W kasie Opola brakuje 11 milionów złotych. To początek kłopotów?

Artur  Janowski
Artur Janowski
Mniejsze wpływy z podatków powodują, że w tegorocznym budżecie Opola brakuje już 11 mln zł. Paniki w ratuszu nie ma, ale skarbnik miasta ostrzega, że nadchodzą trudne czasy.

Hasło "trudna sytuacja" znane jest już w szkołach. Dyrektor jednej z nich usłyszał w ratuszu, że ma oszczędzać na wszystkim w tym zacząć wyliczać nauczycielom przysłowiową kredę.

- Nikomu nie kazałam wyliczać kredy, ale faktem jest, że szkoły, podobnie jak inne miejskie jednostki, musiały jeszcze raz zweryfikować wydatki - mówi Anna Jędrzejak, skarbnik miasta. - Sytuacja budżetu miasta jest w tym roku znów trudna. Wpływ z podatków maleją, a o ich poziomie z 2008 r. nikt już nie marzy.

Do budżetu Opola na koniec sierpnia trafiło ponad 9 mln zł mniej niż planowano z podatku PIT (podatek od osób fizycznych) oraz około 2 mln zł mniej z podatku CIT (podatek od dochodów firm).

Patrząc na skalę budżetu który wynosi ponad 680 mln to może wydawać się niedużo, ale...

- Już w ubiegłym roku mieliśmy duży problem z dopięciem budżetu - przyznaje Jędrzejak. - Co gorsza wiem także, że w tym musimy znaleźć jeszcze dodatkowe 5 mln zł na oświatę. Ta suma to głównie wynagrodzenia dla nauczycieli, a tymczasem uczniów jest coraz mniej i dlatego maleje nam subwencja z budżetu państwa. Stąd to my musimy pokryć stale rosnące wydatki w oświacie.

Wprawdzie jest pomysł, aby zlikwidować gimnazjum nr 2 i w ten sposób zaoszczędzić, ale w samym ratuszu słychać, że to tylko kosmetyczne cięcia, a do likwidacji nadają się jeszcze co najmniej dwie szkoły podstawowe.

- Mamy problem z wydatkami na oświatę, ale nie mniejszy ze spadkiem dochodów - przekonuje Jędrzejak. - Kierowcy cieszą się, że w sobotę nie będzie strefy płatnego parkowania ale z drugiej strony to powoduje spadek dochodów budżetu. Są pomysły zmniejszenia opłat za przedszkola i żłobki, ale nikt nie mówi, że trudno to robić, skoro spadają nam wpływy z podatku od osób fizycznych.

W tej sytuacji wyjścia są dwa. Można podwyższyć podatki, albo ograniczać wydatki i zrezygnować np. z części dużych inwestycji, których ostatnio miasto prowadziło sporo. Teraz zanosi się na to, że zostaną one wyhamowane.
- Prezydent nie chce o tym słyszeć, ale ja uważam, że w najbliższych latach powinniśmy ograniczyć inwestycje - przekonuje Jędrzejak. - Tym bardziej, że nie ma już co liczyć na dotacje unijne. Kolejne do wzięcia będą dopiero w 2014 r.

Na koniec czerwca zadłużenie Opola wyniosło ponad 185 mln zł. Mimo to nadal - w porównaniu do innych dużych miast w Polsce - jest niewielkie. M.in. dlatego agencja finansowa Fitch oceniła sytuację finansową miasta na solidną czwórkę.

Mimo to dr Witold Potwora z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji przyznaje, że obawy miejskich finansistów są uzasadnione.

- Spadek dochodów z podatków jest znaczący i nie dotyczy tylko Opola - przypomina dr Potwora. - Niestety wygląda na to, że wyhamowuje cała gospodarka europejska i 2012 rok odczujemy to dużo mocniej niż obecnie. Przestrzegałbym jednak przed cięciem na oślep i podwyższaniem podatków. Trzeba szukać złotego środka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska