Jednak wszystkie pozostałe pojedynki wygrały miejscowe zawodniczki i dzięki temu odniosły okazałe zwycięstwo 8:2.
- Sądzę, że do samego końca będziemy walczyć o baraże o ekstraklasę - przekonywała trener Victorii Marta Lityńska.
Lityńska to znane nazwisko w naszym regionie. Córka trenerki Wanda znana jest z gry w Stali Zawadzkie, gdy ta drużyna występowała w ekstraklasie w latach 90-tych. Pani Marta zaś w swojej karierze trenerskiej była opiekunem kadry Polski. Obecnie z powodzeniem prowadzi sekcję tenisa stołowego w Chróścicach.
- W klubie trenuje dużo młodzieży - podkreśla M. Lityńska. - Są to żacy, kadeci, młodzicy, juniorzy i seniorzy. Nieraz na treningu mam 25 osób. Wtedy nasza salka jest za mała. Ale i tak dyrekcji szkoły należą się podziękowania, gdyż sala jest dla nas dostępna trzy razy w tygodniu, a nie każdy ma tak dobrze. Dzięki włodarzom gminy, problemy, z którymi się borykamy są do pokonania. Szczególne podziękowania należą się panu Klemensowi Weberowi, który od dwóch lat utrzymuje naszą zawodniczkę ze Lwowa - Irinę Bratejko.
Poza nią w kadrze I-ligowej drużyny mam same wychowanki. Są to dzieci stąd, można powiedzieć, że gramy praktycznie swoimi.
Przykładem takiej zawodniczki jest Aleksandra Nowak.
- Gdy dowiedziałam się, że są treningi tenisa stołowego w Chróścicach to przyjechałam z Kępy - opowiada Nowak. - Byłam wtedy w trzeciej klasie szkoły podstawowej, a wcześniej grałam z tatą i tenis bardzo mi się spodobał.
Inny model funkcjonowania I- ligowego klubu jest z kolei w Nysie.
- Bazujemy głównie na studentach, miejscowi zawodnicy grają w niższych ligach - przyznał dyrektor tego klubu Zbigniew Jankowski. - W całym klubie trenuje łącznie 28 zawodników. Zawodniczki w I lidze otrzymują premie sportowe, w niższych ligach jest typowo amatorskie granie.
- Mam indywidualny tok nauczania, podobnie zresztą jak pozostałe zawodniczki - podkreśla Ksenia Włuczyńska. - Dzięki temu mam możliwość trenowania nawet dwa razy dziennie.
Jak się okazuje, wbrew pozorom, tenis stołowy nie należy do najtańszych dyscyplin.
- Najdroższe są przede wszystkim okładziny na rakietki - tłumaczy Jankowski. - Jedna kosztuje aż 230 złotych i w zależności od intensywności grania wystarcza na miesiąc - półtora. “Deski" też są drogie, ale na szczęście kupuje się je raz na jakiś czas.
Victoria: Nowak 1,5 pkt, Szlapa 1,5, Feliks- Regulska 1,5, Bratejko 2,5, Gosztyła 1.
AZS PWSZ: Narolewska 1, Włuczyńska 1, Krawczyk, Łacny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?