W Nysie coraz wiecej bezrobotnych

Redakcja
Marek Rymarz z nyskiego PUP-u: - Ofert pracy mamy coraz mniej, zainteresowanych coraz więcej.
Marek Rymarz z nyskiego PUP-u: - Ofert pracy mamy coraz mniej, zainteresowanych coraz więcej. fot. Klaudia Bochenek
Tylko w listopadzie szeregi bezrobotnych zasiliło 2 tys. osób, a w kolejce już ustawiają się następni. Do wiosny pracy dla nich nie będzie.

W holu Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie petentów coraz więcej, a ofert jak na lekarstwo. Jeszcze niedawno było w czym przebierać, dziś wisi ich zaledwie 26. To jedna dziesiąta tego, co PUP miał do zaproponowania nysanom dokładnie rok temu.

- Bida z nędzą! - kwituje Kordian Kolbiarz, szef pośredniaka. - Sytuacja jest coraz gorsza. Światowy kryzys daje się nam we znaki.

Najdotkliwiej odczuwają go ci, którzy tracą pracę. Oficjalne powiadomienie o zwolnieniach grupowych wpłynęło od jednej ze szwalni Froteksu z Podlesia. Tam pracę straci 45 osób.

Zapowiedzi zwolnień Kolbiarz otrzymał również od PKO BP, jednak na razie nie wiadomo, z których oddziałów i ilu pracowników dostanie wypowiedzenie.
Niepokojące sygnały dochodzą również z mniejszych nyskich firm. Zwłaszcza z branży meblowej i szwalniczej. Tych, gdzie handel opiera się na jednym lub dwóch kontrahentach. - Obserwujemy również nagłą potrzebę rejestracji ludzi bez świadectw pracy. To oznacza, że zaczynają się również zwolnienia z szarej strefy, z pracy na czarno. Tych pracowników pozbyć się najłatwiej - dodaje Kordian Kolbiarz.

W kolejce po zasiłek ustawiają się również nysanie, którzy do tej pory pracowali poza powiatem, a nawet województwem. Kolbiarz obawia się, że to może być dopiero początek czarnego scenariusza. - W zimie zawsze przybywało bezrobotnych więc statystyki mogą jeszcze wzrosnąć - przyznaje.

Ewidentną oznaką recesji zdaniem Marka Rymarza, pracownika PUP, jest wstrzymanie inwestycji Coroplastu, który od grudnia miał uruchomić w Nysie fabrykę wiązek.

Pod lupą

Pod lupą

5791 bezrobotnych zarejestrowanych było pod koniec listopada w nyskim pośredniaku. Jeśli potwierdzi się czarny scenariusz, Kolbiarz szacuje, że za kilka miesięcy może być ich już blisko 9 tysięcy. W czasach największego bezrobocia, jeszcze przed wejściem Polski do UE, nysan pozostających bez pracy było aż 22 tysiące.

- Przemysł samochodowy stanął w miejscu. Nie było więc sensu otwierać kolejnego zakładu, skoro w kilku innych trzeba będzie zrobić przestoje i wysłać ludzi na bezpłatne urlopy - kwituje Rymarz. - Niestety, wszystko na to wskazuje, że złote lata rozwoju gospodarczego minęły, a my nie zdążyliśmy ich wykorzystać.

Zdaniem Kolbiarza firmy idą po linii najmniejszego oporu, redukując etaty. Okazuje się jednak, że są i takie, które zwalniać nie zamierzają.

- Kryzys zapewne i nas nie ominie, ale to nie sztuka szukać oszczędności na ludziach - twierdzi Renata Mirek, wiceprezes do spraw handlu i marketingu w Cukrach Nyskich. - Wzrostu zatrudnienia wprawdzie nie planujemy, ale też nie pozbywamy się pracowników. Szukamy innych sposobów do walki z recesją.

PUP też nie zamierza się poddać. W przyszłym roku planuje wystarać się o dodatkowe 10 milionów złotych na walkę z bezrobociem. Więcej pieniędzy ma być na szkolenia, kursy, dotacje do działalności gospodarczej, a przede wszystkim dodatkowe pieniądze dla firm tworzących nowe miejsca pracy.

- Niechęć banków do dawania pracodawcom kredytów jest teraz oczywista - mówi Kolbiarz. - Spróbujemy załatać tę lukę i pozyskać pieniądze właśnie po to, żeby firmy nie bały się rozwijać i inwestować w ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska