Z zaproszenia biskupa opolskiego na Święto Rodziny skorzystali m.in. Iwona i Marek Kuszowie z Piotrówki 5-letnim Michałem i 2-letnim Pawłem.
- Jesteśmy tu, bo rodzina jest najważniejsza – mówią. - Jesteśmy tu razem: rozmawiamy, bawimy się i modlimy. Po mszy św. spotkamy się ze znajomymi i pójdziemy na jarmark. Dzieciaki pójdą do kuźni, spróbują postrzelać z łuku i popatrzeć na walki rycerzy.
Reporterzy nto pytają, czy trudno być dziś rodziną w Polsce. - Kiedyś było biednie, ale wesoło – zauważa pani Iwona. - Dziś jest wszystko, ale wciąż się narzeka. - Najczęściej na to, że nie ma czasu, żeby być razem – dodaje pan Marek. - My się staramy tego pilnować. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że kończę pracę o 16.00. Zdążymy się z dziećmi pobawić, na rower pojechać, a wieczorem i pomodlić razem.
Z Kosorowic przyjechali do Jemielnicy państwo Irena i Waldemar Mateja z dorastającymi synami – 14-letnim Mateuszem i 18-letnim Denisem.
- To nasze piąte Święto Rodziny – mówi pani Irena. - Mąż jest członkiem Bractwa św. Józefa. Jemielnica to jest ważne miejsce. Chcemy posłuchać, co nam powie w kazaniu ks. biskup, a potem pójdziemy się bawić na jarmark.
Pan Waldemar po 14 latach pracy za granicą od 10 lat pracuje na miejscu.
- Zauważyłem, że dzieci rosną, a mnie ciągle nie ma – mówi. - I to przesądziło o powrocie. Wiele rodzin się przez migrację za pracą rozpadło. Mnie udało się znaleźć pracę na miejscu.
Wśród wielu atrakcji jarmarku (m. in. spektakl miejscowych gimnazjalistów o bitwie pod Jemielnicą, rodzinna sztafeta „po dyszkę”, pokazy dawnego rzemiosła) tradycyjnie nie zabrakło rycerzy.
- Jam jest rycerz Ludgar z Bractwa Tradycji Joannickich Ordo – mówi Andrzej Górski – zapraszamy dziś wszystkich przybyłych na rozliczne atrakcje średniowieczne: zaczynamy paradą rycerską, a potem można zobaczyć turniej rycerski, a i samemu przymierzyć zbroję, z łuku strzelić i toporem rzucić. Każdy może się przekonać, czy ramię ma silne i oko celne.
W Święto Rodziny 55 nowych członków przyjęło Bractwo św. Józefa. Aż trzydziestu pochodzi z parafii św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie.
- Mężczyźni wychodzą z cienia – mówi ks. Mikołaj Mróz, proboszcz tej parafii. - I to bardzo dobrze, bo często trzymali się ze swoją wiarą gdzieś z boku albo z tyłu kościoła, pod chórem. Bractwo daje dobrą religijną męską formację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?