W Krakowie jak w domu

Krzysztof Ogiolda <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 581
W niedzielnej mszy na Błoniach uczestniczyło blisko milion osób. Dzień wcześniej w to samo miejsce na spotkanie z papieżem  przyszło 600 tysięcy młodych ludzi.
W niedzielnej mszy na Błoniach uczestniczyło blisko milion osób. Dzień wcześniej w to samo miejsce na spotkanie z papieżem przyszło 600 tysięcy młodych ludzi.
Błonia. Kraków ugościł Benedykta XVI nie gorzej niż kiedyś Jana Pawła II. W sobotę młodzież zaśpiewała mu "Sto lat". W niedzielę żegnał go śpiew "Abba Ojcze" i okrzyki "Zostań z nami".

W kilkusettysięcznym rozśpiewanym i klaszczącym tłumie młodzieży na Błoniach było w sobotnie popołudnie i wieczór widać Opolan. Transparenty z Ujazdu, Gogolina, Łambinowic, Opola Szczepanowic i z opolskich duszpasterstw akademickich z daleka rzucały się w oczy.
Młodzież czekała na papieża od rana, a zanim Benedykt XVI się pojawił, wśród młodych pielgrzymów więcej było zadumy niż żywiołowej radości.

- W takich chwilach jak dzisiaj, kiedy śpiewamy i krzyczymy na cześć papieża "Benedetto, Benedetto", powinno nam być czasem wstyd, że na co dzień zachowujemy się całkiem inaczej niż tutaj - mówi Danka Wilczek z Zimnej Wódki. - To jest problem wielu z nas, że w zwykłym życiu zapominamy o tym, co mówi papież, i godzimy się na przemoc, kłamstwo i bezczelność.
Organizatorzy zadbali o to, by młodzi nie tylko krzyczeli i klaskali, ale też modlili się i myśleli o swoim życiu. Obok cytatów z Ewangelii raz po raz pojawiały się refleksje o rozbiciu rodzin, przemocy, narkomanii, alkoholizmie.
- Młody chrześcijanin nie jest od takich problemów wolny - mówi Michał Langosz, uczeń technikum z Opola. - Mamy wolną wolę i możemy robić i dobrze, i źle. Spotkanie z papieżem dodaje nam wiary i miłości. Tyle że czasem szybko o tym zapominamy.
Klimat spotkania odmieniło całkowicie przemówienie papieża. Benedykt namawiał młodzież, by dom swego życia budowała na skale, jaką jest Chrystus. Przekonywał, że kto postawi na Niego, nigdy nie przegra. Największy entuzjazm wzbudził, kiedy wspomniał Jana Pawła II i zachęcał młodzież, by była dumna ze swej miłości do papieża.
Młodzi zaśpiewali mu "Sto lat" i wykrzyczeli: "Kochamy Ciebie!". A niedługo potem nad placem zapłonęło kilkaset tysięcy świec. Ogień szybko rozszedł się od ołtarza na cały plac. Niemal wszyscy uczestnicy spotkania przywieźli ze sobą świece. Śpiewając "Nie lękajcie się", młodzi rytmicznie kołysali świeczkami. Nastrój zrobił się taki, jak dawniej na spotkaniach z Janem Pawłem II.
- To, co mówił do nas papież, było super. To trafia. Szczególnie zapamiętam sobie zdanie o budowaniu swojego życia razem z Kościołem - mówi Marietta Kownacka, uczennica gimnazjum z Łambinowic. - Trzeba tylko w to uwierzyć i wytrwać.
Na placu można było usłyszeć z wielu ust, że takie spotkanie papieża z młodzieżą mogło się udać tylko w Polsce.
- Myślę, że wyróżniamy się wśród młodzieży w Europie. Nasze życie prawie w całości przypadło na pontyfikat Jana Pawła II i wielu z nas czuje się zobowiązanych do życia tak, jak on nas uczył - mówi Barbara Gola, studentka z Ujazdu. Opinię tę potwierdzali też zagraniczni uczestnicy spotkania. Młode Słowaczki, które dziarsko wymachiwały flagą swego kraju, mówiły krótko: zazdrościmy wam, że jest was tu tylu.
Kiedy papież odjechał do kurii krakowskiej, młodzież podzieliła się na trzy grupy. Wielu zostało w sektorach na mszy św. i czuwaniu. Kto musiał wracać, pędził do autokaru. Część młodzieży pobiegła pod papieskie okno z nadzieją, że Ojciec św. raz jeszcze się w sobotę pokaże.

Zofia z Krakowa pod papieskie okno na Franciszkańskiej 3 przychodzi od 1979 roku. Nie opuściła ani jednego razu. W sobotę wieczorem przyszła tu z wnukiem. To nic, że stała jakieś 200 metrów od pałacu biskupów krakowskich. Była pewna, że papież raz jeszcze odezwie się do pielgrzymów - i się nie zawiodła.
- Drodzy przyjaciele - zaczął po polsku papież i musiał przerwać, bo zagłuszył go krzyk kilku tysięcy gardeł. Ojciec św. podziękował polskiej młodzieży za świadectwo wiary i życzliwość dla papieża. Odpowiedziało mu gromkie: "Dziękujemy!" i "Niech żyje papież!".
- To było niesamowite przeżycie - mówi Anna Segiet z Czerwionki koło Rybnika. - Pod papieskim oknem jest teraz trochę inaczej niż za Jana Pawła II, bo krócej, ale nie gorzej. Najważniejsza jest przecież obecność. Poczułam się bardzo dowartościowana podziękowaniami papieża. Myślę, że chyba zasłużyliśmy na nie tym, jak żyjemy na co dzień i sposobem, w jaki przyjęliśmy w Polsce Benedykta XVI.
Pani Zofia obiecała sobie, że jeśli Ojciec św. kolejny raz odwiedzi Kraków, to ona znów tu przyjdzie.
Do pątników, którzy noc spędzili - mimo deszczu - w sektorach, od wczesnego ranka zaczęli dołączać nowi pielgrzymi. Od mostu Dębnickiego ku Błoniom płynęła całą szerokością jezdni rzeka ludzi, których harcerze perfekcyjnie kierowali do poszczególnych sektorów. Krótko przed mszą św. błonia były zapełnione.
Podczas niedzielnej mszy papież przemawiał tak, jakby tym kazaniem chciał Polakom wynagrodzić atmosferę, jaką stworzyli podczas pielgrzymki.
Kiedy powiedział, że Kraków Karola Wojtyły i Jana Pawła II jest również jego Krakowem, brawa i okrzyki niosły się od sektora do sektora. - Chciałem zakosztować waszej wiary, z której wyrósł Jan Paweł II, i upewnić się, czy w niej trwacie. Pragnąłem oddychać powietrzem jego ojczyzny - mówił papież, zbierając kolejną porcję braw.
Obecni na Błoniach słuchali go z widoczną przyjemnością.
- Papież nas zaakceptował, pokazał, że rozumie, iż jesteśmy takim, a nie innym narodem - powiedziała nto Magdalena Wąsowicz, która przyjechała do Krakowa z Gdańska, by pracować w służbie maltańskiej. - Niedzielne slowa papieża rozumiem jako wezwanie do wytrwania w wierze. Ojciec św. chce, by naród, z którego pochodzą Lech Wałęsa i Karol Wojtyła, robił swoje. Tylko w polityce górę bierze w nas nasza gorsza strona.
Kiedy papież schodził do zakrystii, usłyszał cały repertuar wiwatów i śpiewów. Było "Sto lat", "Życzymy życzymy" i "Abba Ojcze".
- Zwykle, jak jest głód, mówi się o chlebie - studzi emocje ks. Adam Boniecki z "Tygodnika Powszechnego". Papież wie, że jesteśmy religijni. Chwalił nas, ale też napominał jak ojciec. Jaka jest nasza wiara, zastanowimy się po pielgrzymce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska