Dobrze jest mieszkać w bogatej gminie.

Wjeżdżających do Gogolina wita informacja, że w mieście można korzystać z darmowego, bezprzewodowego internetu. Niby w Europie to już standard, ale mając w pamięci, że w stolicy województwa hot spot działa tylko w odległości kilkunastu kroków od ratusza, rzecz robi wrażenie.

- Tak jest nie tylko w samym mieście. Gwarantuję, że w całej gminie nie znajdzie pani miejsca, gdzie sieć by nie działała. Przecież w dzisiejszych czasach kontakt ze światem to podstawa - słyszymy w tamtejszym urzędzie miasta.

Ludzi bardziej niż dostęp do sieci cieszy jednak to, że od kiedy włodarze zainwestowali w gminny ośrodek zdrowia, dostęp do lekarza mają na miejscu i to praktycznie od ręki.

- Wcześniej musieliśmy do Krapkowic jechać, w kolejce się wystać, a teraz to jest elegancka sprawa. Człowiek umawia się na godzinę i bez czekania zostaje przyjęty - mówi Bernard Klienek, który w Gogolinie mieszka od urodzenia i - jak twierdzi - za żadne skarby się stąd nie wyprowadzi.

Specjalista przyjmie jutro

W ośrodku mieszkańcy mogą skorzystać z porady chirurga, ginekologa, okulisty, laryngologa, lekarza medycyny pracy, stomatologa, a nawet ortodonty.

- Uznaliśmy, że skoro możemy poprawić mieszkańcom komfort życia, to dlaczego nie - mówi Arnold Joszko, naczelnik wydziału rozwoju gospodarczego i promocji w gogolińskim urzędzie miasta.

Na tym nie koniec udogodnień. - Z położną ciężarna może skontaktować się przez skype'a. Zwłaszcza kiedy jest to pierwsza ciąża, kobieta zwykle ma wiele pytań i obaw. Jeśli nie wymaga tego sytuacja, nie chcemy, aby fatygowała się do ośrodka. Czasami krótka rozmowa wystarczy, żeby rozwiać jej wątpliwości.

Postanowiłam sprawdzić, czy aby ośrodek nie działa tak sprawnie tylko na papierze. Próbuję umówić się do chirurga. Pierwszy wolny termin jest już następnego dnia. Do ginekologa dostać się jest jeszcze łatwiej, bo miła pani w recepcji oferuje wizytę jeszcze dzisiaj.

Ale ludzie doceniają nie tylko gminną służbę zdrowia.
- Dobrze się tu u nas żyje. Widzi pani, chodniki porobione, kioski są, kebaba kupić można, a jak człowiekowi ochota na pizzę przyjdzie, to wystarczy jeden telefon i mu ją pod same drzwi przywiozą - chwali Bernard Klienek.

Żeby żyło się jeszcze lepiej, zwłaszcza tym w trudnej sytuacji życiowej, dwa lata temu gmina oddała do użytku blok socjalny dla 10 rodzin, bo uznała, że mieszkań jest za mało. Dla seniorów Gogolin postawił w Kamionku jedyny w województwie gminny dom spokojnej starości.

- Wcześniej mieszkańcy z naszego terenu trafiali do ośrodka w Krapkowicach, ale tam były tylko 23 miejsca, więc i lista oczekujących spora. Dlatego gmina stworzyła własny dom dla 44 osób - mówi Izabela Olczyk, kierownik tamtejszego ośrodka pomocy społecznej. - Warunki są tam na tyle komfortowe, że o miejsce zabiegają ludzie z całego województwa. Pokoje jedno- lub dwuosobowe, w wysokim standardzie, jest ogród z miejscem do grillowania, gabinet rehabilitacyjny w tym samym budynku - wylicza pani kierownik.

Niech żyje cementownia

Roczny budżet gminy wynosi ponad 45 mln zł, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje 3,7 tys. zł. Dlaczego ponad dwunastotysięcznej gminie wiedzie się tak dobrze?

Kurą znoszącą złote jaja jest cementownia, ale ile dokładnie odprowadza ona do budżetu, urzędnicy zdradzić nie chcą. - Cieszy nas to, że cementownia się rozwija, bo jeśli im jest dobrze, to i my na tym korzystamy - mówi Arnold Joszko.

Bogata gmina jak magnes przyciąga kolejnych inwestorów, którzy lokując tu swoje biznesy, jeszcze bardziej nakręcają koniunkturę.

- Inwestorzy, którzy interesują się naszymi działkami, pytają głównie o ulgi podatkowe, no i o to, czy mamy możliwość doprowadzenia drogi i kanalizacji. Mamy na tyle duży budżet, że zwykle jesteśmy o kilka kroków przed nimi, więc to my najpierw przygotowujemy teren, a dopiero później oferujemy go inwestorowi - zapewnia naczelnik wydziału rozwoju gospodarczego i promocji.

- Poza tym opinia o gminie idzie w świat. Przedsiębiorcy wiedzą, że nie zaskoczymy ich drastyczną podwyżką podatków, dlatego chętnie u nas inwestują. Powiem pani więcej... Przedsiębiorcy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy przez dwa lata z rzędu nie podnieśliśmy podatku ani o złotówkę, bo w innych gminach byłoby to pewnie nie do pomyślenia - mówi i z dumą prezentuje wiszący na ścianie certyfikat "Gmina atrakcyjna dla inwestora" przyznany przez marszałka województwa opolskiego oraz dyplom dla Gogolina, który został laureatem ogólnopolskiego konkursu "Grunt na medal".

Na inwestorów to działa. W ostatnich dwóch latach z Opola do Gogolina przeniosły się dwie firmy (jedna produkująca aluminiowe elementy okien i drzwi, a druga - elementy do pokryć dachowych - red.). W sumie zatrudniają ponad 50 osób. Dla mieszkańców gminy to dodatkowe miejsca pracy. Przy bezrobociu na poziomie 12-14% nie jest to bez znaczenia.

Tu się rodzą dzieci

Tylko w ostatnich dwóch latach gminie Gogolin przybyło 186 mieszkańców. Są to zwłaszcza ludzie młodzi, którzy założyli rodziny. - Jestem przekonany, że to, co mamy im do zaoferowania, wpływa na ich decyzję. Mamy świetnie przygotowane szkoły, na terenie miasta trzy hale sportowe, dzieci w ramach zajęć mogą bezpłatnie korzystać z pływalni i kompleksu Orlik.

Jako jedni z nielicznych w województwie mamy dodatnie saldo przyrostu mieszkańców, a to świadczy chyba o tym, że warunki na założenie rodziny są u nas świetne - przekonuje Joszko. - W hali sportowej przez cały tydzień obłożenie stuprocentowe. Jest badminton, tenis stołowy, siłownia, aerobik dla pań, 8-metrowa ścianka wspinaczkowa - wylicza. - To, że mamy pieniądze, nie znaczy, że wydajemy je bez zastanowienia.

Tam, gdzie jest to możliwe, staramy się o dofinansowanie unijne, bo zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na inny cel. Na przykład pół roku temu stworzyliśmy trzecią siłownię na wolnym powietrzu (dwie działają w Gogolinie, a jedna w Górażdżach - red.). 95% kosztów pokryły właśnie fundusze unijne.

Tylko w ubiegłym roku z tego źródła pozyskaliśmy do budżetu gminy dodatkowe 1,3 mln zł - wylicza.
Pan Jan wyszedł na codzienne zakupy. Czy odczuł na własnej skórze, że jego gmina jest bogata. - Jak to bogata? - pyta z niedowierzaniem. - A wie pani, że może nawet trochę to odczułem. Renta mała, bo mała, ale wyżyć się za to da - kiwa z aprobatą głową.

Ale nie wszyscy mają tyle optymizmu. - U nas to tylko dzieci, bezrobotni i starcy. Kto mógł, to wyjechał na Zachód - wzdycha pani Gabriela, która od 15 lat pracuje w sklepie spożywczym.

- Jak zaczynałam pracować, to przez cały dzień aż za róg sklepu kolejka się ciągnęła. Dziennie to nawet 600 osób na zakupy przychodziło, a teraz jak jest 100, to się cieszę. Niezły ruch to jest tylko przez dwa dni w miesiącu, jak ludzie wypłaty dostaną, a później to już cisza - wzdycha. - A ja się cieszę, że tu mieszkam - włącza się do rozmowy Bogumiła Judzińska, która na zakupy przyszła z 4-letnim synkiem Mateuszem. - Przeprowadziłam się tu z rodzicami z Poznania i nie chciałabym wrócić do dużego miasta. Tu jest cisza, spokój, do przychodni blisko - wymienia. I tylko jeden w tym wszystkim jest mankament - pracy mniej niż chętnych, dlatego mąż pani Bogumiły, aby utrzymać rodzinę, wyjechał za granicę.

Między innymi z powodu saksów systematycznie spada liczba tych, którzy korzystają w gminie z pomocy społecznej. - Mamy świadomość, że nie jest to bynajmniej efekt dobrobytu. Dla ludzi nie ma pracy na miejscu, więc szukają szczęścia za granicą - mówi Izabela Olczyk.

- U nas ludzie mogą czuć się bezpiecznie. Kiedy dwa lata temu przyszła powódź, gmina, nie czekając na pomoc rządową, od razu przyznała poszkodowanym zasiłki do 6 tys. zł i nikt ich nie pytał, czy byli ubezpieczeni. Dla nich to ważne, bo poczuli, że nie zostali z problemem sami. W biedniejszej gminie byłoby to nie do pomyślenia - przekonuje Izabela Olczyk.

Ale nawet zasobny budżet nie pozwolił na razie rozwiązać wszystkich bolączek mieszkańców.
- Skąd takie dobre kawy macie - zapytał naczelnik wydziału rozwoju gospodarczego i promocji, wskazując na kubki z logo jednej z sieciowych stacji benzynowych, które przyniósł ze sobą fotoreporter. Z pozoru mało znacząca kawa ze stacji mogła wywołać zdziwienie, bo w Gogolinie stacji z prawdziwego zdarzenia nie ma. Przejezdnych wita obity panelami budynek, a przy nim dwa niepozorne dystrybutory. - Brak dużej stacji to faktycznie nasza kula u nogi - przyznaje Arnold Joszko.

Nie traci wiary w to, że sieciówka w Gogolinie jednak powstanie. - Mieliśmy idealne miejsce na taki biznes na wjeździe do miasta, ale inwestor, który kupił od nas teren, zachorował, zrezygnował z budowy stacji i sprzedał działkę.

Tanie grzanie

Dobrzeń Wielki, podobnie jak Gogolin, na brak pieniędzy narzekać nie może. Roczny budżet kształtuje się tu na poziomie 60 milionów złotych, a to oznacza, że roczny dochód w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi około 3 tys. złotych. Spory w tym udział elektrowni, jej wpłaty do budżetu zapełniają go w jednej trzeciej. Elektrownia to dodatkowy zysk dla mieszkańców, bo dzięki niej mają tanie ciepło.

- Ci, co węglem w piecu palą, mówią, że zimą nawet tona na miesiąc im pójdzie, a przecież za tonę węgla to trzeba 8 stów zapłacić. U mnie w domu mieszkają dwie rodziny i najwyższy rachunek, jaki do tej pory mieliśmy, to 700 złotych, więc oszczędność jest spora - mówi Jerzy Kwosek. Pani Krystyna na ciepło z elektrowni zdecydowała się pod koniec ubiegłego roku i też sobie chwali. - Rachunki mam prawię o połowę mniejsze od tego, co trzeba było za węgiel płacić. I na prądzie zaoszczędzę, bo ciepła woda jest, więc bojlera elektrycznego podłączać nie trzeba - tłumaczy.

Ale wiele wskazuje na to, że tanie ciepło nie będzie już tak tanie.
- W gminie mamy około 70 kilometrów sieci cieplnej, zaopatrującej głównie domki jednorodzinne, a to niestety powoduje generowanie dużych strat na przesyle, pomimo tego, że cała sieć wybudowana jest w nowoczesnej technologii rur preizolowanych. Dlatego dostawca przymierza się do urealnienia (czytaj: podniesienia) ceny ciepła - mówi Henryk Wróbel, wójt gminy. - Ale nawet gdyby wzrosła ona o kilkadziesiąt procent, to i tak nadal będzie atrakcyjna w porównaniu z innymi źródłami ogrzewania - zapewnia.

Marzenie nauczyciela

Gmina inwestuje głównie w infrastrukturę. - Większość mieszkańców ma internet w domach, więc oferowanie hot spota, który daje przecież ograniczone możliwości, nie miałoby u nas sensu. Wolimy te pieniądze przeznaczyć na infrastrukturę, bo to ona najbardziej interesuje inwestorów i mieszkańców - przekonuje wójt.

- Na przykład ostatnio przyjechał do mnie pan, który wybudował w Krzanowicach duży warsztat, zatrudnił ludzi, ale dojechać do niego można tylko drogą rolną, która, gdy mrozy odpuściły, zamieniła się w bagno. Gmina może sobie na to pozwolić, żeby wydać kilkadziesiąt tysięcy i utwardzić mu tę drogę, bo nam również się to opłaca. Przecież ten człowiek płaci podatki, zatrudnia ludzi, więc naszym zadaniem jest zapewnić mu odpowiednie warunki, żeby mógł prowadzić działalność - przekonuje.

W bogatych gminach korzystają również szkoły, chociażby dzięki współfinansowanemu z ich budżetu programowi e-szkoła. - Dzięki niemu udało nam się stworzyć m.in. klasę o profilu bezpieczeństwo wewnętrzne, która obok podstawowego programu ma również dodatkowe godziny związane z zainteresowaniami uczniów, za które płaci gmina - mówi Dorota Gajda-Szczegielniak, dyrektor Zespołu Szkół w Dobrzeniu Wielkim. - Młodzież, dzięki wsparciu gminy, może również uzyskać certyfikaty np. z języka niemieckiego, które bez dodatkowych testów pozwalają im podjąć naukę za granicą. Normalnie rodzice za taki państwowy egzamin musieliby zapłacić około 600 złotych. Dzięki dofinansowaniu płacą tylko połowę.

To, że gminie dobrze się wiedzie, widać po wyposażeniu sal lekcyjnych. Na 20 klas, z których korzystają uczniowie, w niemal w połowie działają tablice multimedialne. - Dzięki nim, ucząc geometrii, nie muszę za każdym razem rysować figur, bo mogę zaczerpnąć je z bazy, a to pozwala zaoszczędzić czas i zrobić na lekcji więcej - przekonuje Małgorzata Szlapa, nauczycielka matematyki. Z innowacji cieszy się również Michał Warzecha z III klasy gimnazjum, który został wywołany do tablicy. - Teraz przynajmniej nie muszę sobie rąk kredą brudzić.

W szkole zatrudnionych jest ponad 60 nauczycieli, ale każdego roku na biurko pani dyrektor trafiają podania od ponad 50 osób, które chcą pracować właśnie w Dobrzeniu. - Dochodziły do mnie słuchy, że dostać pracę u nas to jak wygrać los na loterii - śmieje się Dorota Gajda-Szczegielniak. - Myślę, że nauczycieli przyciąga tu bliskość Opola, choć pewnie też dodatki motywacyjne, które w gminach zamożniejszych są wyższe niż w tych biednych. W przypadku Dobrzenia Wielkiego najwyższy dodatek wynosi 300 zł i taka kwota jest doliczana nauczycielowi do pensji przez pół roku (podobnie jest w Gogolinie).

Gdybym to ja miał…

Na tych najbogatszych z zazdrością spoglądają włodarze gmin biedniejszych.

- Jakbym miał taki budżet, tobym odbudował trzy mosty, które czekają na to od powodzi, postawił nowy budynek ośrodka zdrowia, bo stary jest już w fatalnym stanie, zainwestowałbym w modernizację szkół... - rozmarzył się Waldemar Czaja, wójt gminy Zębowice, która pod względem zamożności z budżetem 8,5 miliona zajmuje ostatnie miejsce w województwie. Na jednego mieszkańca przypada tu niewiele ponad 2 tys. złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska