W Otmuchowie ruszył festiwal filmowy 'Kino na rowerach'

Archiwum
W otmuchowskim kinie widz może nie tylko obcować z kulturą, ale również zadbać o formę. Pedałując wytworzy czystą, ekologiczną energię. Wstęp na wszystkie seanse filmowe jest bezpłatny.
W otmuchowskim kinie widz może nie tylko obcować z kulturą, ale również zadbać o formę. Pedałując wytworzy czystą, ekologiczną energię. Wstęp na wszystkie seanse filmowe jest bezpłatny. Archiwum
W kinie Podzamcze ruszył pierwszy polsko-czeski festiwal filmowy "Kino na rowerach". Filmy będą wyświetlane do niedzieli.

Projekt obejmuje emisję filmów produkcji czeskiej. A właściwie czechosłowackiej, jako że repertuar przewiduje projekcję głównie filmów kultowych kinematografii naszych sąsiadów z lat 50. i 60. ubiegłego stulecia - tłumaczy Kazimierz Mentel z wydziału rozwoju lokalnego w otmuchowskiej gminie.

Wśród produkcji, które do najbliższej niedzieli włącznie będzie jeszcze można zobaczyć na dużym otmuchowskim ekranie są m.in.: "Dzielny wojak Szwejk", "Lemoniadowy Joe" czy też "Czarny Piotruś" Milosa Formana.

I chociaż przygotowana na festiwal filmoteka wygląda imponująco, nie tylko same obrazy cieszą się największym zainteresowaniem. Całkiem sporą atrakcją projektu jest bowiem możliwość wytwarzania energii elektrycznej na potrzeby emisji filmów z pomocą mięśni nóg kinomanów.

- Jednym słowem ludzie siedzą sobie w kinie na rowerach, oglądają filmy i pedałują, wytwarzając przy tym czystą, ekologiczna energię. Słowem, spędzają czas w sposób niekonwencjonalny, obcują z kulturą, a przy okazji spalają kalorie - uśmiecha się Kazimierz Mentel.

Na widowni zasiadają nie tylko mieszkańcy Otmuchowa, ale również południowi sąsiedzi z czeskich przygranicznych miejscowości, którzy w ramach projektu zaproszeni zostali do udziału w festiwalu.

Warto przypomnieć, że na pomysł rowerowego kina wpadł burmistrz Jan Woźniak przed kilkoma laty i postanowił "stanąć na głowie", by takowe w mieście zorganizować. Sprawa ciągnęła się długo, ponieważ tyle trwały poszukiwania producenta rowerów. Gminni włodarze znaleźli go dopiero za oceanem, w Stanach Zjednoczonych i stamtąd sprowadzili sprzęt. Jako że projekt dofinansowywany był z funduszy europejskich, gmina otrzymała na jego realizację 95 procent dotacji, a jego całkowity koszt wyniósł ok. 110 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska