Mamy tu rozwinięty przemysł, wiele obiektów sportowych, nowe domy kultury. Jedyne, czego nam brakuje, to wyższa szkoła - mówią mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla. - Skoro mniejsza od nas Nysa ją ma, dlaczego my nie możemy?
Otwarcie takiej szkoły miało być impulsem do dalszego rozwoju miasta i magnesem dla młodych mieszkańców, którzy teraz wyjeżdżają stąd na studia do innych miast i najczęściej nie wracają. Dlatego władze gminy od kilku lat zabiegały o uruchomienie tu filii jakiejkolwiek uczelni. W tej sprawie wiosną zeszłego roku w kozielskim magistracie spotkali się opolscy naukowcy.
- Uczelnia mogłaby powstać w byłych kozielskich koszarach albo w dawnym szpitalu w Sławięcicach - przekonywał prof. Włodzimierz Kotowski. - Należałoby uruchomić perspektywiczne kierunki, mam na myśli m.in. energetykę rozproszoną bądź inne kierunki mechaniczne. Za taką koncepcją przemawia relatywnie duża liczba zakładów przemysłowych w rejonie Kędzierzyna-Koźla, które mogą być pomocne jako pracownie-laboratoria dla studentów.
W sprawę mocno zaangażował się prezydent Tomasz Wantuła. Jesienią na specjalnie zwołanej konferencji zapowiedział, że jest już bardzo blisko sfinalizowania rozmów z jedną z uczelni. Nie chciał jeszcze mówić oficjalnie, której. - W grę wchodzą m.in. kierunki medyczne - zapowiedział.
Niestety, wszystkie te plany wzięły w łeb, bo Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zmieniło rozporządzenie w sprawie tworzenia tzw. oddziałów zamiejscowych. Teraz każda nowa tego typu placówka będzie musiała mieć swoją radę, a zasiadający w niej naukowcy muszą być zatrudnieni w tej uczelni na tzw. pierwszym etacie. Tymczasem większość doktorów i profesorów jako główne miejsce pracy wybiera prestiżowe szkoły wyższe, a filie traktuje jako uzupełnienie swojej pracy zawodowej. Nowe zapisy w praktyce oznaczają, że stworzenie odpowiedniej kadry dla kędzierzyńsko-kozielskiego oddziału będzie prawie niemożliwe.
- Byliśmy mocno zaawansowani, ale to rozporządzenie zmienia sytuację - przyznaje prezydent Wantuła.
Władze miasta nie wykluczają jednak, że w przyszłości znów podejmą próbę powołania w mieście wyższej szkoły.
Kompleks koszarowy w Koźlu, który nadaje się do tego najlepiej, stoi nie wykorzystany od 10 lat. Właścicielami budynków i gruntów są dwie śląskie uczelnie niepubliczne (z Mysłowic i z Bytomia), które w przeszłości chciały tu uruchamiać swoje filie. Na razie twierdzą jednak, że to nieopłacalne, i mają zamiar sprzedać nieruchomości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?