W Nysie rośnie liczba dawców szpiku

fot. Klaudia Bochenek
Andrzej Born chce pomóc Ramiresowi albo komuś innemu, cierpiącemu na białaczkę. - To zwykły odruch serca - mówi.
Andrzej Born chce pomóc Ramiresowi albo komuś innemu, cierpiącemu na białaczkę. - To zwykły odruch serca - mówi. fot. Klaudia Bochenek
Już 90 osób wzięło udział w akcji na rzecz chorego na białaczkę Ramiresa.

Chciałbym pomóc Ramiresowi. A jeśli nie jemu, to może jakiemuś innemu człowiekowi uratuję życie - mówi Andrzej Born z Nysy, która na piątkową akcję poboru krwi zgłosił się z żoną.

Nie on jeden. Do nyskiego banku szpiku przyszło zarejestrować się blisko 100 nowych osób. Przyjeżdżali nawet z najdalszych zakątków Opolszczyzny - z Opola, Głubczyc i całego powiatu nyskiego. Niektórzy stawili się całymi rodzinami.
- Większość to młodzi ludzie, tak do 45 lat. Bo takie też są wymogi - tłumaczy Barbara Chudzińska, pielęgniarka z nyskiego oddziału ratunkowego.

Ale i starsi chcieli pomóc. - Dzwonili do mnie z pytaniem, dlaczego nie mogą wziąć udziału w akcji i za to też jestem im wszystkim wdzięczna - uśmiecha się Lucyna Warchoł-Stasiak, która w Nysie od 6 lat organizuje zbiórki krwi i szefuje nyskiemu rejestrowi dawców.
Pani Lucyna twierdzi, że nysanie mają wielkie serca. Za każdym razem zgłasza się około 100 kolejnych osób, które chcą zostać potencjalnymi dawcami szpiku.
- A im nas więcej, tym lepiej - mówi. - Bo szanse na skojarzenie dawcy z biorcą są bardzo niewielkie. Statystycznie udaje się to raz na 20 tysięcy przypadków.
Ale efekty działań nyskiego rejestru są lepsze. Spośród 500 zarejestrowanych potencjalnych dawców szpikiem dzieliło się już trzech.

- Według moich obliczeń co 70 osoba ma możliwość uratowania komuś życia
- cieszy się Lucyna Warchoł. - Nie wiem, czy mamy tyle szczęścia, czy może tak zróżnicowani genetycznie ludzie tutaj mieszkają...

Wszyscy, którzy w piątek (9 stycznia) stawili się w przychodni lekarskiej przy ul. Piłsudskiego mieli nadzieję, że pomogą choremu na białaczkę 7-letniemu Ramiresowi Szlif. Bo cała ta akcja zorganizowana została głównie z myślą o nim.
- Jak zobaczyłam zdjęcie tego chłopca, bez zastanowienia przyjechałam - opowiada Anna Peklicz z Otmucho-wa. - Może akurat mój szpik okaże się tym właściwym. A jeśli nie, to przecież jest tylu innych potrzebujących. To nie ma znaczenia komu się pomaga, ważne, że można uratować życie!

Lucyna Warchoł: - Jeśli ludzie widzą konkretną osobę, której mogą pomóc, robią to zdecydowanie chętniej. Chyba wówczas łatwiej się zmobilizować, bo jest konkretny cel. Tę zbiórkę zrobiłam specjalnie dla Ramiresa, ale wszyscy ci ludzie trafią do światowego rejestru dawców szpiku. Krew zostanie przebadana i pozostanie im tylko czekać na telefon o terminie transplantacji. Może zadzwonić za miesiąc, ale równie dobrze może się to nie zdarzyć w ogóle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska