- Dla mnie oznacza to podwyżkę z 4,4 na 13 zł - żali się Edward Maliszewski, od wielu lat kolekcjonujący monety. - Ktoś może powiedzieć, że to niedużo. Tak, ale nie dla mnie i moich kolegów.
- Przychodzimy na targowisko głównie po to aby pogadać, spotkać się a nie robić pieniądze. Zainteresowanie monetami i znaczkami spada z roku na rok - opowiada Bronisław Minkiewicz.
Nowa forma opłat dotknęła najbardziej drobnych kupców, handlujących starociami albo starsze panie sprzedające warzywa z ogrodu.
- Czasem przez cały dzień sprzedam jedną rzecz za kilka złotych, a opłata to teraz kilkanaście złotych. Muszę jeszcze doliczyć kolejnych kilka na bilet - wylicza Danuta Galus, handlująca m.in. dewocjonaliami.
- Choć opłaty podwyższono to warunki mamy wciąż fatalne. Dachy stoisk, na których handlujemy przeciekają, i sami zatykamy je tekturą. - W takiej sytuacji jakakolwiek podwyżka to czyste zdzierstwo ze strony miasta! - denerwuje się pan Marian, sprzedający znaczki i stare odznaczenia.
Andrzej Czajkowski - prezes Zakładu Komunalnego, administrującego miejskimi targowiskami przyznaje, że nowe opłata mogą być dotkliwe. - Zyskali więksi kupcy, mali stracili - ocenia Czajkowski.
To jednak nie spółka podniosła opłaty targowe, ale radni.
- Zostali do tego zmuszeni, bo okazało się, że zgodnie z prawem nie możemy już pobierać opłat od metra - tłumaczy Czajkowski. - Radni nie mieli więc innego wyjścia. Zresztą ta zmiana uderzy także w nasz dochód. Pierwsze dni obowiązywania nowych opłat pokazały, że do kasy wpływa nam mniej pieniędzy.
Czajkowski przyznaje, że dla drobnych kupców jedyną nadzieją jest prezydent.
- Najubożsi mogą napisać podanie o zwolnienie z pobierania od nich opłaty targowej - radzi Czajkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?