Do pierwszego z pożarów doszło w czwartek w nocy. Na podwórku pomiędzy ulicami 1 Maja, Drzymały, a Plebiscytową w ogniu stanął opel, nie został jednak całkowicie zniszczony. Wstępnie straty oszacowano na 10 tys. złotych.
Drugie zgłoszenie policjanci odebrali kwadrans po północy w piątek. Na stacji benzynowej przy ul. Bohaterów Monte Cassino spłonęło bmw.
W tym przypadku jeden ze świadków widział osobę, która oblała pojazd jakąś substancją, a chwilę później pojawił się ogień. Straty oszacowano na 40 tys. złotych.
- Nie wykluczamy, że mogło to być podpalenie - przyznał wówczas Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu, ale zastrzegał, aby tych pożarów nie łączyć.
Tymczasem w nocy z piątku na sobotę na ulicy Licealnej spłonął kolejny samochód. Według strażaków przyczyną pożaru audi znów było podpalenie, a w pobliżu samochodu znaleziono pusty pojemnik po substancji zapalającej.
Inaczej całe zdarzenie widział jednak właściciel auta, który nie złożył na policji zawiadomienia o zniszczeniu pojazdu. Uznał, że pożar wywołała awaria.
Jakby tego było mało w nocy z niedzieli na poniedziałek spłonął kolejny samochód. Tym razem padło na bmw zaparkowane na ulicy Witosa.
I w tym przypadku widziano osobę, która miała podpalić pojazd. Pożar przeniósl się na samochód zaparkowany obok.
- Mieszkam w blokach na ulicy Witosa i chciałbym wiedzieć, czy mogę nadal spać spokojnie? - pyta pani Joanna, która w poniedziałek zadzwoniła do redakcji nto. - Nikt mi nie wmówi, że to przypadek, że w ciągu kilku dni w Opolu płoną w różnych miejscach aż cztery samochody. Może w mieście mamy jakiegoś szalonego podpalacza?
Takie pytania zadaje dziś sobie wielu opolan. Straż pożarna przyznaje, że przyczyną nie mogą być awarie aut. W trzech ostatnich pożarach samochodów ogień pojawiał się jednocześnie z przodu i z tyłu pojazdu.
- Są to ewidentne podpalenia, wyjaśnianiem ich okoliczności powinna zająć się policja - słyszymy od strażaków.
Maciej Milewski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu przyznał w poniedziałek, że funkcjonariusze już od kilku dni intensywnie pracują, aby ustalić, o co tak naprawdę chodzi z pożarami aut w Opolu.
- Na razie bierzemy pod uwagę wszystkie możliwe hipotezy np. taką, że w mieście jest jakiś podpalacz, lub też taką, że właściciele płonących samochodów są ze sobą powiązani i doszło do jakichś osobistych porachunków - przyznaje Maciej Milewski. - Obecnie nic więcej nie mogę powiedzieć. Zrobimy wszystko, aby najszybciej jak to możliwe wyjaśnić okoliczności pożarów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?