Składa się na niego dziewięć zwycięstw i cztery porażki. Nasi zawodnicy rewelacyjnie spisują się zwłaszcza na własnym parkiecie. Hala “Obuwnika" pozostaje niezdobyta. Pogoń Prudnik wygrała w niej wszystkich siedem spotkań pokonując inne zespoły z czołówki: lidera WKS Śląsk Wrocław, Stal Ostrów, AZS Katowice (te ekipy wyprzedzają naszą w tabeli) czy WKK Wrocław.
- Przed sezonem jako cel założyliśmy awans do grona ośmiu najlepszych drużyn, które zakwalifikują się do fazy play off i na razie jesteśmy na dobrej drodze do zrealizowania go - mówi szkoleniowiec Pogoni Tomasz Michalak. - Jestem bardzo zadowoleni po pierwszej rundzie, choć pewnie jakiś mały niedosyt pozostał, bo z czterech przegranych spotkań na wyjeździe przynajmniej jedno powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ważne, że sprawiamy radość kibicom w naszej hali. Mecze w niej były emocjonujące i dramatyczne, a co najważniejsze zwycięskie. To sprawia, że od razu frekwencja się znacznie poprawiła.
Rzeczywiście po dwóch mizernych sezonach, kiedy halę odwiedzało średnio 300-400 widzów teraz skok jest bardzo duży. Mecz na szczycie z drużyną WKS-u Śląska Wrocław obejrzało ponad 1000 widzów, a na innych frekwencja nie była wiele gorsza. Moda na koszykówkę zawsze w Prudniku była, a w tym sezonie odżyła. Podobnie jak nadzieje na lepsze czasy dla Pogoni.
Wpływ na poprawę wyników miały udane transfery. Pogoń wzmocniło trzech zawodników, którzy stali się kluczowymi w grze: rozgrywający Krzysztof Chmielarz, center Jarosław Pawłowski (obaj przyszli z wycofanego przed sezonem z rozgrywek AZS-u Politechniki Opole) oraz skrzydłowy Maciej Lepczyński. Dla tego ostatniego to powrót do Pogoni, a przyszedł z Nysy Kłodzko.
- Ci trzej zawodnicy bardzo dużo wnieśli do zespołu - zaznacza trener Michalak. - Na dobrym poziomie grają zresztą wszyscy zawodnicy i dlatego mogę w czasie spotkań dokonywać wielu zmian bez szkody dla gry zespołu.
Drugą rundę rozgrywek Pogoń zacznie 7. stycznia u siebie z ostatnią w tabeli Piotrcovią Piotrków, a tydzień później też u siebie podejmie - także będący w dolnej części tabeli - MKS Skierniewice. Kibice nie wyobrażają sobie innego scenariusza jak dwie wygrane i przybliżenie się do fazy play off.
- Do niej mamy cały czas daleko - przekonuje trener Michalak. - Jeśli jednak utrzymamy poziom z pierwszej rundy to powinniśmy do niej spokojnie awansować. Nie jesteśmy bogatym klubem, cały czas spłacamy długi i dobre wyniki mogą nam pomóc w poszukiwaniu ewentualnych sponsorów. Daleko w przyszłość nie wybiegamy. Chcemy po prostu cieszyć się każdym kolejnym meczem i w każdym walczyć o zwycięstwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?