W Opolu ubyło 500 uczniów. Miasto ma problem

sxc.hu
sxc.hu
Efektem jest mniejsza dotacja i dziura w budżecie miasta na poziomie 3,7 miliona złotych.

Malejąca liczba uczniów to problem narastający od kilku lat, ale jeszcze nigdy nie było tak źle. Obecnie, w porównaniu do roku szkolnego 2009/2010, w szkołach ponadgimnazjalnych uczy się o 495 uczniów mniej.

To spowodowało, że Ministerstwo Finansów zmniejszyło tegoroczną dotację na utrzymanie szkół w Opolu.

Miasto musi więc sobie radzić bez 3,7 mln zł, zaplanowanych do wydania jeszcze na początku roku.

Na ostatniej sesji już zdecydowano, jak tę dziurę załatać. Blisko 800 tysięcy to oszczędności w wydatkach samej oświaty, reszta będzie pochodzić z wypłaty dywidendy, którą przekaże miastu Energetyka Cieplna Opolszczyzny.

- To jest doraźne łatanie dziur, zniknięcie prawie pięciuset uczniów to tak, jakby w mieście ubyła jedna szkoła - komentuje Dariusz Smagała, radny PO. - Skala zjawiska jest porażająca, a w kolejnych latach wcale nie będzie lepiej. Urząd miasta musi na poważnie zmierzyć się z tym problemem, bo wydatki na szkoły rosną, choć uczniów mamy coraz mniej.

Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty, przyznaje, że dane są niepokojące.
- Ale to efekt niżu demograficznego, z którym zmaga się cała Polska - tłumaczy Koszyk. - Dodatkowo w ostatnich latach szkoły średnie w innych miastach i gminach bardzo poprawiły ofertę edukacyjną i zaczęły ostro walczyć o uczniów ze swoich terenów. Dlatego mamy mniej nastolatków, dojeżdżających do szkół w Opolu.

Komentarz

Komentarz

Panowie, do roboty!
Ostatnio radnych i prezydenta najbardziej zajmowały uchwały: upamiętniająca ofiary katastrofy pod Smoleńskim oraz o bibliotece imienia Jana Pawła II. Myślę, że lepiej będzie, jak radni zejdą na ziemię i pomyślą o rozwiązywaniu problemów miasta, takich jak choćby stale malejąca liczby uczniów. Temat niewygodny, mało medialny, ale znacznie ważniejszy.

Artur Janowski

Naczelnik przekonuje, że urząd miasta stale wprowadza oszczędności w oświacie, a w szkołach pracuje mniej nauczycieli niż kiedyś. M.in. dlatego udział pieniędzy miasta w wydatkach na oświatę spadł z 47 na 34,5 proc.

- Resztę pokrywają pieniądze przekazywane z Ministerstwa Finansów - tłumaczy Koszyk. - Owszem, mamy problem w szkołach średnich, ale już np. w podstawówkach dotację, ze względu na 6-latki, zwiększono nam w tym roku o 400 tys. zł. To pokazuje, że nie powinniśmy podejmować jakichś radykalnych ruchów.

Podobnego zdania jest Marzena Kawałko, przewodnicząca komisji edukacji (PO).
- Nie sądzę, aby w radzie miasta była zgoda na likwidację szkół - podkreśla Kawałko. - Można robić coś innego, np. łączyć placówki, tworzyć zespoły szkolno-przedszkolne, a także ograniczać koszty administracji. Wiem, że urząd miasta pracuje nad takimi rozwiązaniami i jestem pewna, że niebawem je poznamy. Być może choć część tych rozwiązań uda się wdrożyć w tym roku - dodaje Kawałko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska