W piłce liczą się bramki

Bogusław Kasprzysiak
W kolejnym ligowym meczu piłkarze z Kietrza dyktowali warunki, stwarzali sytuacje strzeleckie, ale nie potrafili przypieczętować końcowego zwycięstwa. * Włókniarz Kietrz - Szczakowianka Jaworzno 2-2 (0-1)

Kietrzanie przez dłuższy czas nie potrafili zdobyć na drugoligowych boiskach choćby punktu. Ta sztuka udała im się dopiero w meczu z Myszkowem i trener Jan Furlepa liczył na marsz w górę tabeli. Także przed sobotnim pojedynkiem obaj szkoleniowcy zapowiadali walkę o komplet punktów i jak to bywa najczęściej w takich przypadkach pogodził ich remis, który nie satysfakcjonował żadnej ze stron.

Gospodarze zaczęli bardzo bojowo, odważnie atakowali bramkę Skrzypka i wydawało się gole będą tylko kwestią czasu. W 12. min Kłoda przedarł się lewą stroną boiska, strzelił z ostrego kąta, ale bramkarz sparował piłkę na róg. Po nim i dośrodkowaniu Drożdża zakotłowało się w polu karnym, ale najprzytomniej zachował się Kapciński, wybijając futbolówkę w pole. Minutę później Jasiński uderzył z 20 m, ponownie na posterunku był jednak golkiper Szczakowianki. Już pierwszy atak gości przyniósł im bramkę. W narożniku pola karnego wybiegający z bramki Harasiuk minął się z piłką, przejął ją Tokarz i posłał do pustej bramki. Tuż przed przerwą Nikodem wykonywał rzut wolny, ale także i tym razem Skrzypek nie dał się zaskoczyć.

Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę Bałuszyński w ładnym stylu "zgubił" obrońców, odegrał piłkę do wchodzącego w pole karne Raka, który nie zaprzepaścił znakomitej okazji. Przez kolejne 10 min przeważał Włókniarz, czyniąc to jednak nieudolnie i skończyło się na strzale z dystansu Raka, obronionym przez bramkarza. Piłkarze z Jaworzna koncentrowali się w tym okresie na wyprowadzaniu szybkich kontrataków, łatwo zdobywali teren i pewnie wykorzystali pierwszą nadarzającą się okazję. Po kilku podaniach piłkę otrzymał Iwański i posłał ją do siatki obok bramkarza technicznym strzałem. Na widowni rozległy się natychmiast gwizdy pod adresem gospodarzy, a jeden z kibiców skomentował: - Znowu trzeba będzie liczyć mecze bez punktu.

Kietrzanie nie zamierzali jednak spasować i ruszyli do odrabiania strat. Podobnie jak wcześniej, brakowało jednak pomysłu i wykończenia pod bramką rywala. Wreszcie, na kwadrans przed końcem meczu, aktywny Rak szybko i zdecydowanie wbiegł na pole karne i jeden z obrońców nieprzepisowo go zatrzymał, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Klaczka. Podopieczni Jana Furlepy nadal nie rezygnowali i mogli rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. W 90. min Bałuszyński chytrze strzelił, piłka była już poza zasięgiem bramkarza i kiedy wydawało, że nieuchronnie zmierza do siatki, dosłownie o centymetry minęła słupek. Jeszcze w doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym Tomasiaka, na przedpolu bramki strzeżonej przez Skrzypka powstało wielkie zamieszanie, do piłki dochodził jeden z kietrzan, ale dobrze ustawieni obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska