Podczas koncertu będzie można usłyszeć utwory Józefa Elsnera i Karla Dittera von Dittersdorfa, a także przybliżyć sobie dzieje i znaczenie tej trwającej już ćwierć wieku współpracy i przyjaźni.
- Przywiązujemy do tego jubileuszu wielką wagę – przyznaje Bernard Gaida, przewodniczący zarządu VdG, - To było z jednej strony ciche, z drugiej bardzo wycelowane zaangażowanie grupy osób z BDV Thüringen, które 25 lat temu doskonale zrozumiały – jako grupa pedagogów – jakie są nasze potrzeby edukacyjne i postanowiły zrobić dla nas coś konkretnego. Ten konkret to była próba ułatwienia naszym nauczycielom, a przez nich uczniom, dostępu do niemieckiego dziedzictwa kulturowego na terenie Śląska. Miało to postać zarówno spotkań i szkoleń dla nauczycieli, jak i wsparcia w postaci pomocy naukowych – broszur i filmów edukacyjnych, materiałów pomocniczych dla pedagogów itp. Podkreślam, że oni robili to wszystko społecznie. Związali się szczególnie silnie z Łubowicami i ze szkołami noszącymi imię Josepha von Eichendorffa.
Lider VdG podkreśla, że członkowie Związku Wypędzonych z Turyngii, a więc na terenie dawnej NRD, sami mieli w 1994 roku zaledwie od pięciu lat możliwość nieskrępowanego działania. A jednak nie skupili się na sobie, lecz udzielili pomocy nauczycielom na Śląsku.
- Oni mieli sami śląskie lub pomorskie korzenie – podkreśla Bernard Gaida. - A ponieważ doświadczyli funkcjonowania w systemie totalitarnym, rozumieli dobrze, jak działał sterowany całkowicie odgórnie jednolity system edukacji. Mieli wyobrażenie naszych potrzeb i trudności i bardzo konkretnie wyszli im naprzeciw.
Po stronie mniejszości niemieckiej motorem nawiązania współpracy z partnerami z Turyngii był Joachim Niemann, ówczesny dyrektor biura VdG.
- Byliśmy wtedy naprawdę w trudnej sytuacji, gdy idzie o nauczanie języka i przekaz niemieckiej kultury i tradycji. Stąd wziął się pomysł ówczesnych władz VdG, by szukać pomocy w środowisku Związku Wypędzonych. Pojechałem w tej sprawie do Erfurtu razem z Piotrem Baronem, wówczas odpowiedzialnym w VdG za kulturę i edukację – wspomina pan Niemann. - Pierwszymi osobami, pionierami, którzy zgłosili gotowość współpracy i pomocy byli germaniści małżeństwo Zuzanna i Peter Gallwitz. Ci ofiarni ludzie z korzeniami na Dolnym Śląsku ogromnie pomogli nam w procesie nauczania języka niemieckiego i historii regionalnej. Pan Gallwitz i jego małżonka to są pedagodzy z wykształcenia i powołania. Oni czuli doskonale, czego nam potrzeba, zwłaszcza że przez rok sami tu pracowali w szkołach w Dziergowicach i w Starym Koźlu. Pani Gallwitz zasiliła nawet jeden z chórów w gminie Bierawa, a jej maż uczył języka niemieckiego nie tylko dzieci, ale także dorosłych członków DFK. To byli i są nadal niezwykle aktywni ludzie. Trudno sobie wręcz wyobrazić, ile materiałów metodycznych zarówno do nauczania języka, jak i lokalnej historii przygotowali i nam dostarczyli.
Joachim Niemann nie ma wątpliwości, że trwająca 25 lat współpraca VdG z BDV z Turyngii przyniosła znaczące owoce. Zwłaszcza w dziedzinie ożywienia edukacji. To ożywienie było niezbędne w sytuacji, gdy mniejszość zaangażowała się w nauczanie i przywracanie języka niemieckiego przez dziesięciolecia surowo na Śląsku zakazanego, zwłaszcza w sferze publicznej. Osobny rozdział stanowi zaangażowanie tego środowiska w popularyzowanie niemieckich dziejów Śląska ze szczególnym uwzględnieniem postaci Josepha von Eichendorffa. Pan Niemann podkreśla m.in. zaangażowanie Petera Gallwitza w organizację wakacyjnych obozów i wymianę młodzieży ze Śląska Opolskiego i z Turyngii oraz w tworzenie seminariów dla nauczycieli niemieckiego ze Śląska i innych regionów, zwłaszcza z północy Polski. Ważnym elementem jego aktywności była współpraca z pierwszą w regionie dwujęzyczną szkołą w Solarni.
Lekcje z Peterem Gallwitzem
Ilona Wochnik-Kukawska, dyrektor Zespołu Szkół Dwujęzycznych w Solarni współpracuje z państwem Gallwitz od 1999 roku.
- Nie mieliśmy w szkole portretu patrona, Josepha von Eichendorffa – wspomina pani dyrektor. - Na prośbę małżeństwa Gallwitz namalował go dla nas malarz z Turyngii Helmut Bednarek. - Odtąd co roku otrzymywaliśmy jakiś prezent, który można było spożytkować na lekcjach (m.in. filmy o Eichendorffie, Turyngii i Zwirnerze, budowniczym kolońskiej katedry rodem z Kotlarni i wiele innych). Nasi uczniowie do dziś jeżdżą do Turyngii, a goście stamtąd przyjeżdżają na nasze uroczystości szkolne. Kontakty te są dla naszych uczniów zachętą do doskonalenia niemieckiego – mogą się z naszymi partnerami porozumieć wyłącznie w tym języku. Kiedy pan Gallwitz do nas przyjeżdża, zawsze prowadzi z naszymi uczniami zajęcia jako native speaker. Bardzo sobie te spotkania z nim cenimy.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?