W opolskich rzekach brakuje wody

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Michał Serema, właściciel małej elektrowni wodnej na Białej Głuchołaskiej: - Od 20 lat nie widziałem tak niskiego stanu rzeki. Woda ledwie porusza turbinę. Produkuję dwa razy mniej prądu niż rok temu.
Michał Serema, właściciel małej elektrowni wodnej na Białej Głuchołaskiej: - Od 20 lat nie widziałem tak niskiego stanu rzeki. Woda ledwie porusza turbinę. Produkuję dwa razy mniej prądu niż rok temu. Krzysztof Strauchmann
Odrą płynie do nas najniższa fala od 50 lat. Wody brakuje we wszystkich rzekach południowej Polski. Zagrożone są nawet ryby. Od dawna nie było porządnego deszczu.

W Chałupkach, gdzie Odra wpływa do Polski, wodowskaz od paru dni pokazuje zaledwie 107 centymetrów. Średni stan niski w tym miejscu to 144 centymetry.

- To najniższy stan wody od 1956 roku, odkąd prowadzimy tu ciągłe pomiary - komentuje Leszek Jelonek, hydrolog z wrocławskiego oddziału Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Najniższe stany wody (dolna strefa wody niskiej) występują lokalnie na Małej Panwi, Nysie Kłodzkiej i Widawie. Dotychczasowe minima nie zostały jednak jeszcze przekroczone.

Do zbiornika Otmuchów dopływa Nysą Kłodzką zaledwie nieco ponad 5 metrów sześciennych wody w ciągu sekundy. To dwa razy mniej niż pod koniec listopada 2008 roku i cztery razy mniej niż o tej porze w 2007 roku. Z wielkich zbiorników więcej wody się wypuszcza, niż dopływa, więc pustych koryt rzecznych na północ od Nysy jeszcze tak bardzo nie widać.

- Całkiem suche są rowy odwadniające i drenażowe - komentuje Edward Leśny z Zarządu Melioracji i Gospodarki Wodnej w Nysie.

Gorsza sytuacja jest jednak w górnym dorzeczu Odry, po czeskiej stronie granicy. Wczoraj na kilku wodowskazach na Opawicy, Olesznie, Baszce czy Moravie pojawił się stan suszy, jakiego Czesi na razie nie notują na samej Odrze. Jeśli nie spadnie deszcz, wody będzie więc nadal ubywać.

Niski poziom Odry nie wpływa jeszcze na ograniczanie żeglugi na rzece. Pomiędzy Kędzierzynem-Koźlem a Brzegiem Dolnym jest cała sieć jazów, utrzymujących wystarczającą ilość wody. W rejonie Brzegi i Oławy maszyny muszą jednak cały czas pogłębiać koryto rzeki.

- Skutków niskich stanów rzek dla przyrody nie widać, bo właśnie się skończył okres wegetacji - mówi Andrzej Kwarciak, zastępca nadleśniczego w Prudniku. - W pełni zobaczymy je dopiero na wiosnę. Jeśli nie będzie śnieżnej zimy, to wiosna może przynieść bardzo złe wiadomości. Dla lasów brak wody oznacza nadmiar posuszu. Na osłabione drzewa masowo wchodzą następnie szkodniki, głównie kornik.

- Niskie stany wód zaczynają być niebezpieczne dla ryb - przyznaje Adam Podgórny z Polskiego Związku Wędkarskiego. - Zaczął się akurat okres tarła pstrąga potokowego. Pstrągi mają problemy, żeby dostać się w górę rzek, do mniejszych potoków, gdzie powinny składać ikrę. W zbiorniku otmuchowskim, gdzie dużo ryb stłoczy się na małej przestrzeni, może dojść tej zimy do przyduchy, czyli śnięcia ryb z powodu braku tlenu.

Na straty narzekają też właściciele małych elektrowni wodnych.
- Woda ledwie porusza turbinę. Produkuję dwa razy mniej prądu niż poprzedniej jesieni - mówi Michał Serema, właściciel elektrowni wodnej w Nowym Świętowie na Białej Głuchołaskiej. - Jeszcze trochę i będę musiał wyłączyć urządzenia.

Na deszcz z utęsknieniem czeka też Zdzisław Konik, prezes spółki Akwa, która dostarcza wodę dla 50-tysięcznej Nysy. Pobiera ją z ujęcia na rzece Białej Głuchołaskiej.

- Ratuje nas na razie jaz przy ujęciu, który spiętrza wodę. Bez deszczu wody może zabraknąć - mówi prezes Konik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska