Dziś pierwszy studniówkowy bal, na którym szaleć będą maturzyści z Zespołu Szkół Zawodowych nr 1. Potem kolejne zabawy z udziałem uczniów brzeskich ogólniaków, "ekonomika" i "budowlanki".
Łącznie na pięciu studniówkach będzie się bawić - licząc gości towarzyszących i nauczycieli - około tysiąca osób. Wydawałoby się, że to doskonała okazja do zarobienia dla właścicieli brzeskich restauracji czy sal bankietowych, bo koszt studniówki (od pary) to co najmniej 350 zł.
Ale w tym roku zarobią głównie przedsiębiorcy z dolnośląskiej Oławy i sąsiadujących z nią Godzikowic, bo maturzyści wszystkich szkół z Brzegu tam będą się bawić.
Brzescy restauratorzy mogą zarobić jedynie na cateringu dostarczanym właśnie do Godzikowic.
- Już tradycyjnie zapewniamy tam menu - mówi Mariusz Firek, właściciel restauracji Mario. - Nasza sala jest zbyt mała, byśmy mogli zorganizować studniówkę, pomieści tylko około 150 osób.
I to decydujący powód, dla którego młodzież z Brzegu bal urządza 20 kilometrów dalej.
- U nas nie ma sal na 200-300 osób - mówi Danuta Denes, mama maturzysty z I LO w Brzegu. Uczniowie tej szkoły, podobnie jak i II LO, będą się bawić w hotelu Oławian. - Zależało nam też na eleganckim miejscu, a dodatkowo, wybierając hotelową restaurację, nie musimy się martwić o wystrój, stoliki, krzesła, nie mówiąc już o sprzątaniu po balu - dodaje pani Danuta. - Poza tym Oławian jako jedyny przysłał do szkoły swoją ofertę.
Powodzeniem cieszy się również sala bankietowa w Godzikowicach, którą wybrali uczniowie trzech brzeskich szkół. - Opieramy się zwykle na opiniach naszych poprzedników - tłumaczy Bartek Mielnik, maturzysta z technikum w Zespole Szkół Budowlanych.
W przeszłości studniówki "budowlanki" organizowano na przestronnym szkolnym korytarzu, ale kilka lat temu zapoczątkowano wyjazdy do Oławy i... tak zostało.
- Chcemy się bawić poza szkołą - mówi maturzystka Ewelina Kuś.
- W sali bankietowej panuje jednak zupełnie inny klimat niż na korytarzu, nie trzeba też wkładać tyle pracy w przygotowania - dodaje Bartek. - A cena wynajmu jest na tyle dobra, że mogliśmy sobie nawet pozwolić na zamówienie dekoratora.
Rodzice wcale nie dziwią się nowej tendencji: - Mamy XXI wiek i to zupełnie naturalne, że nasze dzieci zamiast hal sportowych czy szkolnych auli wybierają restauracje. A że w Brzegu nie ma odpowiednich miejsc? Nic na to nie poradzimy. Oława nie jest zresztą tak daleko.
Konkurencję z ościennych województw - choć nie na taką skalę - odczuwają też restauratorzy z innych powiatów. Np. maturzyści z kluczborskiego "ekonomika" przed kilkoma dniami bawili się w Siemianicach w województwie wielkopolskim, z kolei uczniowie z Dobrodzienia w poprzednich latach jeździli na bale do miejscowości w województwie śląskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?