W Nysie dokopali się do średniowiecza

Nie są to jakieś powalające odkrycia, ale, szczerze mówiąc, pozostałości zabudowy drewnianej z przełomu XIII i XIV wieku zupełnie się nie spodziewaliśmy. To spora niespodzianka - przyznaje Mariusz Krawczyk, szef działu archeologii w nyskim muzeum, który kieruje pracami w obrębie rynku, gdzie od miesiąca prowadzone są prace ratunkowo-odkrywkowe.

Na resztki dawnych podwalin drewnianych dróg i części podpiwniczeń z epoki średniowiecza archeolodzy natrafili kilka dni temu. Trafiły się też szczątki ceramiki i garnków. Wszystko to zostanie przekazane do nyskiej skarbnicy i Mariusz Krawczyk osobiście się znaleziskiem zaopiekuje.

- O! Jest i róg XIII-wiecznej kozy, którą prawdopodobnie jakiś ówczesny mieszkaniec Nysy miał na stole. To znaczy - przygotowywał z niej potrawy - dodaje pan Mariusz, demonstrując znaleziony przed chwilą kawałek kości zwierzęcia.
Wykopaliska na rynku sięgają już w niektórych miejscach nawet czterech metrów. Archeolodzy twierdzą, że właśnie tam doszli już do najniższej z używanych w ogóle przez ludzi warstw ziemi. - W tym miejscu kończy się archeologia, a zaczyna geologia - wyjaśnia Krawczyk.

Co stanie się z dylowiną, czyli drewnianą konstrukcją ulic z XIII wieku, jeszcze nie wiadomo. Podobnie jak z odkrytymi murami z epoki średniowiecza i renesansu. Na razie archeolodzy pracują, robią dokumentację, a nad znaleziskiem ma się na dniach pochylić opolska konserwator zabytków Iwona Solisz, która przyjedzie do Nysy.

Sprawa jest o tyle pilna, że wykopaliska w centrum miasta prowadzone są w związku z planowaną w tym miejscu inwestycją. Mają tu stanąć nowe budynki nawiązujące do przedwojennej zabudowy miasta.