W futsalu na Opolszczyźnie rządzi Dreman Opole-Komprachcice. Fit-Morning Gredar Brzeg rozbity

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Dreman Opole-Komprachcice - Fit-Morning Gredar Brzeg 6-0
Dreman Opole-Komprachcice - Fit-Morning Gredar Brzeg 6-0 Łukasz Baliński
Po raz drugi w tym sezonie Dreman Opole-Komprachcice okazał się lepszy od Fit-Morning Gredar Brzeg. Tym razem znacznie lepszy... O ile bowiem w pierwszym starciu emocje mieliśmy do samego końca, o tyle w drugim pojedynku skończyło się pogromem 6-0.

- Cieszą trzy punkty w derbach i cieszy też to, że udowodniliśmy kto rządzi na Opolszczyźnie - nie krył Krzysztof Elsner z ekipy gospodarzy, zadowolony także z tego, iż to zwycięstwo zapewniło im utrzymanie, choć byliby go pewni nawet przy remisie. - Wierzyłem w nie odkąd trafiłem do tego klubu, kiedy to dopinaliśmy szczegóły umowy Grzesiem Lachowiczem, dla którego teraz też zwyciężamy - dodawał, a w podobnym tonie wypowiadał się jego trener. - Taki był cel nadrzędny. Liczyło się przede wszystkim zapewnienie sobie utrzymania już teraz. Znowu też pokazaliśmy na parkiecie, że zasłużenie zostajemy w elicie - wyjaśniał Patałuch.

Co do samego spotkania to jego początek był wzajemnym badaniem sił, aczkolwiek dość szybko Nuno Chuva pokazał, że ma wielką ochotę na to, by zostać jego bohaterem... co potem faktycznie miało miejsce. Niemniej najpierw - z wcale nie oczywistej w futsalu odległości - huknął z rzutu wolnego prosto w okienko „świątyni” brzeżan. Dzięki temu miejscowi nieco się uspokoili i przez parę minut nadawali ton grze, a rywale w dodatku mogli im podarować samobójczego gola, po tym jak Elsner mocno zgrał pod ich bramkę.

Z biegiem czasu jednak przyjezdni się budzili, a sygnał do ataku dał Jose Pepo, aczkolwiek przestrzelił po świetnej akcji gdy miał przed sobą tylko golkipera. Ten sam zawodnik miał zresztą później, na przestrzeni kilku sekund, dwie chyba najlepsze okazję do wyrównania. Najpierw huknął z dystansu, ale Siergiej Burduja poradził sobie z tym dość pewnie, a za chwilę uderzył mocno z lewej nogi, ale tuż nad poprzeczką.

Na te zapędy przeciwników miejscowi odpowiedzieli najlepiej jak mogli. Mianowicie golem na 2-0. Działo się to na trzy i pół minuty przed końcem tej części gry. Nuno Chuva ustawił się przy słupku i po zgraniu Marcina Grzywy piętą sprytnie skierował futsalówkę do siatki.

W końcówce goście znowu jednak przycisnęli i mogli zdobyć bramkę kontaktową. Najpierw Witalij Baitsur po swoim przechwycie uderzył z bliska niecelnie, a minutę później Dawid Witek wstrzelił na długi słupek, ale jeden z jego kolegów nie nie zdążył dołożyć nogi!

Ostatnie sekundy gry przed przerwą miały niebagatelny wpływ na dalszą część spotkania. Najpierw Jose Pepo obił słupek, a już w kolejnej akcji Dawid Witek otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Za to mógł ich skarcić Grzywa, jednak kapitalnie wyczuł go Jakub Budych.

Tuż po gwizdku zapraszającym do szatni miała miejsce też nieprzyjemna sytuacja na linii: dwaj zawodnicy Dremana kontra szkoleniowiec gości, albowiem doszło między nimi do przepychanek, które kontynuowane były w korytarzu pod szatniami. Na szczęście w przerwie udało się ostudzić emocję obu stronom.

- Myślę, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem nie do końca sprawiedliwym, bo była na remis, ale rywale zachowali zimną głową przy stałych fragmentach, wykorzystali je kapitalnie, a do tego nasza czerwona kartka wytrąciła nas z równowagi i potem to wszystko potoczyło się już w złą dla nas stronę - oceniał Rafał Ożóg z zespołu przyjezdnych.

- Taki był cel w pierwszej połowie, żeby zmusić przeciwnika do naszej gry i to zrobiliśmy, a później już byli coraz bardziej osłabieni, a my mieliśmy robić swoje i to robiliśmy - zauważał Patałuch.

Tak czy inaczej po wyjściu na drugą połowę Elsner szybko huknął tuż nad poprzeczką, a później mieliśmy mały zastój w akcjach bramkowych. Po pięciu minutach przypomniał o sobie Nuno Chuva, niemniej jego bomba minimalnie minęła spojenie. W odpowiedzi na to z dystans przymierzył Michał Grochowski, ale równie dobrze zachował się mołdawski golkiper gospodarzy. Za to niespełna 30 sekund po tym mieliśmy już 3-0. Strzału z bocznej strefy spróbował Vini i tym nabił Jana Rojka stojącego pod swoją bramką.

To jednak jeszcze nie zniechęciło brzeżan, którzy walczyli o korzystny wynik, jak choćby wtedy gdy z bliska uderzył Baitsur, ale w sobie tylko znany sposób zatrzymał go Burduja. Dłużej już trener gości nie czekał i niemalże po upływie półmetka drugiej odsłony zdecydował się grać z tzw. „lotnym bramkarzem”. Niestety dla jego podopiecznych, to się tylko na nich mściło.

Niebawem Nuno Chuva przejał piłkę i posłał ją do pustej bramki zapisując na swoim koncie hat tricka. Równie dużo radości wzbudził niespełna 90 sekund później Burduja, który skopiował jego wyczyn, ale w znacznie efektowniejszy sposób, bo nie dość, że przez całe boisko, to jeszcze bardzo precyzyjnym lobem.

W międzyczasie z kolei Grzywa obił słupek! Na tym nie koniec popisów Dremana, szczególnie młodego Portugalczyka, który w 37 minucie ustalił wynik spotkania zdobywając czwartego gola. Mogło się skończyć nawet wyżej, ale w samej końcówce Budych fenomenalnie zatrzymał Janusza Fabijaniaka.

- Taka wygrana cieszy tym bardziej, że teraz mamy dwa mecze w których możemy zagrać już na spokojnie i z myślą już o nowym sezonie dalej budować drużynę - nie krył Patałuch, a w zupełnie innych nastrojach byli brzeżanie, choć też starali się nie tracić rezonu. - Każdy pojedynek od dłuższego czasu jest dla nas o przysłowiowe sześć punktów, a zostały jeszcze trzy i plan na nie to dziewięć „oczek” - przyznawał Ożóg. - Pokazaliśmy wcześniej, że potrafimy wygrać z czołówką ligi i myślę, że pokażemy to w następnych trzech spotkaniach - zaznaczał.

Dreman Opole-Komprachcice - Fit-Morning Gredar Brzeg 6-0 (2-0)
Bramki:
1-0 Nuno Chuva - 3., 2-0 Nuno Chuva - 17., 3-0 Rojek - 28. (samobójcza), 4-0 Nuno Chuva - 33., 5-0 Burduja - 34., 6-0 Nuno Chuva - 37.
Dreman: Burduja - Grzywa, Chuva, Fernandes, Vini oraz Karnatowski, Elsner, Iwanov, Fil, Kilian, Małek, Fabijaniak.
Brzeg: Budych - Rojek, Witek, Jose Pepo, Grochowski oraz Ożóg, Bernardino, Beu, Babijczuk, Kozina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska