W Kluczborku 64-letnia kobieta wpadła do studni

Archiwum
Archiwum
Uratowali ją strażacy. Trafiła do szpitala z powodu wychłodzenia.

Do zdarzenia doszło o godz. 13 na ul. Wołczyńskiej w Kluczborku. Kobieta wybrała się na spacer na teren opuszczonego tartaku, gdzie dla osób postronnych wstęp jest wzbroniony. Jest to bardzo blisko jej domu.

Nagle nadepnęła na deski, którymi była przykryta studnia. Ponieważ były spróchniałe, 64-latka wpadła do studni.

- Studnia jest głęboka na 6 metrów, kobieta przeleciała cztery metry dół i zatrzymała się na głębokości ok. 1,60 metra - relacjonuje aspirant Artur Gajewski, który dowodził akcją ratowniczą. - Woda zamortyzowała upadek, dzięki czemu kobieta była w niej zanurzona tylko do pasa, opierała się nogami o boki studni. Zaczęła natychmiast wołać pomocy.

Na szczęście 20 metrów dalej jest chodnik i jej krzyki usłyszeli przechodnie. Wezwali policję, a policja straż pożarną.

- Gdy dotarliśmy na miejsce, poszkodowana zawołała do nas, że jest w stanie sama wyjść ze studni, jeśli podamy jej drabinę - relacjonuje dalej aspirant Gajewski. - Strażak jednak po nią zszedł. Gdy już ta pani wyszła ze studni, okazało się - ku naszemu zdziwieniu - że nie odniosła żadnych zewnętrznych obrażeń. Była jednak wychłodzona i lekarz z karetki uznał, że powinna trafić do szpitala i tam zostać przebadana.

Kobieta przebywała w studni około 20 minut. - Dobrze, że zachowała przytomność umysłu i że do wypadku nie doszło wieczorem czy w nocy - dodaje aspirant Marek Gajewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska