W Opolu spotkało się ponad sto rodzin adopcyjnych i zastępczych

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Na zdjęciu rodzice zastępczy, Jadwiga i Piotr Urbańczykowie oraz Zuzanna i Bernard Sdzujowie.
Na zdjęciu rodzice zastępczy, Jadwiga i Piotr Urbańczykowie oraz Zuzanna i Bernard Sdzujowie. Krzysztof Ogiolda
Na piknik na grudzickiej strzelnicy zaprosił dzieci i rodziców Ośrodek Adopcyjny ROPS.

Dla dzieci takie spotkania są przede wszystkim okazją do fantastycznej zabawy. Rodzice dzielą się doświadczeniami między sobą i mają okazję do rozmów z pracownikami ośrodka.

Adriana i Adam są rodzicami adopcyjnymi dwojga dzieci. Pierwsze trafiło do ich domu w 2005 roku, kolejne cztery lata później. Oboje miały wówczas po kilkanaście miesięcy.

- Nie wątpię, że warto było – mówi pani Adriana. - Bardzo kocham swoje dzieci i trochę się dziwię, jak ktoś pyta, czy chciałabym mieć własne dziecko. A te czyje są? Właśnie nasze. Na co dzień nie pamiętam, że są adoptowane. Otoczenie też nie pamięta. Bywam przez koleżanki pytana o wspomnienia z porodu. Generalnie jest pełna akceptacja dla takiego rodzicielstwa jak nasze. Nie spotkaliśmy się nigdy ze wścibstwem czy nieżyczliwością. Odwrotnie, spotykają nas przejawy serdeczności i podziwu. Nie zasłużyłam na podziw. Chciałam być mamą i jestem.

- W 2015 roku pod opieką naszego ośrodka adoptowano 65 dzieci – mówi Ewa Skirzewska, kierownik Ośrodka Adopcyjnego Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Opolu. - Każdego roku jako kandydaci zgłasza się około 60-70 par. Oczekiwanie na dziecko trwa około 3 lat, przygotowanie rodziców rok. Brakuje nam rodziców, którzy chcą przysposobić dzieci starsze, mające specjalne potrzeby (np. chore) oraz liczne rodzeństwa.

Z ośrodkiem współpracują także rodziny zastępcze, czyli te, w których dzieci czekają na uregulowanie sytuacji prawnej, która pozwoli im albo trafić do rodziny adopcyjnej, albo wrócić do biologicznych rodziców.

Takimi rodzicami zastępczymi są państwo Jadwiga i Piotr Urbańczykowie oraz Zuzanna i Bernard Sdzujowie.
- Mamy teraz w domu chłopczyka, który trafił do nas w wieku około 3 lat – mówią Jadwiga i Piotr. - Trzeba było zacząć od nauczenia czynności podstawowych: mycia ząbków, spania w łóżku o jakiejś rozsądnej porze, słuchania bajek przed snem itd. W rodzinnym domu mu tego nie pokazano. Trzeba to zrobić. Z wielką miłością i cierpliwością.

Zuzanna i Bernard mieli w domu łącznie 40 dzieci. Wcześniej byli tzw. pogotowiem opiekuńczym. Obecnie są stałą zawodową rodziną zastępczą dla siedmiorga dzieci w wieku 12-18 lat.

- Wychowujemy i pomagamy w zdobyciu wykształcenia – mówią. - Rodzicielstwo zastępcze o tyle nie jest łatwe, że doświadczenia tych dzieci często odbiegają od typowych wyobrażeń. Jeśli od małego dziecko spotykało się z przemocą, jeśli maluch przed piątym rokiem doświadczał zmiany partnerów przez mamę albo miał dostęp do pism pornograficznych, to się do końca z jego świadomości nie wymazuje. Wtedy potrzebujemy pomocy psychologa, pedagoga itd.

- Rodziny zastępcze podlegają organizatorom rodzinnej pieczy zastępczej, czyli Powiatowym Centrom Pomocy Rodzinie. Ale my jako ośrodek włączamy się oczywiście w kampanię ich pozyskiwania. Szczególnie potrzebne są rodziny zastępcze w funkcji pogotowia, w których dzieci mogą czekać na uregulowanie sytuacji prawnej.

Z opolskim ośrodkiem współpracuje w różnych rolach (zarówno jako rodzice adopcyjni, jak i zastępczy) około 200 rodzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska