- Czeka nas sporo pracy, ale nie ma wyjścia. Musimy zakasać rękawy żeby zdążyc przed sezonem - mówi Bogdan Sadowski, szef nyskiego WOPR, który na pogorzelisku jest od 2.00 w nocy.
Wiadomo już, że trzeba będzie odkupić stracony sprzęt: pianki, akwalungi, łodzie.
Prawdopodobnie pieniądze da na to zarząd główny WOPR.
Materiały budowlane ratownicy dostaną zaś od zaprzyjaźnionych firm i sponsorów.
Problem w tym, że stanica nie była ubezpieczona na okres zimowy, tylko w sezonie. Teraz woprowcy będą musieli odbudować ją własnymi rękami.
Wstępnie straty szacuje się na około 400 tys. zł.
W tej kwocie są szkody WOPR, wędkarzy oraz właściciela lokalu gastronomicznego, od którego pożar się zaczął, a który spłonął doszczętnie.
Policja bada okoliczności pożaru. Nie wyklucza się, że mogło dojść do podpalenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?