W Opolu zniknie co najmniej jedna szkoła

Archiwum
Uczniowie gimnazjum nr 4 przy ulicy 1 Maja podczas akcji "Nocne Marki”. W ocenie urzędników w szkole jest jednak za mało uczniów, aby gimnazjum mogło nadal samodzielnie funkcjonować.
Uczniowie gimnazjum nr 4 przy ulicy 1 Maja podczas akcji "Nocne Marki”. W ocenie urzędników w szkole jest jednak za mało uczniów, aby gimnazjum mogło nadal samodzielnie funkcjonować. Archiwum
"Czwórka" i "dwójka" to gimnazja, które opolski ratusz chciałby połączyć. W obu szkołach jest niewiele ponad 200 dzieci, a będzie ich jeszcze mniej.

Oba gimnazja znajdują się w Śródmieściu: "dwójka" przy ulicy Reymonta, a "czwórka" na końcu ulicy 1 Maja. Niestety, głównie z powodu niżu demograficznego z roku na rok dzieci w nich ubywa. Dziś rok szkolny rozpocznie tam niewiele ponad 200 uczniów. Dla porównania, w innych gimnazjach liczba uczniów przekracza 400.

- W szkołach, gdzie mamy problem, w klasach będzie po 17 dzieci, a to zdecydowanie za mało - ocenia Irena Koszyk, naczelniczka wydziału oświaty w urzędzie miasta. - Gdy dzieci jest mało, spada także subwencja oświatowa, jaką otrzymujemy od państwa. To z kolei powoduje, że do tych szkół musimy coraz więcej dopłacać.

Na razie ratusz nie chce zdradzać szczegółów przeprowadzki i połączenia szkół.
- Najpierw z naszą propozycją chcemy zapoznać same szkoły - mówi Koszyk

Od poruszenia tego tematu - jak twierdzi Krzysztof Początek, wiceprezydent Opola odpowiedzialny za oświatę - nie da się jednak uciec.

- Zmusza nas do tego spadek liczby uczniów - przekonuje Początek.
Dyrektorzy obu szkół nie znaleźli wczoraj czasu na rozmowę na temat połączenia.
Nauczyciele nieoficjalnie mówią, że wieści o łączeniu już się rozniosły. W "dwójce" spotkanie temu poświęcone zaplanowano na poniedziałek.

- Wyniki egzaminów pokazują, że jesteśmy lepszą szkołą niż "czwórka", i liczymy, że to my zostaniemy u siebie - mówią nauczyciele z gimnazjum nr 2.

W ratuszu można także usłyszeć, że na połączeniu gimnazjum cięcia w miejskiej oświacie się nie skończą.

Wciąż ubywa dzieci także w innych typach szkół. W podstawówkach od 2006 roku liczba uczniów spadła z 6 tys. do 5,5 tys., a w szkołach ponadpodstawowych z ponad 9 tys. do niewiele ponad 8 tys. W najgorszej sytuacji są podstawówki w dzielnicach peryferyjnych, np. w Gosławicach i Zakrzowie.

Jak słyszymy, nikt nie myśli o ich zamykaniu. W grę wchodzi łączenie np. z przedszkolami lub przekazanie stowarzyszeniom. Na razie jednak nie ma konkretnych pomysłów.

- Za rok wejdzie w życie obowiązek posyłania sześciolatków do szkoły, więc teraz nie ma co myśleć o zamykaniu podstawówek - twierdzi Koszyk.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska