Handlowcy wreszcie mają powody do zadowolenia - obroty od kilku dni systematycznie rosną. Za to klientom w jeszcze szybszym tempie topnieją pieniądze. Wydajemy w grudniu - jak wynika z szacunków Urzędu Statystycznego w Opolu - około 6-10 procent więcej niż w innych miesiącach roku.
Wczoraj przed opolskim hipermarketem Real trudno już w południe było znaleźć miejsce na parkingu. W pasażach i wewnątrz hali kilkutysięczny tłum. Tak jest od kilkunastu dni.
- W nocy z soboty na niedzielę ostatni klient wyszedł tuż przed dwudziestą trzecią, ledwie zdążyliśmy uzupełnić zapasy i posprzątać - mówi Piotr Kaczor, dyrektor opolskiego marketu.
W kolejce po karpia i amura trzeba było odstać kilkadziesiąt mi-nut.
(fot. Fot. Paweł Stauffer)
Ile wydamy na święta?
276 złotych (średnio) w tym roku wydamy na przygotowanie świątecznego stołu
197 złotych wydamy na prezenty dla bliskich i przyjaciół
35 proc. Polaków przeznaczy na upominki tyle samo pieniędzy, co w roku ubiegłym
43 proc. wyda mniej. Tylko co dziesiąty Polak wyda więcej pieniędzy zarówno na prezenty, jak i zaopatrzenie świątecznego stołu Źródło: CBOS
W handlu się obraca
Isolda de Saint Paul, sieć Real: - Grudniowe obroty wzrastają nam średnio dwukrotnie. Największe ożywienie i napływ klientów obserwujemy od czwartkowego wieczora po niedzielę włącznie.
Wojciech Zawierucha, dyrektor opolskiej Galerii Centrum: - W ubiegłym roku taką "złotą niedzielą" okazał się 14 grudnia - obroty wzrosły kilkakrotnie. W ostatni weekend mieliśmy 2-3 krotnie więcej klientów, niż w zwykłe dni.
Ryszard Klimowski, branża mięsna i odzieżowa: - Listopad był bardzo słaby. W porównaniu do niego obroty przed świętami wzrosły o ok. 15 proc.
Franciszek Maniów, Bazzar: - Owszem, obroty są trochę większe niż zwykle. Ale to co zarobię teraz, zrównoważy się przez dwa zamknięte świąteczne dni.
Na wszelki wypadek szefostwo sklepu zakupiło 500 nowych koszyków i 300 wózków, by nikt nie czekał na wejście. Nie udało się natomiast uniknąć kolejek do stoiska rybnego. Po karpia i amura, które trzy razy dziennie przyjeżdżają ze stawów w Krogulnej, stała pięćdziesięciometrowa kolejka.
Państwo Maria i Jan Nowakowscy przyjechali na zakupy z Tarnowa Opolskiego.
- Staliśmy po ryby około godziny - mówi pan Jan. - Warto było, bo są tańsze, niż gdzie indziej. Kupiliśmy ponadtrzykilogramowego amura i kilka karpi. Na razie pójdą do lodówki, potem na wigilijny stół.
Zadowolony z zakupów był także pan Manfred Wisianowski, który przyjechał wraz z żoną Bibianą z Krapkowic.
- Oboje pracujemy do późna, ja na zmiany - opowiada. - W normalny dzień nie ma kiedy zrobić zaopatrzenia do domu, tu wszystko jest pod jednym dachem. Nie przeszkadza mi tłok, mam dużo czasu.
Państwo Wisianowscy kupowali głównie produkty spożywcze - bakalie, suszone śliwki. Upominki pod choinkę dla bliskich zostały już wcześniej nabyte. Ich zdaniem te święta będą kosztować mniej więcej tyle samo co ubiegłoroczne.
Aneta Sułkowska z Wawelna wybrała się na zakupy z małym Kamilkiem. Chłopczyk rundę po sklepie odbył w sklepowym wózku. Nie marudził, bo lubi, gdy wkoło coś się dzieje - twierdzi mama, która finansowo do świąt przygotowywała się od kilku miesięcy.
Państwa Danutę i Franciszka Skibińskich z Brzegu na zakupy do Opola przygnały bony towarowe rozdawane przez zakłady pracy. - Kupiliśmy frytkownicę i opiekacz - mówią. - Taki nasz prezent dla domu przed świętami.
Isolda de Saint Paul, rzecznik prasowy sieci Real, twierdzi, że klient weekendowy, to klient rodzinny.
- W tygodniu wpada się na szybkie zakupy, w sobotę i niedzielę przychodzi z całą rodziną, by spokojnie naradzić się, przymierzyć wybraną rzecz.
- Pracujemy coraz dłużej, więc na zakupy w dzień powszedni brakuje czasu. W niedzielę zaś można połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli zakupy dla domu w towarzystwie członków rodziny - mówi Halina Nowak, wiceprezes zarządu opolskiego PSS "Społem".
W opolskiej "Galerii Centrum" klientów przewinęło się trzykrotnie więcej niż w powszedni dzień.
- Ogłosiliśmy te dnie megaweekendem - mówi szef placówki, Wojciech Zawierucha. - Towary można było kupić z dwudziestoprocentowym upustem. Klienci nie zawiedli.
Handlowcy przyciągają nie tylko promocjami, drobnymi upominkami, upustami cenowymi. Swoje robi odpowiednia oprawa - dekoracje, światła, sprzedawczynie przebrane w mikołajowe stroje, kolędy.
- Parę dni wzmożonych zakupów nie zrekompensuje mizeroty w handlu, która trwa od września - twierdzi Piotr Pancześnik (branża bieliźniarska). Według niego małe sklepy bardziej w niedzielę handlową otwiera się dla tradycji, niż z potrzeby ekonomicznej.
- W zwykłą niedzielę wpadają do nas najczęściej klienci, którzy robią awaryjne sprawunki, wczoraj widać było, że zakupy są przemyślane i mają już świąteczny charakter - mówi Franciszek Maniów, który przedłużył godziny pracy w swoim sklepie "Bazzar" (branża spożywcza i mięsno-wędliniarska). - Wiele osób płaciło bonami towarowymi, które wprowadziliśmy po raz pierwszy w tym roku.
- Kiedyś kupowało się więcej szynek i podsuszanych wędlin - mówi Ryszard Klimowski (sklepy odzieżowe i mięsne). Teraz ludzie sięgają po podroby - nóżki, kaszanki, wątróbki. Kurczak w ciągu roku potaniał o 20 procent - wylicza.
Handlowcy przypuszczają, że choć wydamy na święta mniej niż w ubiegłym roku, to na jedzeniu oszczędzać nie będziemy. Za 5 dni znowu handlowy weekend.