Lider przejął inicjatywę już od pierwszych minut derbowego spotkania. Efektem tego była bramka zdobyta w 28 min. Obrońcy gospodarzy "przysnęli" i po wyrzucie piłki z autu Tomasz Lisiński głową pokonał Rafała Krupę.
- Trenujemy takie zagrania - zdradził Lisiński. - Robert Rams świetnie wyrzucił piłkę z autu, a ja dopełniłem formalności.
Z uwagą grę piłkarzy obserwował drugi trener siatkarzy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Andrzej Kubacki.
- Lubię oglądać dobry futbol - stwierdził w przerwie Kubacki. - W tym spotkaniu mocno kibicuję drużynie z Leśnicy, którą prowadzi mój przyjaciel. Ostani mecz, który oglądałem wygrali 1-0, więc na to spotkanie też pozwoliłem sobie przyjechać. Mam nadzieję, że nie przyniosę pecha.
Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli miejscowi. Za sprawą Mariusza Kapłona w 47. min doprowadzili do wyrównania. Przedłużył on dośrodkowanie z prawej strony i technicznym uderzeniem po ziemi pokonał Adama Hołdę. Od tego momentu widzowie byli świadkami emocjonującego widowiska. Tylko w ciągu jednej minuty obie drużyny powinny strzelić po bramce.
Pierwszy mógł to uczynić Marek Kotysz. Przybił "piątkę" z opuszczającym boisko Grzegorzem Chojnowskim, pobiegł w pole karne i już za chwilę znalazł się w idealnej sytuacji pod bramką Krupy. Jego uderzenie głową z siedmiu metrów minimalnie minęło jednak słupek.
W odpowiedzi na strzał z dystansu zdecydował się Grzegorz Białek. Jego uderzenie jedynie wzrokiem odprowadził Hołda, a piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do graczy z Leśnicy. Zwycięski gol padł po uderzeniu głową niezawodnego w tym sezonie Marcina Lachowskiego.
- Bardzo dobrze dośrodkował Dominik Franek i udało mi się nabiec idealnie w tempo - opisywał Lachowski. - Uderzyłem tyłem głowy w samo okienko. Bramkarz nie miał żadnych szans. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej od Ruchu i dominowaliśmy przez znaczną część spotkania.
Niezmiernie zadowolony po spotkaniu był Lisiński.
- Mecz stał na wysokim poziomie, ale to my wygraliśmy - cieszył się stoper LZS-u. - Trzy mecze, trzy zwycięstwa, pozostajemy liderem. Taktycznie zagraliśmy tak, jak chciał trener. Martwi stracona bramka na otwarcie drugiej połowy. Musimy wyeliminować takie chwile dekoncentracji.
- Gdybyśmy byli doskonali, to nie byłoby nad czym pracować - dodał Lachowski i dołączył do wiwatujących kolegów z drużyny.
Ze spokojem wygraną przyjął trener gości Dariusz Kaniuka.
- W przekroju meczu byliśmy niewątpliwie zespołem lepszym - ocenił Kaniuka. - Losy spotkania powinniśmy rozstrzygnąć już do przerwy. Zabrakło nam jednak spokoju i dobrego ostatniego zagrania. Bramka dla Ruchu mogła odwrócić losy meczu, ale potrafiliśmy się podnieść i wygraliśmy zasłużenie.
Zgoła odmienne nastroje panowały wśród zawodników gospodarzy.
- Niestety, nie wypełniliśmy założeń taktycznych - nie miał wątpliwości napastnik Ruchu Wojciech Ścisło. - Byliśmy uczuleni, aby uważać na stałe fragmenty gry. Trener zwracał na to uwagę, że rywal zdobywa w ten sposób wiele bramek.
Niestety, przydarzyły się nam błędy w kryciu. Szkoda, gdyż druga połowa wyjątkowo dobrze się dla nas ułożyła. Bramka zdecydowanie dodała nam animuszu. Gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje przy wyniku 1-1, to my mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?