W Opolu trwają obchody 25-lecia Związku Niemieckich Stowarzyszeń oraz polsko-niemieckiego traktatu

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Na zdjęciu od lewej: prof. Krzysztof Ruchniewicz, ambasador Rolf Nikel, lider VdG Bernard Gaida i poseł Hartmut Koschyk.
Na zdjęciu od lewej: prof. Krzysztof Ruchniewicz, ambasador Rolf Nikel, lider VdG Bernard Gaida i poseł Hartmut Koschyk. Krzysztof Świderski
W sali Orła Białego zakończyła się debata: 25 lat w dialogu. Dobre sąsiedztwo nie tylko z perspektywy mniejszości niemieckiej.

W dyskusji uczestniczyli: Rolf Nikel, ambasador Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie, Hartmut Koschyk, pełnomocnik rządu Niemiec ds. mniejszości narodowych oraz prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy Brandta we Wrocławiu. Moderował Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.

- Byłem pracownikiem Urzędu Kanclerskiego, kiedy przygotowywano traktat „O dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy" – wspominał ambasador Nikel. - Pracowałem nad niektórymi sformułowaniami tego tekstu, będąc drobnym trybikiem tej maszyny. Nie mogliśmy wtedy nawet myśleć, że relacje polsko-niemieckie będą kiedyś tak dobre jak dziś. Więc minione 25 lat to jest historia sukcesu.

Ambasador przypomniał, że ważnym elementem polsko-niemieckiego pojednania była pomoc wysyłana do Polski, zwłaszcza w czasie stanu wojennego.

- Sam posyłałem wtedy pomoc do Raciborza – mówił. - Ale ten proces pojednania i zbliżenia nadal nie jest zakończony. Stereotypy i uprzedzenia nadal się zdarzają. Ich przełamywanie jest zadaniem dla nas wszystkich. W ciągu ostatnich 25 lat 2,5 mln młodych ludzi z obu krajów uczestniczyło w polsko-niemieckiej wymianie. Oni są najlepszymi ambasadorami wzajemnych dobrych relacji.

Hartmut Koschyk przypomniał, że drogą do polsko-niemieckiego traktatu były m.in. wymiana listów między biskupami polskimi i niemieckimi, a także postulat uznania mniejszości, jaki przyjęła „Solidarność”. - Traktat otwierał naprawdę nowy rozdział – mówił niemiecki minister. Niemcy przyznali, że za nami jest wyniszczająca wojna i zagłada ludzi dokonana pod rządami narodowych socjalistów. Ale w duchu religijnym powiedzieliśmy sobie, że w polsko-niemieckich relacjach jest coś więcej niż ta przeszłość i to był ważny początek europejskiego zjednoczenia.

Prof. Krzysztof Ruchniewicz wśród ważnych zdarzeń poprzedzających traktat polsko-niemiecki wymienił Mszę Pojednania w Krzyżowej (zaistniała tam w sposób widoczny mniejszość niemiecka) i podpisanie traktatu granicznego. Był to dla Polski i dla innych krajów Europy dowód, że Niemcy wyrzekają się jakichkolwiek terytorialnych roszczeń.

- Podpisując traktat – mówił Krzysztof Ruchniewicz, generacja która pamiętała, czym jest II wojna światowa, próbowała się zabezpieczyć, by to się nie powtórzyło. Dziś trzeba przekonać następną generację, iż stosunki polsko-niemieckie warto traktować jako zadanie do wykonania.

Lidera Związku Niemieckich Stowarzyszeń, Bernarda Gaidę, zapytaliśmy, co jest – po 25 latach – priorytetem funkcjonowania mniejszości.

- Musimy patrzeć w przód. W latach 60. i 70. silna identyfikacja z niemieckością mogła sobie poradzić bez połączenia ze znajomością języka niemieckiego – mówił. - Gdy rzecz dotyczy młodszych generacji, znajomość nie tylko języka, ale kultury, historii, tego wszystkiego, co buduje tożsamość jest absolutnie niezbędne. A skoro tak, to priorytetem pozostaje edukacja. Ona jest naszym najpilniejszym zadaniem na przyszłość.

Obecnie trwa w katedrze opolskiej ekumeniczne jubileuszowe nabożeństwo pod przewodnictwem bpa Andrzeja Czai. O 18.00 w Filharmonii Opolskiej okolicznościowy koncert.

(Cały wywiad z Bernardem Gaidą w poniedziałkowej nto).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska