W budżecie Opola zabrakło aż 22 milionów

Archiwum
Ratusz w Opolu.
Ratusz w Opolu. Archiwum
W ubiegłym roku dochody Opola były aż o 22 mln złotych niższe, niż planowano. W takiej sytuacji stolica województwa nie była jeszcze nigdy.

Gdy pod koniec grudnia radni miasta uchwalili rekordowy budżet na 2013 rok (wydatki oszacowano na 722 mln zł), wydawało się, że spowolnienie gospodarcze nie wpływa znacząco na finanse Opola.

Tymczasem "napakowany" dużymi inwestycjami budżet miasta ma problemy, które po raz pierwszy mocno pokazały się w ubiegłym roku. Zaplanowane dochody były bowiem mniejsze o ponad 22 mln zł.

Największym zaskoczeniem były mniejsze dochody z podatku PIT (płacą je osoby fizyczne), które do tej pory rosły. Tymczasem w 2012 roku zamiast 147,5 mln zł do kasy miasta wpłynęło tylko 139,4 mln zł.

Mniej niż zakładano wpłynęło także pieniędzy z podatku CIT, który płacą przedsiębiorcy (do wykonania założonego planu zabrakło 1,8 mln zł), a co gorsza nie udało się pozyskać zaplanowanej wcześniej kwoty ze sprzedaży nieruchomości miejskich. W tym przypadku zabrakło 6,5 mln zł.

Jakby tych problemów było mało, nie udało się także pozyskać całej planowanej sumy z czynszów mieszkaniowych. Co ciekawe, ubiegłoroczny budżet miasta mimo takiej dziury został domknięty. Jak?

Część inwestycji planowanych w 2012 roku nie zostało zrealizowanych. Pod koniec roku do kasy miasta wpłynęły także dotacje, które nie były zaplanowane w budżecie, m.in. ostatnie pieniądze z europejskiego funduszu ISPA i rządowa dotacja na utrzymanie miejskich żłobków.

- Dostaliśmy 1,8 miliona złotych po raz pierwszy w historii i nie ma gwarancji, że w tym roku będzie podobnie - zastrzega Anna Jędrzejak, skarbnik miasta. - Tegoroczny budżet jest wyjątkowo trudny. Nie mamy w nim wielkiego pola manewru. Dodatkowe inwestycje mogą się pojawić, ale tylko kosztem jakichś już wpisanych do budżetu.

W ocenie służb finansowych ratusza największym problemem nie jest zadłużenie Opola (ponad 200 mln zł), ale to, że miasto może nie mieć z czego spłacać kredytów.

- Szybko rosną wydatki na nowe obiekty, tzw. wydatki bieżące - tłumaczy Anna Jędrzejak. - Będziemy mieć w tym roku centrum wystawiennicze, największą pływalnię w województwie, ale utrzymanie tych obiektów będzie dodatkowo kosztować, i to niemało. Jak pokazał 2012 rok, dochody miasta spadają. Nie chcę nikogo straszyć, ale pora powiedzieć, że idą trudne czasy i nie możemy zwiększać wydatków - przekonuje Anna Jędrzejak.

Tymczasem na biurku skarbnika miasta leżą kolejne wnioski ze strony wydziałów ratusza i miejskich jednostek o dodatkowe pieniądze.

Na razie nie ma ich np. na utrzymanie grającej fontanny na Barlickiego (250 tys. zł) czy na funkcjonowanie klubu dla młodych piłkarzy (300 tys. zł). Z kolei 100 tysięcy złotych na utrzymanie zabytkowego folwarku na Półwsi, który przejęło miasto, zabrano niedawno z... puli przeznaczonej na imprezy muzyczne.

- To było jedyne wyjście, biorąc pod uwagę trudną sytuacją budżetu - przekonuje Anna Jędrzejak. - Jeśli teraz poluzowalibyśmy z wydatkami, to za rok lub dwa nasze możliwości inwestycyjne dramatycznie spadną.

A to dlatego, że minister finansów zobowiązał samorządy od 2014 roku do planowania budżetów "na nadwyżkę", a nie "na deficyt".

Jeśli Opole się do tych przepisów nie dostosuje, to od 2014 roku może zapomnieć o kolejnych kredytach, które są niezbędne na duże inwestycje, np. na budowę dróg czy mostów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska