W Opolu ruszył proces mieszkańca Nysy oskarżonego o zabójstwo matki i usiłowanie zabójstwa ojca

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Za zabicie matki i próbę zabicia ojca 28-latkow grozi nawet dożywocie.
Za zabicie matki i próbę zabicia ojca 28-latkow grozi nawet dożywocie. Mirela Mazurkiewicz
Radosław N. działał jak w amoku. Przepraszał ojca i mówił, że musi go zabić. Proces nysanina ruszył właśnie przed sądem.

- Przestałem pić i miałem jakieś strachy, delirkę... Gadałem do mebli, widziałem jakichś ludzi. Tego nie da się opisać - opowiadał przed sądem 28-letni Radosław S. - To nieprawda, że wszystko zaplanowałem. Z mamą miałem najlepszy kontakt. Lepszy niż z ojcem. Celowo nigdy bym tego nie zrobił.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się pod koniec marca w jednym z nyskich mieszkań. Radosław S. ani jego rodzice nie stronili od alkoholu. Na krótko przed tym, jak doszło do tragedii, 28-latek postanowił jednak rzucić nałóg. Wtedy - jak opowiadał przed sądem - zaczęło dziać się z nim coś niedobrego.

- Od kilku dni nie spałem, miałem wyostrzony wzrok. Głosy w mojej głowie mówiły, że pozabijają mnie i moich bliskich - wspominał. - Mama głaskała mnie wtedy po głowie, przytulała, mówiła, że tu ni kogo nie ma, a ja się wkur..., bo przecież ich widziałem.

Radosław S. czuł się fatalnie, ale nie pozwolił wezwać pogotowia. Dziś żałuje tamtej decyzji. - Daliby mi szprycę i mama pewnie by żyła. Ja wziąłem ten nóż, bo bałem się o życie. Chciałem się bronić - opowiadał.

Feralnego dnia usłyszał, że rodzice już nie śpią i wszedł do kuchni, w której krzątała się mama. - Podszedłem do niej od tyłu, chwyciłem za włosy, za szyję i... Nic więcej nie pamiętam. Dopiero później prokurator powiedział mi, że ciosów było dziesięć - wyjaśniał oskarżony.

Kobieta miała m.in. rany głowy, szyi, barku. Biegły uznał, że Maria S. umarła z powodu wykrwawienia.

Gdy doszło do zbrodni ojciec oskarżonego był w łazience. Zorientował się, co się stało i próbował obezwładnić syna.

- Pamiętam, że powiedziałem do niego „przepraszam, muszę was pozabijać, bo inaczej mnie zabiją”. To wszystko było takie realne... - opowiadał na dzisiejszej rozprawie Radosław S.

Rannemu ojcu udało się uciec z mieszkania i wezwać pomoc. Radosław S. wybrał się w tym czasie do sklepu na piwo. To tam dowiedział się, że szuka go policja. Oskarżony twierdzi, że nie wiedział wtedy jeszcze co zrobił.

- Później weszli policjanci, zobaczyli krew na nogawkach moich spodni i mnie zatrzymali. Ocknąłem się po kilku dniach w areszcie i znalazłem papier, w którym wszystko było napisane - wspominał.

Za zabicie matki i próbę zabicia ojca 28-latkow grozi nawet dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska