W Opolu urzędnicy i mieszkańcy spierają się o nowe latarnie

W tym roku w Opolu każda z dzielnic ma po 100 tysięcy złotych, które może wydać na drobne inwestycje.

W Groszowicach zaproponowano m.in. budowę kilku lamp na ul. Przepiórki i Czogały, ale wniosek w tej sprawie negatywnie zaopiniowali urzędnicy ratusza.

- Uważają, że lampy w tym miejscu są nieekonomiczne, a przecież teraz to dzielnice miały decydować o tym, na co wydadzą pieniądze, a nie urzędnicy - skarży się Edmund Wajde z Groszowic.

Henryk Bąk, członek zarządu dzielnicy Groszowice, przyznaje, że wniosek w sprawie lamp będzie zastąpiony innym.

- Mnie uwagi urzędników przekonały, bo nie wiedziałem np., że na ul. Czogały trzeba powiesić lampę na słupie, który stoi na prywatnym gruncie, a poza tym jest zbyt daleko od ulicy - opowiada Bąk. - To niejedyny przypadek, kiedy wniosek jest nierealny. Na ul. św. Katarzyny chcieliśmy zlecić projekt kanalizacji deszczowej. Okazuje się jednak, że nie ma już miejsca w drodze, aby ją tam zbudować. Pisząc wniosek, tego nie wiedzieliśmy.

Przypomnijmy, że łącznie dziewięć rad dzielnic zgłosiło w urzędzie miasta 36 projektów. Niedawno członkowie rad otrzymali opinie ratusza wobec swoich propozycji, ale obecnie to nie urzędnicy mają głos decydujący.

- Prezydent po konsultacji z radami dzielnic zrezygnował z procedury konkursowej, a nie wszyscy jeszcze wiedzą też, że opinie urzędników są traktowane jako głos doradczy - tłumaczy Alina Pawlicka - Mamczura, rzecznik prezydenta. - Decyzja co do realizacji wniosków zostanie wypracowana na drodze rozmów pomiędzy radami dzielnic i prezydentem. Mogą się zdarzyć pomysły, które z przyczyn technicznych są nie do zrealizowania, ale chcemy, aby było ich jak najmniej.