W hospicjum rośnie nam mały kucharz

fot. Aneta Ludwig
Adrianek jest nieuleczalnie chory, ale potrafi się cieszyć tak samo jak zdrowe maluchy.
Adrianek jest nieuleczalnie chory, ale potrafi się cieszyć tak samo jak zdrowe maluchy. fot. Aneta Ludwig
Czteroletni Adrianek z Żelaznej ukochane garnki bierze ze sobą nawet na wakacje. Nikt nie wie, dlaczego to jego ulubione zabawki. Może się nimi bawić całymi dniami.

Adrian od urodzenia cierpi na chorobę Canavan. To rzadka choroba metaboliczna (gąbczaste uszkodzenie układu nerwowego) - w całej Polsce choruje na nią ośmioro dzieci.

Kiedy się urodził, lekarze nie dawali mu żadnych szans. Jednak dzięki energii i uporowi mamy Agnieszki, choroba Adrianka się zatrzymała. Nawet wada wzroku, z powodu której musi nosić okulary, się zmniejszyła.

O chłopczyku pisaliśmy w ubiegłym roku. Od tego czasu wyrósł i zmężniał, ale uśmiech wciąż nie schodzi mu z buzi. Nie potrafi mówić, ale mama w mig odgaduje jego potrzeby. Wie, czy chce jeść, pić, czym akurat chce się pobawić.

- Ostatnio to są garnki. Do tego stopnia, że nawet na turnusy rehabilitacyjne się bez nich nie ruszamy. Na hipoterapię mieliśmy nawet zakaz ich przynoszenia, żeby nie przestraszyć koni. Prawdziwa komedia! - śmieje się pani Agnieszka.

Ważne

Ważne

Jeśli chcesz wspomóc Domowe Hospicjum dla Dzieci w Opolu, przekaż pieniądze na konto: Pekao SA II oddział Opole 82 1240 3103 1111 0010 0877 9561.
KRS 00002454 23
Dla hospicjum liczy się każda, najmniejsza nawet wpłata.

Z garnkami przegrał laptop-zabawka, przyniesiony ostatnio przez św. Mikołaja. Od garnka może Adriana oderwać tylko Olek - lalka, którą mały uwielbia.

- Kiedy zaczyna się nią bawić, zanosi się śmiechem - dodaje mama chłopca. - A według lekarzy miał nigdy nie podnieść głowy, nie powiedzieć "mama". A zapewniam, że mówi. Słyszałam!

Adrianek ma 7-letnią siostrę Julkę, pierwszoklasistkę. To ona opowiedziała mu o przedszkolu.
- Jeździmy do takiego przedszkola w Opolu raz w tygodniu. Jest zachwycony, kiedy może się bawić z innymi dziećmi - opowiada pani Agnieszka.

Do największych atrakcji należą podróże samochodem, nie tylko te krótkie, do Opola, ale i do Wągrowca pod Poznaniem, na turnusy rehabilitacyjne. Tam Adrianek spotyka m.in. inne dzieci chore na canavana.

- Jest wśród nich najstarszy i w najlepszej formie - nie ukrywa mama. - To dzięki metodzie Vojty, którą rehabilitujemy go od urodzenia. Ćwiczenia są męczące, ale skuteczne.

Oby tak dalej, Adrianku! Trzymamy za Ciebie kciuki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska