Mieszkanka Goszowic w gminie Pakosławice jest zbulwersowana faktem, iż gimbusem jeździ więcej dzieci, niż jest dla nich miejsc siedzących. - Wracają do domu poupychane jak śledzie, z wypakowanymi tornistrami, a nauczyciel się cieszy, że zmieściły się jeszcze dwie osoby - mówi zdenerwowana. - Jak tak można? Gmina i szkoła powinny dbać o dobro dzieci, a nie liczyć na to, że być może w drodze nic się nie stanie.
Mirosław Borkowski, sekretarz gminy Pakosławice, jest zdziwiony taką interwencją. - Od jakiegoś czasu bacznie przypatrujemy się temu, co dzieje się w autobusach przewożących uczniów - mówi sekretarz. - Paradoksalnie, wypadek, w którym zginęła dziewczynka, pomógł wszystkim gminom, nie tylko naszej. Wynajmowani przewoźnicy zaczęli zwracać baczniejszą uwagę na wymogi bezpieczeństwa i teraz naprawdę rodzice nie maja się czego obawiać - zapewnia Mirosław Borkowski.
Z przejazdów dwoma gimbusami korzysta około 250 przedszkolaków, uczniów szkół podstawowych i gimnazjum, czyli około 60 procent wszystkich dzieci w gminie. - Odkąd wprowadzono nowe autobusy, nie ma tłoku - twierdzi Joanna Szulc, jedna z opiekunek w autobusie. - Czasem zdarza się, że dziesięć osób nie ma miejsc siedzących i musi stać, ale to dopuszczalna ilość. Rozumiem, że mieszkańcy boją się o swoje dzieci, a teraz dodatkowo są przewrażliwieni, lecz czasem przesadzają. W pakosławickich gimbusach nic złego się nie dzieje.
Opiekunki podkreślają, że o wiele większym problemem jest zachowanie młodzieży gimnazjalnej, którą czasem trudno utemperować. - Gdyby dzieci były spokojniejsze i bardziej respektowały starszych, wszystko byłoby w porządku - wzdychają opiekunki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?