W Jemielnicy do ślubu z zakrytymi ramionami

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Pani Sabina miała do ślubu suknię jak najbardziej przepisową.
Pani Sabina miała do ślubu suknię jak najbardziej przepisową. fot. Archiwum prywatne
Proboszcz parafii w Jemielnicy określił, w jakich sukniach wypada stanąć na ślubnym kobiercu.

Na ubiór panien wstępujących w związek małżeński ks. Henryk Pichen zwrócił uwagę na niedzielnej mszy świętej. Poinstruował parafian, by przychodzili do kościoła ubrani przyzwoicie. Część wiernych jest zbulwersowana:

- Z proboszcza to trochę maruda jest - mówi Anton Machnik z Jemielnicy. - On by chciał wszystkich poustawiać po swojemu. Księdza nie powinno za bardzo obchodzić, kto jak się ubiera.

- Panny młode na ten dzień stroją się zazwyczaj na kilka miesięcy przed ślubem. Przecież nie można zmusić dziewczyn, żeby przychodziły do kościoła zapięte po samą szyję - dodaje inny mieszkaniec, ale już anonimowo.

Po samą szyję nie, ale przynajmniej dekolt i ramiona powinny być zakryte - uważa proboszcz.
- Tu nie chodzi o moją osobę, a o powagę kościoła. Osoby, które przychodzą zawrzeć związek małżeński, stają przed ołtarzem. Przyjmują w tym dniu do siebie Ciało Chrystusa. To zobowiązuje do tego, by chociaż ubiór mieć odpowiedni - mówi ks. Henryk Pichen.
- I bardzo dobrze, że proboszcz zwraca na to uwagę - mówi jedna z mieszkanek. - Niektóre panny to przychodzą do kościoła tak ubrane, że ja bym się wstydziła na ulicę w takim stroju wyjść. Ramiona gołe, biust na wierzchu. Do młodych to teraz trzeba mówić głośno i dobitnie, bo inaczej nie rozumieją.
Ksiądz przyznaje: zdarzyło się kilka razy, że panna młoda przyszła w skąpym stroju. Zapewnia jednak, że nigdy nie robił nikomu uwag na ślubie.

- Nie chcę psuć młodym atmosfery. Dlatego poruszyłem temat ubioru podczas niedzielnej mszy. Chciałem uwrażliwić ludzi na ten problem. W krajach takich jak Włochy czy Hiszpania nikomu nawet do głowy by nie przyszło, żeby przyjść do kościoła z gołymi ramionami - mówi ks. Henryk Pichen.

Sabina Kołodziej z Jemielnicy, która stanęła na ślubnym kobiercu nieco ponad 2 tygodnie temu, wiedziała, że proboszcz zwraca na ubiór uwagę.

- Wybrałam na ten dzień suknię, która zakrywa zarówno dekolt, jak i ramiona. Taka mi się akurat spodobała, choć wybór nie był łatwy. Teraz większość strojów jest tak projektowana, że górna część jest raczej odkryta - mówi Sabina Kołodziej. - W takich sytuacjach rozwiązaniem może być zakup bolerka.

- Wtedy na mszę możemy je włożyć, a na samą zabawę ściągnąć. Niedużym kosztem mogą być wszyscy zadowoleni - radzi pani Sabina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska